logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
rozmowa z Bartłomiejem Dobroczyńskim
Zbawienie, czyli wszystko albo nic
List
 


W buddyzmie jest bardzo podobna figura ukazująca bycie w tym świecie całkowicie, i w tym samym czasie, całkowite wyzwolenie z niego. To są samospalający się mnisi, którzy (z różnych powodów) oblewają się benzyną, podpalają, siedzą w pozycji medytacyjnej i płoną. Oni są w tym świecie, bo to widzimy, bo ich ciała są rzeczywiste, bo ich śmierć jest rzeczywista. Jednak, z drugiej strony, ich spokój wskazuje na to, że świat nie ma nad nimi władzy, że zupełnie już do tego świata nie należą. Są poza jego zasięgiem, są dla niego jakby całkiem nieuchwytni.

W wielu wierzeniach odnajdziemy podobny sposób myślenia o zbawieniu jako o rzeczywistości będącej z jednej strony podobną do tej, w której teraz żyjemy, a z drugiej strony zupełnie od niej różną.

Czy w Pismo Święte nie opisuje dokładnie tego przyszłego świata?

To, co Jezus mówił było niezrozumiałe już dla jego uczniów a co dopiero dla nas. Można powiedzieć, że Jezus opowiada o zbawieniu, kiedy mówi o królestwie niebieskim. Tych opisów jest wiele. Gdy odczytamy je dosłownie, okazują się absurdalne. Czytamy na przykład, że Królestwo Niebieskie podobne jest do króla, który na ucztę, zaprosił nie patrycjuszy, nie elity swego narodu, lecz ludzi uważanych w tamtym czasie za margines społeczny (por. Mt 22, 1-14). Albo, dowiadujemy się, że Królestwo Niebieskie obrazuje gospodarz, który płacił tyle samo robotnikom zatrudnionym w winnicy, niezależnie od tego czy rozpoczęli pracę wczesnym rankiem, w południe, czy też po południu (por. Mt 20,1-10).

Takie postępowanie jest niesprawiedliwe i niezrozumiałe. Każdy odruchowo spyta: a dlaczego wszyscy mają dostać tyle samo? Być może takie przypowieści miały pokazywać ludziom, że zbawienie jest czymś całkowitym, niepodzielnym, całościowym, a zatem, że nie można mieć części Królestwa, połówki, czy trzech-czwartych. Albo można dostać wszystko, albo nic, obojętnie ile się pracowało. To jest absurdalne i trudno mi sobie wyobrazić, że współczesny człowiek na podstawie takich informacji jest w stanie powiedzieć, co to jest zbawienie. Dlatego trudno mu go pragnąć.

Czy, w takim razie, nie mamy żadnych wskazówek, jak należy myśleć o zbawieniu?

Tekstów mistyków – a Jezus z pewnością też był mistykiem! – nie należy odczytywać literalnie. Chyba lepiej je potraktować jako wskazówki – bliższe poezji, niż „przewodnikowi turystycznemu" – mające tylko przybliżyć niewyrażalną rzeczywistość. A mistycy różnych czasów i kultur próbowali opisać tę ostateczna rzeczywistość na kilka sposobów.

Pierwszy polega na odwołaniu się do czegoś znanego i przez analogię stara się powiedzieć: „to będzie podobne do tego, tylko trochę inne". Sedno polega na tej „inności" i tym „trochę". Autorzy biblijni odwołują się głównie do trzech obrazów. Zbawienie przedstawiane jest jako wieczna uczta w niebie (por. Ap 19,9), miłosny związek ukochanego i ukochanej (por. PnP), lub stan podobny do upojenia alkoholem czy narkotykami (por. Dz 2, 13.15). W tym samym duchu mówi się o zbawieniu, kiedy porównuje się je do przebywania w rajskich ogrodach, bądź wspaniałych miastach. Nowa Jerozolima jest zrobiona ze złota, leży nad jeziorem z czystego szkła albo diamentu, zaś jej fundamenty są z kamieni szlachetnych (por. Ap 21, 18). Podobnie, w wyobrażeniach islamskich, zbawieni będą obsługiwani przez piękne kobiety (hurysy), spędzając czas na niekończącej się uczcie w trakcie, której niczego im nie będzie brakować.

Drugi sposób jest związany z tzw. teologią negatywną (apofatyczną). Mówiąc o rzeczywistości ostatecznej, teolodzy używają przeczenia: Bóg jest niepojęty, nieogarniony, niewyrażalny niedający się opisać, wysłowić, zmierzyć… Nie można powiedzieć, że jest dobry, bo dobroć możemy sobie wyobrażać tylko na ludzki sposób, a Jego dobroć jest tak niezgłębiona i nieprzenikniona, że nasze ziemskie wyobrażenie tylko ją zniekształca. Jednym słowem nic nie wiemy o zbawieniu i nie da się go w żaden sposób zobrazować – całkowicie przekracza ono możliwości naszej wyobraźni.

 
Zobacz także
Krzysztof Osuch SJ
Owszem, wciąż blisko nas jest nasz wielki Obrońca: Bóg Ojciec, nasz Stwórca. Bierze nas w obronę Jezus Chrystus oraz Duch Święty. W obronę bierze nas ktoś jeszcze: Matka. Matka wspaniała, można, potężna, łaskawa. Jej wielkie (i największe) imię brzmi: Święta Boża Rodzicielka, czyli Matka Boga – Matka Wcielonego Syna Bożego. 
 
Agnieszka Huf
Pierwsi chrześcijanie nie obchodzili Bożego Narodzenia jako osobnego święta – pojawiło się ono w kalendarzu liturgicznym dopiero około III-IV w. Przez wieki obrastało w liczne tradycje: już w XV w. w Londynie przyozdabiano domy, mniej więcej w tym samym czasie w Alzacji zaczęto stawiać przystrojone choinki. A kiedy pod koniec XIX w. powstawały pierwsze domy handlowe, ich właściciele odkryli, że święta mogą stać się świetną okazją do zakupów. 
 
ks. Franciszek Kamecki

Nieustannie znajdujemy się w dobrym towarzystwie świętych, którzy nas podtrzymują w ziemskim wędrowaniu. Nigdy nie jesteśmy sami ani samotni. To bardzo piękna i właściwa definicja Kościoła, że jest zgromadzeniem wszystkich świętych. Kościół to komunia świętych. Świętych obcowanie to łączność z Chrystusem. To miłość. Kto może policzyć, ilu jest świętych? Encyklopedie z życiorysami świętych nie obejmują w pełni określenia „wszyscy święci”. Ważność świętych w Kościele akcentują papieskie uroczystości beatyfikacji i kanonizacji. Ale i grzech jest w Kościele.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS