logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Ks. Wojciech Rzeszowski
Aby się nie zagubić
Pastores
 


Kapłaństwo jest wielkim i nieocenionym darem, który został jednak złożony w „glinianych naczyniach” kruchej ludzkiej natury (por. 2 Kor 4,7). Z jednej strony rodzi to zachwyt nad tajemnicą powołania i wdzięczność za hojność Dawcy, z drugiej obawę i drżenie o los świętego depozytu. Kiedy uświadamiamy sobie, w jak nowym, coraz bardziej otwartym i pluralistycznym, a jednocześnie duchowo zagubionym świecie mamy to powołanie realizować, budzi się uzasadniony niepokój. Co robić, by nie narazić się na utratę tak cennego daru? Jak ochronić kruche naczynie ludzkiego serca, by nie zostało uwiedzione przez pozorny urok tak licznych propozycji współczesnej kultury chwili? Sytuacja kapłanów, którzy odeszli, pokazuje, że nie tylko trzeba mieć zdrowy dystans do świata, ale że czasami nie można wierzyć nawet samemu sobie. Człowiek bowiem, pod wpływem nieuporządkowanych uczuć oraz różnych okoliczności, jest zdolny do tak głębokiej subiektywizacji i reinterpretacji przeżywanych doświadczeń, że może zaprzeczyć nawet temu, co wcześniej było dla niego oczywiste, niepodważalne i święte. Aby uniknąć podobnych zagrożeń, trzeba ciągle na nowo pogłębiać i umacniać swoją duchową tożsamość i obserwować, jak kształtuje się nasze życie. Nie można tego uczynić samemu, bo od początku „nie jest dobrze, żeby człowiek był sam” (por. Rdz 2,18). Poza Bogiem potrzebujemy jeszcze towarzysza drogi, przyjaciela lub mistrza, który pomoże nam stać się Bożymi pielgrzymami, uniknąć niebezpieczeństw drogi oraz w pełni zrealizować kapłańskie powołanie.
 
 
„Przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu!” (1 Kor 1,26)
 
Cytowany fragment Listu do Koryntian odnosi się do pierwotnej wspólnoty chrześcijan w Koryncie. Miasto było dynamicznie rozwijającym się ośrodkiem gospodarczym. Ponieważ leżało na ważnym szlaku handlowym, u styku dwóch mórz – Egejskiego i Adriatyckiego oraz posiadało dwa duże porty, tętniło życiem nie tylko pod względem ekonomicznym, ale i kulturalnym, stając się wielkim areopagiem różnych prądów myślowych i wierzeń. Trudno się więc dziwić, że ta młoda wspólnota przeżywała wewnętrzne trudności. Ujawniły się w niej obce wpływy, podziały, niezdrowe współzawodnictwo, a nawet brak właściwego rozumienia sensu chrześcijaństwa. Chcąc temu zaradzić, Apostoł wzywa braci, by powrócili do swoich duchowych korzeni.
 
W polemice z ówczesnym światem św. Paweł nie negował osiągnięć helleńskiej kultury czy greckiej sophia. Sam był człowiekiem wykształconym i nie raz korzystał ze znajomości ówczesnej literatury i filozofii. Wskazywał jednak na niewystarczalność mądrości tego świata oraz na to, iż chrześcijaństwo wymyka się standardom tylko ludzkiego myślenia. Przynosi ono bowiem zupełnie nową wizję człowieka, inną mądrość, inną logikę, która dla tego świata jest głupotą lub zgorszeniem. „Czyż nie uczynił Bóg mądrości świata głupstwem? (...) To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi” (1 Kor 1,19-25).
 
Paweł, zachęcając Koryntian do autorefleksji, zaprasza do ponownego odkrycia własnej tożsamości, która jest znacząco inna od mentalności świata. Powrót do korzeni ma stać się lekarstwem na zaistniałe trudności. „Przeto przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Według oceny ludzkiej niewielu tam mędrców, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych. Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nieszlachetnie urodzone według świata oraz wzgardzone, i to, co w ogóle nie jest, wyróżnił Bóg, by to, co jest, unicestwić, tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga” (1 Kor 1,26-29).
 
Odmienność chrześcijaństwa jest czasem trudna do uniesienia, może rodzić pokusę wycofania, ucieczki albo konformizmu, by zniwelować niewygodne różnice. Jednak to właśnie one sprawiają, że chrześcijanie stają się znakiem sprzeciwu i ewangeliczną solą, która nadaje smak (por. Mk 9,50). Jeśli zachowanie ewangelicznego smaku jest dla chrześcijan, a zwłaszcza dla księży, tak istotne, warto zastanawiać się, w jaki sposób można to uczynić, a potem rzeczywiście o to zadbać.
 

 
 
1 2 3 4 5  następna
Zobacz także
Przemysław Radzyński
Pamiętam jak opiekowałem się mocno upośledzonym chłopakiem – karmiłem go, przekładałem z łóżka na wózek. W tym czasie nie zdałem jakiegoś kolokwium u jednego z profesorów. Jak mnie zobaczył przy tym niepełnosprawnym, to podszedł do mnie i powiedział ze łzami w oczach, że nie muszę tego kolokwium u niego powtarzać, bo już zdałem egzamin z miłości.

Z ks. Janem Kaczkowskim rozmawia Przemysław Radzyński
 
Przemysław Radzyński
Dla ludzi to najczęściej stara panna, lub singielka – z wyboru lub musu. Ale Bóg zawsze widzi i wie więcej niż człowiek. Dziewica konsekrowana jest zaślubiona właśnie Jemu. Z poświęcenia się Bogu na wyłączność czerpie łaskę, siłę i chęć, by z taką decyzją pozostawać w świecie i „od środka” sączyć w niego miłość swojego Oblubieńca.
 
Przemysław Krakowczyk SAC

Zadając pytanie o ducha liturgii w rezultacie pytamy o jego najgłębszą istotę. W odpowiedzi na pytanie o istotę liturgii należy podążyć w górę rzeki, do jej źródła. Katechizm Kościoła Katolickiego w punktach 1077 do 1112 uczy, że liturgia jest dziełem Trójcy Świętej, a jej źródło tryska z wnętrza Boga. Ziemska liturgia, w której uczestniczymy na co dzień, jest obrazem, ikoną, odblaskiem liturgii niebieskiej, w której partycypują już aniołowie i święci, a w której i my będziemy mieli udział po naszym zmartwychwstaniu.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS