Najbardziej deformujące jest głoszenie ideałów i brak jakiejkolwiek próby życia według nich – zwłaszcza w stosunku do osób, które są formowane. Zajmowanie się formacją dorosłych było moim zawodowym marzeniem. Brzmi to nieco górnolotnie, ale taka jest prawda. Pamiętam pytanie, które usłyszałam na piątym roku studiów teologicznych, o pracę marzeń. Bez wahania odpowiedziałam wówczas, że byłaby to praca przy formacji dorosłych.
Narkotyki zaspokajały potrzebę towarzystwa i akceptacji. Pan Bóg przestał mi być potrzebny. Po co mi On, po co mi rodzina, po co mi ojczyzna, po co mi wartości? Mam wszystko, doszedłem do tego sam, więc wszystkie inne rzeczy trzeba odstawić na bocznicę…
Z Andrzejem Sową, świeckim ewangelizatorem rozmawia br. Wojciech Czywczyński OFMCap.