logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jacek Prusak SJ
Zaproszenie do refleksji nad czytaniami: XXV niedziela zwykła
Mateusz.pl
 
fot. Edi Libedinsky | Unsplash (cc)


Wprowadzenie

 

Każdy czytany w niedziele fragment z Pisma Świętego może być pomocą do osobistej modlitwy (ok. 15 min) w ciągu czterech dni tygodnia. Zaczynamy znakiem krzyża i przeczytaniem danego czytania. Kończymy rozmową z Bogiem o tym, co mi ten tekst mówi oraz modlitwą Ojcze nasz.

 

(Mdr 2,12.17-20):
„Dotknijmy go obelgą i katuszą, by poznać jego łagodność i doświadczyć jego cierpliwości. Zasądźmy go na śmierć haniebną, bo — jak mówił — będzie ocalony”.

 

Cierpienie rozmyślnie i z złośliwością zadawane przez innych ludzi jest szczególnie bolesne i głęboko rani sprawiedliwość. Coś w nas szczególnie intensywnie domaga się Bożej interwencji. Ale często doświadczamy, jakby Bóg nie przychodził i nie powstrzymywał złych ludzi, jakby pozwalał rzeczom na ich bieg. Taka sytuacja budzi sprzeciw i wewnętrzne zamieszanie. Trzeba mieć w sobie dużo łagodności, ukształtowanej przez głębokie życie duchowe, aby przejść tę podwójną próbę. Trzeba posiadać łaskę i cnotę cierpliwości w obliczu jakby milczenia Boga, jakby Jego nieobecności, które staje się bardzo dramatyczne w momencie cierpienia. Pomimo wiary w ocalenie, często ogromnie trudno sobie wyobrazić, co ono mogłoby konkretnie oznaczać. W tym wszystkim pozostaje tylko jedno: proste przylgnięcie do Jezusa w Jego Pasji.

 

(Ps 54):
„Wybaw mnie, Boże, w imię swoje, mocą swoją broń mojej sprawy. Boże, wysłuchaj mojej modlitwy, nakłoń ucha na słowo ust moich.”

 

Bardzo pragniemy by Bóg zajął się tylko naszą sprawą, jesteśmy przekonani, że w obliczu spraw innych ludzi ona jest najważniejsza. Moje sprawy, moje modlitwy, moje słowa, troski i wołania. Właściwie sprawy innych nas nie obchodzą, byle tylko Bóg pozytywnie załatwił naszą. Bóg tymczasem troszczy się o sprawy wszystkich i każdego z osobna. Nie w sensie by wszystkim dogodzić, ale by wszystkim pomóc dostrzec ich prawdziwe dobro i pomóc im to dobro zdobyć, także wtedy, gdy sprawy nie toczą się po ludzkiej myśli albo nawet wbrew niej.

 

(Jk 3,16-4,3):
„Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz.”

 

Gdyby Bóg spełniał wszystkie nasze modlitwy, zapewne byśmy zniszczyli doszczętnie nie tylko innych, ale i samych siebie. Jakże przecież sami jesteśmy rozdzierani walczącymi w nas sprzecznymi żądzami i wprost morderczą zazdrością: chcemy wszystkiego na raz, już teraz, już tutaj, i zawsze więcej niż inni, a przy tym nieważne, czy to, czego pragniemy jest ze sobą zgodne czy sprzeczne. Jakże często nasze modlitwy są gdzieś tam głęboko motywowane właśnie tymi pożądaniami. Gdybyśmy tylko mieli do dyspozycji potęgę Boga, albo mogli nim do woli manipulować, zapewne nic by nie zostało z nas samych, z innych i ze świata. Być może właśnie nasza ograniczoność i słabość oraz absolutna wolność Boga jest warunkiem naszej egzystencji.

 

(Mk 9,30-37):

„Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać. Tak przyszli do Kafarnaum. Gdy był w domu, zapytał ich: „O czym to rozmawialiście w drodze?” Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy.”

 

Chyba dosyć często zdarza się nam, że nie rozumiemy słów Jezusa, nie pojmujemy lub nie chcemy pojąć ich znaczenia dla naszego życia, i pozostajemy jak gdyby nigdy nic przy kotłowaniu się wokół naszych mniejszych czy większych problemów. Jego słowa są nieraz dla nas niezrozumiałe po prostu dlatego, że żyjemy bardzo powierzchownie i nie mamy czasu ani odwagi zejść na głębię. To, że one w nas nie rezonują, że przelatują nam przez uszy, winno być alarmującym sygnałem, co do jakości naszego życia duchowego. My jednak wolimy latami szamotać się z naszymi problemami, które prawdopodobnie mogłyby być łatwo rozwiązane, gdybyśmy pozwolili sobie na ciszę i samotność i w ten sposób pozwoli słowu Pana by do nas przemówiło, by nas uzdrowiło i pozwoliło nam przejrzeć, zobaczyć, że można inaczej.

 

Jacek Poznański SJ
mateusz.pl

 
Zobacz także
Marian Pisarzak MIC

Kościół nie rozstaje się ze zmarłymi. Utrzymuje łączność z nimi, wspiera ich modlitwą, ofiarą i aktami miłosierdzia. To wsparcie jako dzieło pomocy zmarłym jest aktualne w ciągu całego roku kościelnego i duszpasterskiego. Zagęszcza się jednak w miesiącu listopadzie. Warto spojrzeć na to dzieło w sposób pogłębiony i teologiczny.

 
Danuta Piekarz
Przedstawienie postaci biblijnych, dla których głos Bożego powołania był zaskoczeniem, jest zadaniem dość karkołomnym. Trzeba by raczej zapytać, czy istnieje ktoś, dla kogo Boże plany nie byłyby zaskakujące... Gdyby tak było, oznaczałoby to, że Duchowi Świętemu zabrakło fantazji i ludzkie losy zaczynają się powtarzać. Nawet bowiem jeśli ktoś przewiduje, może nawet od dzieciństwa, swoją życiową drogę, prędzej czy później musi się przekonać, że wszedł na szlaki Tego, którego myśli nie są myślami naszymi...  
 
Joanna Szubstarska
W jaki sposób uczą ich siostry nieść krzyż Chrystusa? Na to pytanie nie ma dobrej ani łatwej odpowiedzi, bo i temat jest dla nas bardzo szeroki i trudny. Po pierwsze – nie jesteśmy do „uczenia” ani niewidomych, ani kogokolwiek niesienia krzyża Chrystusa. Już samym problemem jest określanie – jako Chrystusowego krzyża każdego cierpienia, w tym ciężkiej i nieuleczalnej choroby; niepełnosprawności, w tym kalectwa, ślepoty i związanych z nią wielu innych, równie trudnych do uniesienia ograniczeń. 

Z s. Barbarą Rut Wosiek ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża (FSK) w Laskach k. Warszawy rozmawia Joanna Szubstarska
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS