logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Dariusz Kowalczyk SJ
Chrystus u Prady
Życie Duchowe
 


A gdzie ubiera się Chrystus?

Nie gustuję w tego rodzaju filmach, ale obejrzałem kiedyś "Diabeł ubiera się u Prady". Akcja tego filmu, opartego na bestsellerowej powieści Laury Weisberger, dzieje się w świecie mody: drogie ubrania, luksusowe limuzyny, wystawne bankiety. Konsumpcja nie polega tu oczywiście na niepohamowaniu w jedzeniu i piciu. Wręcz przeciwnie! Niewolnicy mody głodzą się do granic anoreksji. Na tym polega paradoksalnie top współczesnej konsumpcji. Ludzie zdolni są do wielkich wyrzeczeń, aby tylko osiągnąć to, co modne, aby posiadać to, co dyktatorzy posiadania określili jako niezbędne dla kogoś pretendującego do bycia w tak zwanym towarzystwie. Szefowa prestiżowego magazynu mody "Runway" Miranda Priestly – wspaniale grana przez Meryl Streep – wypowiada w filmie zdanie: Wszyscy chcą być w naszej skórze. I chociaż na szczęście nie jest prawdą, że wszyscy, to jednak wielu osobom "modne rzeczy" bez reszty wypełniają ich horyzont marzeń i dążeń. 

Czy w takim świecie, świecie konsumpcji, mają jeszcze jakikolwiek sens rady, jakie możemy znaleźć na przykład w książeczce Tomasza a Kempisa O naśladowaniu Chrystusa: Marność nad marnościami i wszystko marność oprócz miłowania Boga i służenia Jemu samemu. Najwyższą mądrością jest - wzgardziwszy sprawami tego świata - dążyć do królestwa niebieskiego. A więc marnością jest szukać złudnych bogactw i pokładać w nich nadzieję?

Umieć korzystać z obfitości

Świat projektantów mody jest niewątpliwie symbolem konsumpcji, ale przecież słowo "konsumpcja" to pojęcie niejednoznaczne. Nie każdy mechanizm konsumpcji musi być tak przesycony próżnością jak ten "u Prady". Konsumpcja może też oznaczać nowoczesne, dobrze funkcjonujące społeczeństwo, w którym popyt i podaż tworzą dobrobyt dla wszystkich. Nie musi być nic złego w tym, że w sklepach pełno jest różnego towaru, a ludzi stać na to, by od czasu do czasu zrobić sobie przyjemność większymi zakupami. Etyczna ocena konsumowania zależy od tego, jakie miejsce zajmuje ono w życiu moralnym człowieka. Niemoralna konsumpcja to taka, która staje się najważniejszym celem i motywem działania człowieka. Ale przecież istnieje także konsumpcja, która ma pozytywny wymiar moralny. Nie zatraca ona właściwej hierarchii wartości i znaczeń, zna swój czas i miejsce, a kiedy trzeba, potrafi się samoograniczyć.

Już mądry, choć trochę pesymistyczny Kohelet zauważył, że wszystko ma swój czas: Jest [...] czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania, czas rozdzierania i czas zszywania. [...] Poznałem, że dla niego [człowieka] nic lepszego, niż cieszyć się i o to dbać, by szczęścia zaznać w swym życiu. Bo też, że człowiek je i pije, i cieszy się szczęściem przy całym swym trudzie - to wszystko dar Boży (Koh 3, 2. 6-7. 12-13). A skoro tak, to jest również czas konsumpcji. Paweł Apostoł w Liście do Filipian wskazuje na osobiste doświadczenie: Umiem cierpieć biedę, umiem też korzystać z obfitości. Do wszystkich w ogóle warunków jestem zaprawiony: i być sytym, i głód cierpieć, korzystać z obfitości i doznawać niedostatku. Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia (Flp 4, 12-13). A zatem w jedności z Chrystusem można znosić biedę, ale można też radośnie używać nagromadzone dobra. Sam Jezus wypowiada się w podobnym duchu, zarzucając Jemu współczesnym malkontenctwo i brak rozeznania: Przyszedł bowiem Jan, nie jadł ani nie pił, a oni mówią: "Zły duch go opętał". Przyszedł Syn Człowieczy, je i pije, a oni mówią: "Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników" (Mt 11, 18-19). I przywołuje powiedzonko: Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście, biadaliśmy, a wyście nie zawodzili (Mt 11, 17). Św. Ignacy z Loyoli był przekonany, że Boga można szukać i znajdować we wszystkim. I choć sam dla siebie wybierał ubóstwo, a wobec dóbr materialnych żywił "świętą obojętność", to przecież uczył znajdować Boga również w dobrobycie i pomnażaniu dóbr.

Fortuna zmian

Umiejętność obfitowania zawiera się w błogosławieństwie: Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie (Mt 5, 3). Zdarza się tak, że ktoś żyje ubogo i wydaje się, iż swe ubóstwo przeżywa w sposób wolny i radosny. Tymczasem, kiedy nagle, w wyniku jakiegoś splotu okoliczności, zdobywa fortunę, zmienia się nie do poznania. Staje się pyszny i zaczyna się chełpić swym majątkiem, pogardzając innymi. A ponadto okazuje się, że jest chciwy. Taki człowiek nigdy nie był ubogi duchem, gdyż na dnie jego serca kryła się żądza, która obudziła się przy pierwszej okazji.

Tymczasem człowiek rzeczywiście wolny i ewangelicznie ubogi potrafi być taki również w sytuacji obfitowania. Jednym z przejawów takiej postawy jest wdzięczność wobec Boga i ludzi. Jan Grosfeld, rozważając ubóstwo duchowe, zauważa: Bóg, wyprowadzając Hebrajczyków z Egiptu, rzekł im: gdy dojdziecie już kiedyś do Ziemi Obiecanej, gdy już ją posiądziecie, nie zapominajcie, że Ja to wszystko uczyniłem, że usuwałem wszystkie przeszkody zewnętrzne i wewnętrzne, dawałem wam drogowskazy, pożywienie i siłę do drogi. Właśnie! Kiedy zdarzy się nam obfitować w "ziemi obiecanej", to ważne jest, abyśmy powodzenia nie przypisywali tylko sobie, ale pamiętali o Bogu i byli wdzięczni.


 
1 2 3  następna
Zobacz także
Fr. Justyn
Naszym Pośrednikiem i Odkupicielem u Boga jest Jezus Chrystus. Tymczasem Kościół głosi, że w zbawieniu pomagają, nam święci. Czy ta nauka nie ubliża Chrystusowi? Czy muszą być inni pośrednicy?
 
Fr. Justyn
W dzisiejszych czasach bardzo trudno go znaleźć. Ale i w szczególny sposób uczymy się doceniać czas poświęcony nam przez ludzi, z którymi wchodzimy w relacje. W codziennym zabieganiu, w pośpiechu terminów, które nas gonią, znajdujemy czas na rzeczy najważniejsze i dla osób najważniejszych. Dla najbliższych znajdujemy czas codziennie. Podobnie musimy znaleźć czas dla Boga. Warunkiem dobrego spotkania jest zostawienie wszystkich spraw „w obozie” naszego życia. 
 
Fr. Justyn
Wy jesteście solą czymś bardzo powszednim i codziennym, ale równocześnie cennym i niezastąpionym. To jest ewangeliczne zadanie, ale i pytanie: Czyśmy nie utracili swojego smaku? Czyśmy nie zwietrzeli i nie stali się pośród tego świata „zbyteczni” ze swoim chrześcijańskim świadectwem? Ile razy się zdarza, że nie tylko nie „poprawiamy smaku” – jak dobra i świeża sól – ale naszymi słowami i czynami pozostawiamy po sobie „niesmak” i „wiele goryczy”. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS