logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Marian Śnieżyński
Wykład jako jedna z metod przekazu wiedzy religijnej w dobie multimediów
Katecheta
 
fot. Taylor Wilcox | Unsplash (cc)


W dobie multimediów wydaje się, że tradycyjny przekaz wiedzy religijnej realizowany metodą wykładu traci na swojej atrakcyjności i efektywności. Warunkiem jego skuteczności, a nawet konkurencyjności w stosunku do technicznego przekazu wiedzy jest przestrzeganie przez katechetów konkretnych zasad, takich jak m.in.: przygotowanie merytoryczne, komunikatywność, zwartość i spójność logiczna, wzorowa polszczyzna, upoglądowienie treści, partnerski stosunek do słuchaczy, podzielność uwagi, ekspresyjny charakter przekazu, łączenie komunikacji werbalnej z niewerbalną.


Realizacji treści katechetycznych na szczeblu szkoły ponadgimnazjalnej można dokonywać za pomocą różnorodnych metod, takich jak np. dyskusja, burza mózgów, trybunał, inscenizacja, ale także praca z tekstem, opis, opowiadanie czy pogadanka. Wyjątkowe miejsce w procesie przekazu wiedzy zajmuje wykład, który jak wiem, wielu katechetów stosuje dosyć często, sądząc, iż jest to najłatwiejszy sposób nauczania. Nie ma nic bardziej złudnego. Wykład, ażeby mógł pełnić funkcję aktywizującą, aby mógł wyzwolić uwagę dowolną uczniów, by wreszcie mógł choć częściowo konkurować z przekazem multimedialnym, z niezwykle atrakcyjnymi formami przekazu stosowanymi przez telewizję, internet czy komputer, musi sprostać wielu założeniom metodyczno-formalnym. A że jest to możliwe – postaram się udowodnić, zachęcając katechetów do przemyślenia niniejszych propozycji i skonfrontowania ich ze stosowaną przez siebie metodą wykładu.


Uczestnicząc w konferencjach i sympozjach naukowych, a także hospitując zajęcia dydaktyczne młodszych kolegów, miałem okazję zetknąć się wielokrotnie z praktycznym zastosowaniem środków multimedialnych w toku wykładu. Moje obserwacje w tym zakresie – w większości przypadków – są dalekie od pożądanych i oczekiwanych, są dalekie od lansowanych przez informatyków dobrodziejstw, jakie miały nieść ze sobą najnowsze osiągnięcia techniki w zakresie przekazu wiedzy. Niemal powszechnym zjawiskiem jest traktowanie prezentacji slajdów z komputera jako swoistej ściągi, którą wykładowca odczytuje w części lub w całości, a uczniowie śledzą wykład z wyświetlanym na ekranie tekstem. Osoba wykładowcy zostaje usunięta w cień, a jego miejsce zajmuje centralnie oświetlony ekran. W świadomości tkwi przekonanie, że jego przekaz jest nowoczesny, na miarę techniki XXI wieku, że nadąża za współczesną cywilizacją. Tymczasem prawda jest zupełnie inna. Wykładowca traci mianowicie kontakt emocjonalny i intelektualny ze słuchaczami, bowiem teraz komputer i ekran stają się dla niego centrum uwagi i chcąc nie chcąc, zostaje zakładnikiem martwych przedmiotów, a żywe istoty pozostawione są na obrzeżach jego zainteresowań. Nie daj Boże, że coś się zepsuje, coś nie zaskoczy, że załamie się synchronizacja obrazu ze słowem – wówczas sytuacja dla wykładowcy urasta do miary dramatu, a dla uczniów jest wyrazem jego nieudolności i nieporadności.


