Kiedy doświadczamy radości, bądź przeżywamy niezwykłe chwile, często mówimy „było mi jak w niebie”. Podświadomie z duszy wydobywamy pragnienia spełnienia, które nazywamy stanem szczęścia. „Niebo” jest więc nie tyle miejscem ani przelotnym uczuciem, co stanem naszego serca i duszy, w którym chcielibyśmy trwać. Jednak często tracimy smak „nieba” i stwierdzamy, że chwile szczęścia są ulotne, a pozostaje życie szare i monotonne. To w jaki sposób być szczęśliwym na ziemi, skoro wszystko jest tak zmienne i nietrwałe? Gdzie szukać prawdziwego szczęścia?
Kiedy widzę, że Kościół przestaje być sobą, Duch Słowa uświadamia mi, że innego Kościoła nie ma i że Chrystus wybrał ucieleśnianie się w nim. „Gdzie szukać Ducha?” to bardzo dobre pytanie. W sytuacji, gdy środowisko wiary uległo znacznemu zanieczyszczeniu, rozglądamy się za taką strefą w Kościele, gdzie dusza może swobodnie oddychać. Pytamy, gdzie znajdować Boży tlen, Ducha Chrystusa.