Ludzie średniowiecza traktowali życie poważnie i kochali konkret. Nie znaczy to, że lekceważyli rzeczywistość duchową. Wręcz przeciwnie. Dla nich Bóg, aniołowie i diabły byli nie mniej konkretni niż ludzie z krwi i kości, a Niebo, Czyściec i Piekło nie były abstrakcyjnymi ideami, ale miejscami pełnymi życia. Wiedzieli doskonale, że to, co niewidzialne, i to, co dotykalne zmysłami, wzajemnie się przenika, tak że wszystko, co zrobią na ziemi, ma i będzie miało konsekwencje w wieczności.
Oto jest wschodnia Galilea, „kraina pogan”, jak za Izajaszem nazywali ten skrawek świata sami Żydzi. Gdy rozłożymy mapę topograficzną okolic Morza Galilejskiego i powleczemy wzrokiem na jego północne wybrzeże, zobaczymy tam pewną wypukłość wcinającą się „bolcem” w wodę. Ujrzymy też U-kształtną dolinę wyżłobioną przez płynący tuż obok potok Nahal Kinar. W pewnym momencie, patrząc jakby „pod prąd”, zobaczymy, jak potok nagle się rozwidla.