Na szczęście są i takie wykłady, na których prowadzący wykorzystują nowoczesną technikę przekazu wiedzy w sposób właściwy, gdzie środki nie stanowią celu samego w sobie, ale pełnią rolę służebną, wspierającą i wspomagającą wykładowcę. Przekaz multimedialny nie ma zastępować wykładowcy, czyniąc z niego marionetkę, lecz powinien dodatkowo wzmacniać uwagę dowolną słuchaczy, inspirować ich do myślenia, poszerzać treść wykładu dodatkowymi informacjami, ilustracjami, wykresami, a nawet nagraniami innych kompetentnych osób na dany temat. Prezentowane slajdy mogą wyzwalać możliwość dyskusji, ustosunkowania się uczniów do wyświetlanych obrazów, mogą stać się inspiracją do przemyśleń i dalszych poszukiwań prowadzących do wspólnego odkrywania prawdy. Takie wykorzystywanie środków technicznych wymaga od wykładowcy wiele czasu i wysiłku intelektualnego, ale przynosi za to nieocenione korzyści w zakresie efektywności kształcenia i za takim stosowaniem multimediów w pełni się opowiadam. Natomiast jestem zdecydowanie przeciwny przyjęciu przez wykładowcę biernej roli „powielacza” nagranych na komputer treści. Mając jednak na uwadze tempo dzisiejszego życia, brak czasu, można poniekąd usprawiedliwiać taką formę przekazu, ale w tej sytuacji lepiej zrezygnować z pseudonowoczesności, a przejść na rzetelne, tradycyjne, twórcze i innowacyjne rzemiosło realizacji treści dydaktycznych, czyli zastosować po prostu tradycyjny wykład.


To prawda, że świat, w którym żyjemy, został zdominowany przez cywilizację techniki (i kulturę obrazkową), to prawda, że przekaz informacyjny staje się bardzo nachalny, krzykliwy, nasycony jaskrawymi kolorami, a jego tempo często przekracza możliwości naszej percepcji. To prawda, że dziś bardzo trudno konkurować nauczycielowi wyposażonemu w kredę i tablicę ze światem multimediów. Jednak przy odrobinie wysiłku i dobrej woli jest to możliwe, a nawet z psychologicznego punktu widzenia bardzo konieczne. Tak jak człowiekowi XXI wieku potrzeba od czasu do czasu chwili ciszy i spokoju, chwili zadumy i refleksji, tak i uczniom potrzeba kontaktu z żywym człowiekiem (bez otoczki urządzeń technicznych), z którym można polemizować, któremu można zadawać pytania, od którego można oczekiwać na chwile relaksu, na zaimprowizowany sytuacyjnie komentarz.


Potrzeba młodym ludziom odskoczni choć na chwilę od świata techniki, potrzeba oazy autentyczności różnych osobowości nauczycielskich z ich wadami, przywarami, a nawet potknięciami i usterkami. Wyręczanie też żywej osobowości i podporządkowanie jej technice zuboży nasz świat odczuć, przeżyć, bezpośredniości kontaktu; co więcej, prowadzić może do erozji relacji interpersonalnych.


Dlatego w swoim artykule postawiłem być może nieco ryzykowne pytanie: Czy możliwe jest w dobie rewolucji multimedialnej iść pod prąd i poprzez tradycyjny wykład osiągnąć aktywizację intelektualno-emocjonalną u swoich uczniów?


W ramach tak postawionego problemu będę szukał razem z państwem odpowiedzi na dwa pytania szczegółowe. Po pierwsze: Jaką należy nadać formę metodzie wykładu, by uzyskać sprzężenie zwrotne pomiędzy katechetą a uczniami? Po drugie: Jakie należy stosować zasady aktywizacji intelektualno-emocjonalnej w werbalnym przekazie wiedzy katechetycznej?


Struktury wykładów


Klasyczna budowa wykładu tradycyjnego obejmuje: określenie celu wykładu, podanie tematu, podanie tez, realizację poszczególnych tez, podsumowanie, podanie literatury, przedstawienie tematu następnego wykładu.


Z mojej wieloletniej praktyki wynika, że wykładowca ogranicza się tylko do podania tematu i jego realizacji. Przy takim sposobie prowadzenia zajęć umyka nam wiele ważnych elementów, które stanowią bardzo istotny czynnik aktywizujący. Już samo uświadomienie celu, jaki ma do spełnienia aktualny temat, może wyzwolić aktywność, zaciekawianie i zainteresowanie uczniów prezentowanym problemem. Jest prawdą, że nie jest łatwo ów cel do każdego tematu ciekawie i aktywizująco podać. Nieraz wymaga to więcej czasu niż samo przygotowanie treści wykładu. Ale to krótkie trzy-, pięciominutowe „preludium” naprawdę się opłaca.


Również często pomijane są tezy (zagadnienia) wykładu. Ich zaprezentowanie pozwala uczniom wstępnie zorientować się w całości wykładu, pozwala utrwalić treści. Dla katechety tezy implikują logikę wykładu, zwartość i przejrzystość treści, a także przeciwdziałają odbieganiu przezeń od tematu. Podsumowanie całości wykładu stanowi syntetyczną rekapitulację całości omawianego zagadnienia i, co bardzo istotne, pozwala na zgłaszanie przez uczniów uwag, wątpliwości czy niejasności, jakie mogły się pojawić w toku omawiania poszczególnych tez. Ta końcowa cześć wykładu jest doskonałą okazją do wywołania sprzężenia zwrotnego pomiędzy katechetą a młodzieżą, do zaistnienia przynajmniej chwilowego dialogu.


Obok tzw. konwencjonalnego wykładu można stosować inną jego formę, to znaczy wykład problemowo-programowany. Ten typ wykładu w odróżnieniu od wykładu tradycyjnego zakłada współudział uczniów w jego prezentacji, zakłada dialog wykładowcy z młodzieżą, zakłada zatem szeroki zakres wielostronnej aktywności uczniów. Budowa tego rodzaju wykładu jest następująca: zaaranżowanie sytuacji problemowej, określenie problemu głównego, sformułowanie problemów szczegółowych, analiza problemów szczegółowych, podsumowanie, podanie literatury i tematu na następny wykład.


Przemyślane i atrakcyjne zaaranżowanie sytuacji problemowej powinno „sprowokować” młodzież do sformułowania problemu wykładu i problemów szczegółowych, które na drodze dialogu zostaną ostatecznie przyjęte, by w dalszej kolejności stały się one przedmiotem wnikliwej analizy. Jak widzimy, ten typ wykładu zbliżony jest w swojej budowie do toku zajęć problemowych, w którym dochodzi do wspólnego odkrywania prawdy. W toku analizy poszczególnych problemów szczegółowych uczniowie mogą zadawać pytania, uzupełniać jego treści własnymi doświadczeniami, wypowiadać swoje własne komentarze i uwagi.


Po upewnieniu się katechety, że omawiany problem został należycie zrozumiany i przyswojony, że jego istota została wstępnie przyswojona, może on przejść do analizy kolejnej kwestii. Istotą tego typu zajęć, oprócz ich dialogicznego charakteru, jest zapobieganie powstawaniu luk w materiale (nauczanie programowane). Podsumowanie całości wykładu stanowi kolejną okazję do zadawania pytań, a nawet do poszerzenia zagadnienia o dodatkowe informacje.


Zasady aktywizowania uczniów


Wśród krzykliwych reklam, ekscytujących kolorowych obrazów, fali mocnych dźwięków żyje współczesny młody człowiek. Atakowany przez media potokiem informacji, często tragicznych i dramatycznych, kontaktując się przez telefony komórkowe o każdej porze dnia i nocy niezależnie od miejsca pobytu, uczestnicząc aktywnie w nasyconych rosnącym napięciem grach komputerowych, korzystając niemal powszechnie z internetu, który oferuje szeroką paletę doznań – i tych pozytywnych i tych negatywnych – przychodzi do klasy, która ma się nijak do oferowanych mu informacji multimedialnych. „Ma się nijak” biorę celowo w cudzysłów, bo są to spotkania innego rzędu i innej kategorii, ale mimo wszystko katecheta musi uczynić wszystko, ażeby to inne spotkanie było ze wszech miar ciekawe i interesujące, pasjonujące, nawet gdyby dysponował tylko i wyłącznie swoim słowem. Zakładając, że przez większą część wykładu uczniowie przyjmują rolę słuchaczy, rodzi się pytanie: jak mówić, by młodzi ludzie zechcieli nas słuchać, by śledzili uważnie tok naszego rozumowania, przekaz naszych informacji, które w porównaniu z przekazem publikatorów, zdawać by się mogło, skazane są na zupełną porażkę? Uważam, że nie chodzi w tym przypadku o konkurencję czy naśladownictwo, ale o zupełnie inną drogę przekazu. I swymi przemyśleniami o tej innej drodze przekazu pragnę się z Państwem podzielić, dowodząc, że tradycyjny przekaz wiedzy oprawiony w odpowiednią formę może skutecznie przykuć uwagę słuchaczy.


Wykład, niezależnie od jego rodzaju (konwersatoryjny, monograficzny, kursowy, problemowo-programowany czy tzw. tradycyjny), winien zmierzać do tego, by młodzież pracowała na tej samej częstotliwości fal co nadawca. Ażeby wywołać aktywne słuchanie, by pobudzić uwagę dowolną swoich słuchaczy, dobry wykładowca winien mieć na uwadze następujące zasady:


1. Doskonałe przygotowanie merytoryczne, nieustannie wzbogacane o najnowsze osiągnięcia teologiczne. Uczniowie bardzo łatwo rozszyfrują nasze mankamenty i niedoskonałości w tym zakresie.
2. Wiedza winna być przekazywana językiem komunikatywnym. Terminy, co do których możemy mieć wątpliwości, że mogą być niezrozumiałe, muszą być wyjaśnione. Jest trudno mówić o rzeczach bardzo złożonych, czasem skomplikowanych, językiem prostym. Ale ta prostota przekazu świadczy o wielkości nauczyciela. Nie zbudujemy swojego autorytetu językiem nasyconym niezrozumiałymi pojęciami, nafaszerowanym udziwnieniami językowymi. Prowadząc zajęcia z pamięci, w bezpośrednim kontakcie wzrokowym z młodzieżą, możemy łatwo się zorientować, czy używane przez nas terminy są zrozumiałe i trafiają do ich głów, czy też należy je wyjaśniać lub użyć innych określeń. Koncentrując się natomiast na przekazie komputerowym, tego typu niejasności trudno będzie wychwycić i dokonać stosownych korekt oraz uzupełnień.
3. Spójność i zwartość logiczna wykładu. Katecheta, przygotowując się do zajęć, musi sobie jasno nakreślić cel swojego przekazu i jego strukturę. Przejrzysty wykład oparty na logicznej sekwencji zdarzeń ma w swoim finale wyrobić u uczniów przekonanie, że wiedzą oni, o co wykładowcy chodziło. Bywa niestety i tak, że uczniowie po 90 minutach nawet mądrych rozważań na koniec stawiają pytanie: Co on właściwie chciał nam przekazać, co z tego mamy przyjąć, zrozumieć i zapamiętać?
4. Każdy wykład – i to niezależnie z jakiego przedmiotu jest prowadzony – musi być wzorem polszczyzny. Dziś niestety z tą polszczyzną są poważne kłopoty. Język literacki uległ daleko posuniętej dewastacji. Nasza mowa staje się coraz bardziej niechlujna, a nawet i wulgarna. Wzory młodzi ludzie czerpią nie tylko z telewizji, ale i z sejmu, z kolorowych czasopism, internetu, z domu rodzinnego. Oazą poprawności i troski o piękno języka jest jeszcze Kościół i powinna nią być także szkoła, nie mówiąc już o wyższych uczelniach. Czy w toku naszych wykładów przyświeca nam także i ten cel? Czy zwracamy dostateczną uwagę na kulturę naszego słownictwa? Czy prawidłowo i poprawnie akcentujemy, dostatecznie wyraźnie wypowiadamy końcówki wyrazów? Czy troszczymy się o wyraźne wypowiadanie zdań, czy też „burczymy pod nosem” tak cicho i monotonnie, że zaledwie pierwsze rzędy słuchaczy mogą coś z tego usłyszeć? Dla wykładowcy szczególnego znaczenia nabiera tzw. giętkość językowa, bogaty zasób słownictwa, a także barwa głosu.
5. W każdym wykładzie należy w sposób wyrazisty i konkretny zaznaczyć, które kwestie są szczególnie istotne i ważne. Co uczeń z całości prezentowanego wykładu musi zapamiętać i zrozumieć, co jest istotą przekazu. Ta istota, te fundamentalne zagadnienia są tzw. merytorycznymi środkami ciężkości, które wykładowca winien wyraźnie i wyraziście zasygnalizować, podkreślić poprzez odpowiednią modulację głosu, gest czy chwilowe zawieszenie głosu. Owo napięcie intelektualne, stopniowo potęgowane, osiąga swoje apogeum, swój szczyt i wtedy wszyscy wiedzą – to jest to, co musi nam pozostać w pamięci.
6. Stosowanie poglądowości w przekazie treści to kolejna zasada wspomagająca aktywizację młodzieży. Najprostszymi środkami poglądowymi są dobra kreda i dobra tablica. Na pozór środki te wydają się tak nieprzystające do współczesnego świata techniki, że w części klas szkolnych ich miejsce i funkcję przejmują ekrany oraz podwieszane do sufitu rzutniki.
