Najbardziej deformujące jest głoszenie ideałów i brak jakiejkolwiek próby życia według nich – zwłaszcza w stosunku do osób, które są formowane. Zajmowanie się formacją dorosłych było moim zawodowym marzeniem. Brzmi to nieco górnolotnie, ale taka jest prawda. Pamiętam pytanie, które usłyszałam na piątym roku studiów teologicznych, o pracę marzeń. Bez wahania odpowiedziałam wówczas, że byłaby to praca przy formacji dorosłych.
Odkąd przyglądam się i prowadzę rozmowy przy szpitalnych łóżkach, zaczynam zdawać sobie sprawę z rzeczy istotnej, a mianowicie z tego, że cierpienie w czasie choroby ma dwa oblicza. Jedno z nich, namalowane jest na twarzach osób zmęczonych niemocą, które walczą, ile sił o własne życie, oraz drugie – to wpisane w oczy osób, które kochają i nie wyobrażają sobie siebie bez obecności osoby, której życie wyniszcza choroba.