O funkcjach religii i o tym, jak jest przeżywana, można dyskutować. Inaczej jest, gdy przyjmuje się tezę, że religia nie mogła powstać bez interwencji nadprzyrodzonej. To jest granica, która definiuje podejście do genezy religii. Gdy pojawia się odniesienie do nadprzyrodzoności, to między wierzącym a niewierzącym mogą być tylko punkty zgody w pewnych szczegółach, ale nie w kwestii zasadniczej – jej istnienia bądź nieistnienia.
Z Janem Woleńskim i Jackiem Prusakiem SJ rozmawia Mateusz Burzyk
Gdy wyobrażamy sobie pierwotny stan szczęścia, który był udziałem Adama i Ewy w raju, myślimy zazwyczaj o czymś na kształt sielanki – zero pracy i wysiłku, zero jakiegokolwiek trudu. Bo trud kojarzy nam się z czymś przykrym. A skoro raj, to na pewno pełna laba. Nie uświadamiamy sobie, że taka wizja raju jest nieprawdziwa.