Dla mnie kreda i tablica pozostaną nadal podstawowymi środkami służącymi do upoglądowienia zajęć. To na oczach uczniów ma powstawać adekwatny do treści rysunek, wzór, schemat czy wykres, uzupełniony stosowanym komentarzem wykładowcy. Gotowy, wyświetlony na ekranie wykres czy diagram, choć graficznie bardziej doskonały, nie ukaże żywej akcji dziejącej się na oczach młodzieży. Do tego, by rysować stosowne grafy, nie trzeba mieć artystycznych umiejętności – wystarczy dobra kreda i tablica oraz dobrze przemyślany rysunek. Upoglądowieniem treści mogą się stać trafnie dobrane przykłady ilustrujące w sposób prosty nieraz skomplikowane i złożone kwestie dydaktyczne, bowiem w myśl łacińskiej sentencji verba docent, exempla trahunt przykłady przyciągają uwagę młodzieży i ułatwiają jej zrozumienie treści.
7. Dobry katecheta powinien mieć świadomość, że ma przed sobą podopiecznych, zatem niezbędne jest przyjęcie partnerskiego stylu pracy z pełnym poszanowaniem ich podmiotowości. Nie do przyjęcia byłoby niszczenie godności ucznia poprzez niewybredne epitety czy złośliwe uwagi. Uczniowie cenią sobie takich katechetów, którzy mają poczucie humoru, których stać jest na stosowny żart, którzy są pogodni i uśmiechnięci. Natomiast nie znoszą ponuraków, osobników nadętych pychą, złośliwych i nieprzystępnych, zarozumiałych, jedynych i niepowtarzalnych „luminarzy wiedzy”.
8. W efektywnym mówieniu bardzo istotną rolę odgrywa komunikacja niewerbalna. Należy mieć na uwadze, jakie gesty (przyzwalające lub blokujące) towarzyszą naszemu mówieniu, jakie w tym czasie wykonuję ruchy ciałem, jaka jest moja mimika (grymas, uśmiech, skinienie głową). Nie bez znaczenia jest nasz uśmiech, który często otwiera drogę do człowieka, ośmiela rozmówcę, wytwarza ciepły klimat emocjonalny. Trzeba również pamiętać o kontakcie wzrokowym z naszym słuchaczem. Ponieważ mówienie zakłada jednokierunkowy przekaz informacji, zatem kontakt wzrokowy może zapewnić nam przynajmniej dialog wewnętrzny, psychiczny kontakt z drugą osobą. Niektórzy psychologowie twierdzą, że człowiek przyjmuje od 60-80% informacji poprzez komunikację niewerbalną. Może to jest przesada, ale udowodniono, że zastosowanie adekwatnego gestu (wskazanie palcem, wyciągnięcie otwartej dłoni, rozwarcie ramion, podniesienie głowy, nałożenie wskazującego palca na usta lub skroń, chwilowe zawieszenie głosu itp.) tuż przed wypowiedzeniem bardzo istotnego zdania powoduje, iż zdanie to zostanie trwale zapamiętane. Komunikacja niewerbalna winna być wpleciona integralnie w słowo mówione, ponieważ wtedy mamy do czynienia z równoczesnym oddziaływaniem na analizator słuchu i wzroku.
9. Podczas prowadzonego wykładu nieodzowna jest podzielność uwagi. Katecheta musi równocześnie koncentrować się na przekazie treści oraz na reakcji słuchaczy. Niezwracanie uwagi na to, co dzieje się w klasie, może spowodować bardzo szybko utratę kontaktu psychicznego z młodzieżą, pozostawienie ich w „bezpiecznym” luzie, w którym uwaga dowolna zostanie zastąpiona uwagą mimowolną. W przypadkach gdy stwierdzimy „wyłączanie się” poszczególnych osób, należy, bez przerywania realizowanych treści, dać im do zrozumienia naszą dezaprobatę albo poprzez podejście do tych osób, albo wymowne spojrzenie, albo wskazanie gestem ręki. W skrajnych przypadkach można przerwać wykład i przekazać swój wyraz niezadowolenia. Aby móc stosować tę zasadę, wykładowca nie może siedzieć za katedrą, a tym bardziej odczytywać swoje notatki. Podzielności uwagi mogą przeszkadzać środki multimedialne, na których przede wszystkim koncentruje się wykładowca, by nie utracić kontroli nad „maszyną”. Z podzielnością uwagi wiąże się także przestrzeganie czasu wyznaczonego na realizację tematu. Pomijając punktualne rozpoczęcie zajęć, które leży poza wszelką dyskusją, musimy nieustannie mieć na uwadze przekaz zaplanowanych treści w wyznaczonym na to czasie, tak by nie zająć ani minuty więcej, niż to określa limit czasowy.
10. I na koniec ostania, ale szczególnie ważna norma stwarzająca możliwość wielostronnej aktywizacji uczniów, którą umownie nazwałem zasadą ekspresyjności. Jeżeli wykładowi nadamy ekspresyjny charakter, wówczas możemy być pewni, że uczestniczyć w nim będą uczniowie skoncentrowani tylko i wyłącznie na przekazie treści.
Jak osiągnąć pożądany stopień ekspresji?


