logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Barbara Gruszka-Zych
Znaleźć klucze do siebie
Gość Niedzielny
 


O strachu przed wyśmianiem, potrzebie poszukiwania i o tym, że warto mówić o życiu duchowym, z ks. Władysławem Suchym – rektorem bazyliki św. Michała Archanioła na górze Gargano w Monte Sant’Angelo we Włoszech rozmawia Barbara Gruszka-Zych

Dlaczego tak wielu ludzi przyjeżdża do sanktuarium św. Michała Archanioła?
 
Bo św. Michał to anioł, który zwyciężył zgiełk Szatana.
 
Szatan to zgiełk?
 
On odwraca uwagę od Boga. Sprawia, że skupiamy się na sobie. A przecież wciąż kotłuje się w nas wszystko, co jest konsekwencją grzechu pierworodnego – cały zamęt naszych słabości i niepokój świata nacierającego na nas ze wszystkich stron. To sanktuarium od swojego powstania wpisywało się w „cammino”, czyli drogę będącą ciągłym dążeniem do pogłębiania więzi z Bogiem. To się dzieje przez nieustanne nawracanie się.
 
Ksiądz także tu się nawraca?
 
Każdy dzień mojej posługi tutaj jest dniem łaski. Dniem zdziwienia – jacy my, księża, jesteśmy słabi. Jak nasze ludzkie możliwości są małe w stosunku do ogromnej łaski Bożej. Mogę się przygotować do kazania, do spotkania z pielgrzymem, ale widzę, że to nie ja, tylko Pan Bóg dotyka jego serca. Nieraz zauważam, że robi to przez słowa, o których bym nie pomyślał, że mogą komuś pomóc. To są tajemnice działania łaski Bożej. Ona działa tam, gdzie są pokora, otwarcie, poszukiwanie. Nie ma jej, kiedy człowiek jest pełen pychy, czuje się samowystarczalny albo zaczyna być powierzchowny, tłumiąc dialog z Panem Bogiem.
 
Nie da się podchodzić do wiary samym intelektem, trzeba poczuć „dotknięcie serca”.
 
Jeżeli nie otworzymy serca, to chociaż będziemy znać wszystkie prawdy wiary, pozostaniemy ateuszami. Dlatego wielu uczonych w Piśmie staje się narzędziem szatana. Znają Pismo Święte, reguły Kościoła, ale nie otworzyli serca na działanie łaski Bożej, na przyjaźń z Bogiem.
 
Żeby ułatwić Bogu działanie, dobrze jest pójść do spowiedzi, a to sakrament, do którego tutaj przystępują właśnie tysiące.
 
W tym sanktuarium odkryłem, że spowiedź to nie upokorzenie, ale moment, kiedy zostaje się objętym ramionami Ojca. Pielgrzymi cieszą się po niej: „Pan Bóg mnie kocha, odnowił moje serce”. To ich życie wewnętrzne, którego dotykamy podczas spowiedzi. My, kapłani, nie możemy mówić o tym, co jest objęte tajemnicą. Ale możemy mówić o tym, jakich dzieł Bóg dokonuje w ludzkich sercach.
 
Może Ksiądz o nich opowiedzieć?
 
W zeszłym roku przybył tu na piechotę pielgrzym z Bydgoszczy. Przed wyruszeniem w drogę postanowił, że całkowicie zda się na Opatrzność Bożą. Nie zabierał ze sobą nic, jeśli chodzi o środki materialne, nigdzie nie zarezerwował noclegów. Przeżywał to, że zostawiła go żona, groził im rozwód. Wyruszył w tę pielgrzymkę, żeby uratować swoje małżeństwo. Chciał podczas drogi zrozumieć, czego Bóg od niego chce. Powierzył Mu się całkowicie, nie stawiając żadnych warunków, byleby tylko On działał w jego sercu. Najpierw zaplanował pielgrzymkę do pobliskiego San Giovanni Rotondo, ale w trakcie wędrówki został oświecony przez ludzi i wewnętrznie natchniony, żeby przybyć do naszego sanktuarium, które od piętnastu wieków jest miejscem pojednania. Zatrzymał się u nas cztery dni. Kiedy odjeżdżał, przyznał, że przeżył głęboką przemianę. „Ja nadal kocham tę kobietę i będę się starał robić wszystko, by jej pomóc, ale już nie myślę, żeby za wszelką cenę wróciła do mnie. Niech się stanie to, co Pan Bóg chciał, żeby się dokonało w jej i moim życiu” – powiedział mi. Odchodził stąd z nowym odkryciem, że Pan Bóg go kocha, i to było teraz najważniejsze. „Jakkolwiek potoczą się losy mojego życia, tutaj poczułem się kochany. Jest we mnie światło” – powiedział mi. Postanowił wrócić do kraju autostopem. Zatrzymał jakąś ciężarówkę i okazało się, że jej kierowca dowiózł go pod sam dom. Ktoś powie, że to przypadek…
 
Wierzy Ksiądz w przypadki?
 
Przypadek jest tam, gdzie człowiek w sposób bezmyślny rzuca się w wir świata. Kto się zawierza Bogu i z wiarą podchodzi do swoich zadań, otwiera się na działanie Opatrzności. Bo Opatrzność to ojcowskie zatroskanie się Boga człowiekiem. Ale człowiek musi w niej uczestniczyć w wymiarze duchowym i cielesnym, bo składa się z ducha i ciała. Oczywiście, nie można wszystkiego w życiu zwalać na Boga, mówiąc: „Niech On za nas działa”. Trzeba robić wszystko, co do nas należy, zawierzając się Jemu.

A św. Michał Archanioł w tym pomaga?
 
To jeden z archaniołów, który kontempluje oblicze Boga, uosobienie siły pokory. W ikonografii zwykle przedstawiają go z uniesionym mieczem. Jakby pokazywał, że nasze zwycięstwo przychodzi od Boga. Słowo Boże jest mieczem rozdzielającym dobro od zła. Samo imię archanioła znaczy: „Któż jak Bóg!”. Nie jest to pytanie, ale okrzyk zachwytu. Szatan mówi człowiekowi: „Bogiem jesteś ty sam”. Święty Michał przypomina, że jest inaczej.
 
Anioły pozostają dla nas tajemnicą.
 
Dziś zrobiło się wokół nich spore zamieszanie. Między innymi dlatego, że ruch New Age wciągnął je w swoją gnostyczną filozofię. Pismo Święte, Katechizm Kościoła Katolickiego podają, że aniołowie to zwiastuni Boga. Święty Michał zwiastuje, że Bóg jest źródłem szczęścia. Człowiek ma taką naturę, że chce wszystkiego dotknąć. Aniołowie mają naturę duchową i nie można ich dotknąć.
 
1 2  następna
Zobacz także
Marta Brzezińska-Waleszczyk
Święty to nie jest odczłowieczony półanioł, który w momencie kanonizacji dostaje jako dowód aureolkę. To część Kościoła, do którego należę – można powiedzieć, że mój kolega z kościelnej ławki. Warto się z nim zaprzyjaźnić – jest w niebie, może mnie wspomóc w tym, czego po tej stronie potrzebuję albo nie wiem. 

Z Szymonem Hołownią, autorem książki Święci codziennego użytku, o świętości naszej powszedniej, robionej „tu i teraz” rozmawia Marta Brzezińska-Waleszczyk
 
Mirosław Rucki
W roku 165 niejaki Justyn powiedział, że nikt o zdrowych zmysłach nie wyrzeknie się wiary w prawdziwego Boga dla wiary w fałszywe bożki. Gdyby oddał cześć bałwanom, zachowałby życie. Justyn jednak uważał bezbożność, ateizm i bałwochwalstwo za tak bezsensowne postawy, że wolał zginąć jako czciciel prawdziwego Boga. 
 
Alfred Cholewiński SJ
Wszystko to, co zawiera Stary Testament, jest zapowiedzią, obrazem, figurą ekonomii zbawienia definitywnego, które spełniło się w Jezusie Chrystusie i w które wciągnięci jesteśmy my, chrześcijanie. Historie starotestamentowe, o których przed chwilą mówiliśmy, chcą nam zilustrować jedno: darmowość naszego zbawienia.  
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS