Czy człowiek ma prawo do popełniania błędów? Jeśli tak, to czy każdy? Analizując sposób wychowania wielu pokoleń, można dojść do wniosku, że polegał on na tym, aby nauczyć nas żyć bez żadnej wpadki. Każdy błąd jest przecież oceniany, jeśli nie stopniem, to minusem lub też uwagą – pisemną lub ustną. Oczywiście to dorośli wystawiają ocenę dzieciom i młodzieży. I nie mam tu wcale na myśli tylko szkoły. Takie podejście do sprawy nie przynosi jednak rezultatu w postaci bezbłędnych i nieomylnych dorosłych, którzy nigdy nic nie zepsują i o niczym nigdy nie zapomną...
Kontestatorów systemu kościelnego często uciszano oskarżeniem o hołdowanie opcji: „Chrystus tak, Kościół nie”. Może warto pomyśleć, czy praktyki właściwe dla systemu nie mówią bez słów: „Kościół tak, Chrystus niekoniecznie”? Coraz wyraźniej widać i coraz głośniej słychać w kontekście obecnego kryzysu, że działania seksualnych drapieżców w koloratkach – oraz chroniące ich machinacje przełożonych – ujawniają w Kościele rzymskokatolickim problem szerszy niż sprawy obyczajowe i głębszy niż upadek jednostek. Już nie wystarczy się pocieszać argumentem, że ludzie są słabi, a wśród pierwszych Dwunastu też trafił się Judasz.