Pierwszym i podstawowym warunkiem jest emocjonalne zaangażowanie katechety, który winien całą swoją osobowością dać odczuć słuchaczom, że to, co przekazuje, jest jego autentyczną pasją, mieści się w centrum jego uwagi. Wykładowca, przekazując treści z autentycznym przekonaniem i pełną wiarą co do ich rzetelności lub prawdopodobieństwa, ma prawo także do zdecydowanej krytyki niektórych lansowanych poglądów. Ma odwagę prezentować swoje stanowisko, swój pogląd, uzasadniając, ale nie narzucając go swoim uczniom. Tę pasję związaną z przekazywanymi treściami bardzo łatwo i jednoznacznie wychwytują słuchacze i nie pozostają obojętni wobec niej.


Drugim warunkiem ekspresyjności jest kontakt wzrokowy katechety z młodzieżą. Pomimo jednokierunkowego przekazu wiedzy poprzez kontakt wzrokowy ma możliwość nawiązania psychicznego dialogu ze słuchaczami. Kierując swoje rozważania do konkretnej osoby, mogę obserwować jej reakcję, jej uwagę, jej percepcję treści. Kontakt wzrokowy może nas ustrzec przed anonimowością i uprzedmiotowieniem uczniów. Mówiony z pasją wykład poparty kontaktem wzrokowym powoduje, że każdy uczeń ma przekonanie, iż realizowane treści kierowane są bezpośrednio do niego. Kontakt wzrokowy wyklucza czytanie tekstu, wyklucza koncentrację na komputerze.


Trzecim składnikiem ekspresji jest postawa ciała katechety i jego aparycja. Przekaz bez zaangażowania emocjonalnego i bez kontaktu wzrokowego pozwala wykładowcy spocząć wygodnie za katedrą, rozłożyć na niej plik notatek i odczytywać z nich monotonnym głosem treść swojego tematu. Może również to samo czynić, korzystając z nowoczesnego środka, jakim jest komputer. Dobry wykładowca musi być w ruchu, porwany przekazem treści, musi żyć nimi, włączając w to całą gamę gestów i mimiki swojego ciała. Niczym aktor na scenie musi się wcielić w rolę twórcy rodzących się na żywo treści dydaktycznych. Musi porwać swoich uczniów barwnością, giętkością języka i swoją kompetencją. To rodzenie się prawdy na oczach młodzieży, która prowadzi swoisty cichy dialog, nie może osadzić wykładowcy na martwym, stabilnym i bez wyrazu cokole. Nie bez znaczenia pozostaje także ubiór wykładowcy – ubiór schludny, czysty, zadbany i stosowny do miejsca i czasu.


