logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Karolina Krawczyk
Wzięłam rozwód... z szatanem
Czas Serca
 


...egzorcyzmów

Na egzorcyzmy chodziłam na początku co 10 dni. Trwały – z rozmową – około godziny, czasem dłużej, czasem krócej. To był bardzo intensywny czas. Apogeum nastąpiło po jednych rekolekcjach, w których brało udział kilka osób z problemami duchowymi podobnymi do moich. Sporo się tam modliliśmy, więc było też dużo manifestacji. Musieliśmy opuścić te rekolekcje dla dobra innych uczestników.

W czasie demonstracji Złego potrafiłam jedną ręką podnieść mężczyznę ważącego ok. 100 kg. Leżąc, mogłam unieść nogami dwóch czy trzech mężczyzn o podobnej wadze... Nie pamiętałam tego, ale za to moje mięśnie dosyć długo mi o tym przypominały. To była naprawdę niezła siłownia!

W czasie modlitwy, kiedy kapłan kładł na moje ciało różaniec, to ta część ciała była nieruchoma, spokojna. Ja natomiast odczuwałam, jakby ktoś kładł na mnie stos kamieni albo kostki lodu... Gdy bracia z diakonii modlitewnej wiązali mi nadgarstki czy stopy różańcem, to wtedy był spokój. Różaniec to potężna broń!

Kiedyś w czasie modlitwy w moim domu Maciek przyłożył do mojej piersi metalowy krzyż. I ten krzyż po prostu się złamał, tak jak zapałka. Według emerytowanego materiałoznawcy górnictwa, tak równe złamanie twardego metalu wymagało obciążenia wynoszącego ok. 800 kg. Przy słabszym nacisku najpierw nastąpiłoby wygięcie. A tu złamanie równiutkie jakby od linijki...

Na początku był problem, żeby w ogóle pojechać na modlitwę, wyjść z domu – czasem trwało to nawet godzinę, nim wsiadłam do samochodu. Zdarzało się, że 200 metrów, które dzieliło parking od miejsca modlitwy, pokonywałam w dwie godziny.

Przy samych egzorcyzmach wynikały też takie „codzienne” problemy. Żeby się umówić na egzorcyzm, trzeba było – przynajmniej na początku – znaleźć kilku kapłanów, którzy będą mieli wolne w tym samym czasie. Do tego potrzebna była osoba, która mogłaby mnie zawieźć do egzorcysty, i kilku ludzi, którzy po prostu będą mnie trzymać w czasie odprawianych egzorcyzmów i modlić się razem z księżmi. I na końcu ja – też musiałam załatwiać wolne w pracy. Niezła logistyka...

Cyrograf

Jestem strasznym tchórzem, boję się bólu. Już w czasie, kiedy byłam egzorcyzmowana, weszłam w pakt z szatanem. Chciałam popełnić samobójstwo, ale każda próba kończyła się fiaskiem, bo zawsze ktoś mi przeszkadzał – albo odciął linę, kiedy chciałam się powiesić, albo przedawkowanie leków i alkoholu kończyło się co najwyżej bólem brzucha. Postanowiłam więc poprosić diabła o pomoc i wtedy pierwszy raz podpisałam cyrograf. Zrobiłam to bardzo świadomie. Od tego momentu szatan rościł sobie ogromne prawo do mnie. Chciałam skończyć ze sobą, bo czułam się w dalszym ciągu samotna, wszystkie plany związane z nauką czy ze zdrowiem waliły się, małżeństwo też się sypało, do tego problemy z macierzyństwem. Moja psychika nie wytrzymała i chciałam to zakończyć. Poza tym nie ufałam Panu Jezusowi, nie kochałam Go, nie zawierzyłam Mu. Dzisiaj wiem, że w chwilach trudności, zamiast narzekać, trzeba upaść... Upaść na kolana. Teraz staram się zgadzać z wolą Jezusa, jakakolwiek ona będzie. Owszem, są pokusy, wiem też, że moje zawierzenie nie jest doskonałe, ale pozwalam działać Chrystusowi.

Później cyrograf odnowiłam, kiedy straciłam Zosię!. Bardzo szybko poroniłam, taka była cena za ten pierwszy pakt ze Złym. Wiesz, moja mama nie wiedziała ani o ciąży, ani o poronieniu, a jednak zadzwoniła do mnie i, śmiejąc się szyderczo, powiedziała, że nigdy nie będę mieć dzieci, bo to szatan mi je zabrał. Z medycznego punktu widzenia nie miałam szans zajść w ciążę. Ona była tylko po to, żebym wróciła do Złego – mówi ze łzami w oczach.
 
Zobacz także
Tadeusz Basiura

10 lutego 1940 r. Jeszcze trwa noc, bardzo mroźna noc. Miasta i wsie otulone grubą pierzyną śniegu i panującą wokół ciszą, pogrążone były w głębokim śnie. Nagle w tę ciszę wdarło się ujadanie psów, a w chwilę później głośny łomot kolb karabinów walących w drzwi uśpionych domów i dzikie wrzaski nakazujące ich otwarcie. Wybudzonych mieszkańców w jednej chwili ogarnęło nieznane dotychczas przerażenie... Przecież nikt tak w gościnę nie zachodzi... Nikt w ten sposób nie woła pomocy... Prawdę poznali w chwili, gdy gospodarz otworzył drzwi...

 
o. B. Kocańda OFMConv
U podstaw tego wszystkiego leży nieposłuszeństwo słowu Bożemu, które w sposób jednoznaczny stanowi: "Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by przeprowadzał przez ogień swego syna lub córkę, uprawiał wróżby, gusla, przepowiednie i czary; nikt, kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych. Obrzydliwy jest bowiem dla Pana każdy, kto to czyni. Z powodu tych obrzydliwości wypędza ich Pan, Bóg twój, sprzed twego oblicza" (Pwt 18, 10-12).
 
ks. Tomasz Jaklewicz
Skojarzenie św. Walentego ze świętem zakochanych jest właściwie dziełem przypadku. Dziś trudno dociec, kim był naprawdę. Jest kilka wersji jego dziejów, kilka miejsc w Europie szczyci się posiadaniem jego relikwii, także w Polsce (Lublin, Kraków, Chełmno). Najsłynniejszym włoskim miastem związanym ze św. Walentym jest Terni, oddalone o 100 km od Rzymu, w prowincji Umbria. Legenda mówi, że Walenty pobłogosławił miłość między pogańskim legionistą a młodą chrześcijanką... 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS