Było to wydarzenie wyjątkowe, które radykalnie zmieniło Pawła. Był prześladowcą chrześcijan, teraz stał się wyznawcą Chrystusa. O samym wydarzeniu pod Damaszkiem, mimo, że dysponujemy aż trzema opisami zredagowanymi przez św. Łukasza, nie wiemy zbyt wiele. Nie wiemy, co tak naprawdę dokonało się w sercu Pawła. Możemy obserwować fakty, ale jest to jedynie zewnętrzna strona powołania Szawła. Nie mamy dostępu do tego, co dokonało się wewnątrz - do tajemnicy serca. Widzimy, że to wydarzenie było wyjątkowe, ale również bardzo intymne.
Wróćmy jednak do pierwszego pytania
Co mam czynić, by służyć Bogu? Czy takie pytanie stawiał sobie św. Paweł? W żadnym ze swoich listów do tego się nie przyznaje. Pewny swego pisze: "To wszystko, co było dla mnie zyskiem, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę. I owszem, nawet wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa (Flp 3,7-8) Weźmy jednak pod uwagę radykalność decyzji Pawła. Powiedzmy to jeszcze raz: był on praktykującym Żydem, faryzeuszem skrupulatnie przestrzegającym wszystkich przepisów Prawa i zwyczajów żydowskich. Przed wydarzeniem pod Damaszkiem chrześcijaństwo uważał za wypaczenie wiary w jedynego Boga Jahwe.
Po tym wydarzeniu stał się wyznawcą tej drogi, którą zwalczał. Była to dla niego z pewnością bardzo trudna decyzja. Musiało się stać istotnie coś bardzo ważnego, że tak zmieniło naszego bohatera. Co to takiego? Co sprawiło, że Szaweł tak radykalnie zmienił swój sposób myślenia o sobie, o świecie i o swoim Bogu. Odpowiedź jest bardzo krótka. Szaweł "spotkał" Zmartwychwstałego. Sam to wyznaje w bardzo ważnym tekście. Jest to najstarsze wyznanie wiary w Chrystusa, które Paweł, pisząc Pierwszy List do Koryntian, po prostu cytuje:
Przekazałem wam na początku to, co przejąłem; że Chrystus umarł - zgodnie z Pismem - za nasze grzechy, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem; i że ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu. Później zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie; większość z nich żyje dotąd, niektórzy zaś pomarli. Potem ukazał się Jakubowi, później wszystkim apostołom. W końcu, już po wszystkich, ukazał się także i mnie jako poronionemu płodowi. (1 Kor 15,3-8)
Nie widział a uwierzył
W tym doświadczeniu Paweł jest nam bardzo bliską osobą - może nawet bliższą niż inni apostołowie. Zasadniczo my znajdujemy się w podobnej sytuacji co Paweł. Grono Dwunastu poznało Jezusa przed jego śmiercią i zmartwychwstaniem - można powiedzieć, byli pod tym względem szczęśliwcami. A Paweł poznał Jezusa, ale Zmartwychwstałego, nie znał Go za życia. Czyli tak jak my… I w tym staje się on nam bardzo bliski.
To doświadczenie Pawła pod Damaszkiem leży u podstaw jego powołania. Wszyscy przeżywamy jakieś nasze "wydarzenie pod Damaszkiem". Jest ono bardzo intymne. Trudno go opisać, ale jest bardzo autentyczne i ważne dla naszego życia religijnego. Opisujemy go za pomocą różnych wspaniałych obrazów, ale jest ono prawie "nieprzekazywalne". Mówimy: "Bóg mnie powołał", "usłyszałem wewnętrzny głos", "ciągle towarzyszyło mi wewnętrzne przynaglenie", "chciałem przed tym uciec, ale się nie dało". Gdy więc pytamy o znaki powołania i próbujemy odpowiedzieć sobie na pytanie: Co mam czynić, aby być szczęśliwym i służyć Bogu? wracamy wtedy do naszego "wydarzenia pod Damaszkiem".
Jacek Wolan SP