Czwartym warunkiem ekspresji jest wkomponowanie w zaplanowane treści możliwości do improwizacji. W zależności od sytuacji, od zgłaszanych w toku wykładu zapytań czy wątpliwości słuchaczy (które należy respektować i dopuszczać) katecheta z konieczności odstępuje na moment od ustalonego kanonu przekazu informacji i przechodzi na obrzeża zagadnienia. Ale bywa i tak, że wcześniej zaplanowany układ wykładu się nie sprawdza, zatem obserwując reakcję sali, muszę zmienić przyjętą konwencję, przechodząc na inny model przekazu. Taką improwizację wyklucza przekaz komputerowy.


Piątym warunkiem nadania wykładowi ekspresyjnego charakteru jest wygłaszanie go z pamięci. Decydując się na prowadzenie wykładów, należy się tak do nich przygotować, by nie korzystać z notatek. Nie znaczy to wcale, żeby nie mieć do dyspozycji tekstów z cytatami, wynikami badań, zestawieniami statystycznymi itp. Odczytywany wykład – niezależnie czy to z ekranu, czy notatek – znacznie ogranicza, a nawet wyklucza ekspresję jego przekazu.


Podsumowując całość rozważań na temat werbalnego przekazu wiedzy w dobie królestwa multimediów, pragnę podkreślić, iż nie nadeszła jeszcze pora (i chyba nigdy nie nadejdzie), by komunikacja werbalna została odłożona do lamusa. By tak się nie stało, konieczne jest respektowanie określonych zasad przy przekazie informacji. Zdaję sobie sprawę, że wymienione przeze mnie zasady warunkujące jakość wykładu mogą mieć charakter dyskusyjny. Zdaję sobie również sprawę, że do listy wymienionych norm można by dopisać jeszcze wiele innych, np. zasady dialogu, relaksu międzywykładowego, podtrzymywania uwagi dowolnej uczniów, wszechstronnej aktywizacji, wiarygodności. Ten obszar badań uważam za otwarty i wart odniesień polemicznych.


Komunikacja w formie bezpośredniej, pośredniej, werbalnej i niewerbalnej jest podstawowym łącznikiem między nadawcą a odbiorcą. Jakie znaczenie poznawcze, etyczne, moralne i pragmatyczne przypiszą odbiorcy komunikatom, taka będzie ich wartość i skutek. Dlatego w strukturze procesu komunikacyjnego obok nadawcy, któremu przypisuje się określone intencje (powodowanie u odbiorcy określonej zmiany w liczbie wiadomości, umiejętności, zachowań), wyróżnia się odbiorcę, od którego oczekuje się rozumienia komunikatu, reagowania zgodnie z intencją nadawcy i intencją własną.


Marian Śnieżyński 
Katecheta 1/2015

 
Zobacz także
ks. Jan Karlak
Konspekt katechezy mającej na celu m.in. zrozumienie chrześcijańskiego widzenia świata oraz pomoc w zanalizowaniu swojego światopoglądu...
 
ks. Jan Karlak
Minęły już cztery tygodnie od Niedzieli Zmartwychwstania, a radość paschalna trwa nadal, nie wygasa, ale jest ciągle żywa. Każda kolejna niedziela utwierdza nas w przekonaniu, że zmartwychwstanie to nie jest jednorazowe wydarzenie, którego pamiątkę obchodzimy raz w roku. 
 
Aneta Pisarczyk

Nieraz może nam się wydawać, że rzeczywistość wiary jest dla dziecka za trudna, niedostępna. Takie przekonanie zrzuca niejako z naszych barków, przynajmniej na pewien czas, odpowiedzialność za religijne wychowanie potomstwa. Tymczasem dziecko nigdy nie jest za małe na obcowanie z Bogiem i odkrywanie Jego osoby w świecie. Mało tego, ma ono niesamowitą łatwość wchodzenia w świat wiary i potrzebę obcowania z tym, co boskie. Czyni to oczywiście na swój, dziecięcy sposób.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS