Kiedy stajemy w obliczu istotnych decyzji, to z nimi zawsze wiąże się jakaś porcja obaw, bo decyzja zawsze niesie ze sobą z jednej strony wybór czegoś, a z drugiej rezygnację z innych rzeczy. Nie ma decyzji, które nic nie kosztują. I stąd pewnie te obawy przed utratą tego, co się kochało, lubiło, a z czym trzeba się rozstać wybierając konkretną drogę.
poglądając na to, co w Biblii przemijalne, nietrudno jednak zauważyć, że gdzieś w tle stale obecne jest to, co niezmienne. To tak jakby Pismo malowało portret wszech czasów, na którym tysiące chmur spraw przemijających mknie na niezmiennym nieboskłonie boskości.
W ostatnich latach możemy zauważyć wzmożone zainteresowanie tematyką anielską. Powstają książki, filmy, reklamy, piosenki, wiersze na temat aniołów. Bardzo często właśnie taka rzeczywistość jest źródłem naszej wiedzy o nich. A co o aniołach mówi Biblia? Jakie są stanowiska teologów? Wreszcie jaka jest nauka Kościoła na ich temat? To wszystko powinno stanowić podstawy naszej właściwej wiedzy o aniołach, a zarazem dobrze ukształtowanej pobożności.
Brałem kiedyś udział w programie z Tomaszem Mannem i mądrymi dziećmi. Pytano ich, jak wyobrażają sobie koniec świata i co to w ogóle jest. Jedna dziewczynka odpowiedziała, że jeśli mamusia robi ileś kotletów, część z nich się spali w czasie przygotowań, a na obiedzie pojawi się niespodziewany gość, to mamusia woła "koniec świata"!
Wiemy, że dzięki poznaniu siebie możemy lepiej poznać innych, ale jak to jest w przypadku poznania Boga? Otóż nawet człowiek poznając siebie może odnaleźć w sobie ślad Boga. Każdy filozof wie, że skutek musi być choć trochę podobny do przyczyny. Zatem człowiek poznając siebie będzie mógł odkryć w sobie podobieństwo do Stwórcy...
Niektórzy mówią, że cierpienie czyśćcowe wcale nie musi trwać długo. To może być mgnienie oka. Pana Boga stać na to, żeby oczyścić człowieka, na ile na to zasługuje, w jednym momencie swoją miłością przepalającą, która może być dla tego człowieka cierpieniem i rzeczywiście wielką nadzieją, że po tym cierpieniu ostatecznym jest już szczęście wieczne...
W naszym doskonałym supermarketowym świecie każdego dnia przesuwamy granicę poznania, doświadczenia, czasu i przestrzeni, próbując odnaleźć szczęście, długowieczność i spełnienie. Chodzimy z nosami przy ziemi, szukając wiecznej szczęśliwości tam, gdzie jej nie ma...
Na czym opieramy nadzieję na zbawienie? Wiele osób cieszy się z przezwyciężenia poważnej choroby, gdyż będzie czas, aby odpokutować za grzechy. Czy śmierć i Zmartwychwstanie Jezusa nie mają dla nas żadnego znaczenia, a tym, co jedynie się liczy w perspektywie wieczności, są nasze dobre uczynki?
Na temat zbawienia Kościół używa określeń typu: „będziesz z Bogiem w niebie", „zobaczysz Boga twarzą w twarz". Współcześnie człowiekowi niewiele to mówi. Kiedy kupujemy samochód czy komórkę wiemy, czego się spodziewać. Złośliwie można powiedzieć, że ze zbawieniem jest jak z kupowaniem kota w worku...
Wielu jest takich, którzy sądzą, że śmierć jest końcem, że nie ma przyszłego życia… Wystarczy zajrzeć do współczesnej literatury, zapoznać się z badaniami socjologów. Bohater powieści Maxa Frischa, inżynier, współczesny technokrata, mówi: „Nie mogę się zgodzić na coś takiego, jak słyszenie wieczności...
Wnikliwi obserwatorzy świata notują, że dzisiaj wielkim zagrożeniem dla człowieka jest pokusa nicości i nuda, które ciągną ku rozpaczy. Niektórzy wprost mówią o cichej rozpaczy jako kondycji współczesnego człowieka.
Wielu współczesnych ludzi usiłuje twierdzić, że wiara to prywatna sprawa, to rzeczywistość, którą można zamknąć na dnie swego serca i nie należy jej na zewnątrz ujawniać. Najczęściej pogląd ten zawarty jest w stwierdzeniu: „Należę do ludzi wierzących, lecz nie praktykujących”. Zwolennicy tego sposobu myślenia nie zdają sobie sprawy z tego, że pośrednio przyznają się do braku chrześcijańskiej wiary.