logo
Poniedziałek, 29 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Hugona, Piotra, Roberty, Katarzyny, Bogusława – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Radosław Chałupniak
Co robić, kiedy dzieci odchodzą od Boga?
Katecheta
 


 Zerwanie relacji wychowawczych przez dzieci można interpretować na różne sposoby. Dla jednych jest to koniec wychowania, a więc przekazywania określonych wartości, natomiast dla innych jest to konieczny etap wychowania – radykalne „przejęcie sterów swego życia”, podjęcie odpowiedzialności za nie, przejście z heteronomii do autonomii, odejście od wychowania i podjęcie trudu samowychowania.
 
Każda rodzina wchodzi w pewien krytyczny czas, kiedy dzieci zaczynają coraz częściej samodzielnie podejmować różne decyzje. Generalnie zadaniem rodziców w okresie dorastania ich dzieci powinno być udzielanie coraz większej swobody, przy jednoczesnym uczeniu odpowiedzialności za swoje słowa i czyny. Rodzice muszą wzmacniać poczucie samowystarczalności nastolatka, jego pewność, że może on rzeczywiście zatroszczyć się o siebie. Zarówno rodzice jak i dzieci muszą nauczyć się układów bardziej partnerskich, budowanych na wolności i wzajemnym zaufaniu, otwartości i gotowości do pomocy. Rodzice powinni pamiętać, że, chociaż młodzi zbliżają się do dorosłości, ich potrzeby emocjonalne niewiele zmieniły się od czasów dzieciństwa. Nawet na tym etapie potrzebują pewności, że są kochani, że rodzice są zawsze do ich dyspozycji i zrobią wszystko, co tylko będą mogli, dla ich dobra. Niezależnie od etapu rozwojowego podstawowym obowiązkiem rodziców wobec dzieci jest stworzenie im kochającego i szczęśliwego domu. Nastolatek potrzebuje rodziców, by go przygotowali i pomogli wykonać niebezpieczny krok w dorosłe życie. Przejście w dorosłość powinno być stopniowym procesem „odłączania się”, do którego rodzice muszą przygotować swoje dzieci. J. Dobson pisał kiedyś: „Jeżeli coś kochasz, uwolnij to. Jeżeli powróci do ciebie jest twoje, jeżeli nie powróci, to nigdy w ogóle twoje nie było” [2].
 
W okresie dorastania głównym zadaniem jest zakończenie procesu indywidualizacji, które wyraża się w określeniu własnej, szeroko pojmowanej tożsamości: psychologicznej, psychoseksualnej, interakcyjnej, społecznej, ustalenie własnego systemu wartości zdefiniowanie własnych celów życiowych. Osiągnięcie tego jest trudne zarówno dla dziecka, jak i jego rodziców [3].
 
Wychowawcy, a szczególnie rodzice, różnie reagują na sytuacje, w których dowiadują się o ważnych sprawach dotyczących ich dzieci, np. samodzielny wybór szkoły, kierunku studiów czy zawodu, decyzja o opuszczeniu domu rodzinnego i zamieszkaniu osobno, przynależność do nieakceptowanych przez wychowawców grup rówieśniczych, wybór partnerów życiowych. Wśród tych spraw, które budzą niepokój, a czasem nawet wywołują wyraźny sprzeciw rodziców wierzących, jest moment, kiedy dorastające dzieci wprost przyznają albo pośrednio ukazują, że wiara w Boga nie jest dla nich ważna, że jest w nich wiele wątpliwości i pytań, czasami tak dużo, że odchodzą od religijnych praktyk, a nawet podejmują działania zmierzające w kierunku formalnej apostazji.
 
Wydawałoby się, że dzieci, wchodząc w dorosłość, w sposób niemal automatyczny przejmą styl myślenia i wartościowania rodziców, tymczasem w wychowaniu nie ma takiej gwarancji. Często jest właśnie na odwrót. Dorastające dzieci kochających rodziców buntują się wobec tej miłości i kwestionują wiele dotychczas przekazywanych treści, także dotyczących religijnej wiary.
 
Wobec kryzysu wiary młodych
 
Toczące się na internetowych forach dyskusje ukazują, jak współcześnie wiele jest przyczyn takich religijnych odejść młodych ludzi. W rodzinach, w których wiara traktowana jest poważnie, dzieci często odczuwają (zbyt) silną presję, ich „ucieczka od Boga” jest reakcją na swoistą „pobożność na siłę”. Nie chcą w swoim życiu długich modlitw, negatywnie reagują na propozycje wyjazdu na rekolekcje, mimo wcześniejszych doświadczeń porzucają praktyki prowadzące do rozwoju wiary. Występuje swoisty paradoks: religijne zaangażowanie rodziców osłabia wiarę ich dzieci. Młody człowiek, który od samego początku wychowywany był religijnie, może na pewnym etapie swego rozwoju odczuwać swoisty bunt, może pragnąć odejścia od Boga i wiary, od rodziców i ich przekonań, aby odnaleźć siebie, odkryć, kim jest naprawdę. Takie odejście łączy się z gwałtownym pragnieniem poznania i potwierdzenia własnej tożsamości. Z kolei w rodzinach, w których religijność jest jedynie czymś zewnętrznym i powierzchownym, brak świadectwa wiary ze strony rodziców, dość szybko staje się zachętą do podważenia jej roli i marginalizowania Boga w życiu. Niekiedy przyczyną osłabienia, a nawet zarzucenia wiary jest wiele sytuacji duszpasterskich i katechetycznych, jak np. infantylizm nabożeństw dla dzieci czy zbyt powierzchowne, odległe od życia nauczanie religijne lub słabe przygotowanie niektórych katechetów do swej pracy, ich brak zaangażowania i obojętność wobec wychowanków. Silny w okresie dorastania wpływ rówieśników często jest związany z powtarzaniem i nagłaśnianiem informacji medialnych, które wykorzystują nastroje antyreligijne czy antykościelne [4]. Preferowany w mediach styl życia, promujący wartości oparte o hedonizm, konsumpcjonizm czy relatywizm, staje się dla wielu młodych ludzi zbyt dużą pokusą wobec wymagań, jakie płyną z wiary.
 
W sytuacjach, kiedy dorastający wyraźnie kwestionują wiarę w Boga, wychowawcy muszą mieć świadomość, że ten kryzys wiary, choć jest doświadczeniem trudnym, nie jest jednak dramatem. Trzeba uważać na zbyt szybkie wyjaśnienia, dostrzegając, jak wiele różnych spraw może być ze sobą powiązanych na zasadzie przyczyny i skutku.
 
Na pytanie: „Co robić w takim kryzysie wiary?” – nie ma jednoznacznej i uniwersalnej odpowiedzi. Pamiętając o ewangelicznej przypowieści i mając jednocześnie świadomość wiary jako Bożego daru, na pewno trzeba podkreślić, by nie odbierać młodym wolności. W takiej sytuacji wychowawca/rodzic sam odkrywa czy swą rolę sprowadza do „więziennego dozorcy”, czy też – mimo wewnętrznych zmagań – potrafi otworzyć swą dłoń i pozwolić bliskiej osobie, by odeszła. Warto w tym miejscu przypomnieć, że od Jezusa ludzie także odchodzili, a On pozwalał im odejść (bogaty młodzieniec (por. Mt 19,22); odejście słuchaczy, dla których trudne były słowa Jezusa o Chlebie żywym i pytanie wobec uczniów: „Czy i wy chcecie odejść?” (por. J 6,60-69).
 
Zobacz także
Jan P. Malicki OCD

Boża misja nie odbywa się automatycznie na zasadach jednego ogólnego posłania. Praktycznie powinna ona być nieustannie rozeznawana w świetle Bożego Słowa i weryfikowana pod natchnieniem Ducha Świętego. Misja domaga się otaczania modlitwą i odnawiania wierności, aby nie zboczyć z jej szlaków i nie realizować jedynie swoich potrzeb pod jej płaszczykiem. Może się wszak okazać, że podjęło się głoszenia Dobrej Nowiny dla własnych interesów.

 
ks. Marek Dziewiecki
Małżonkowie opuszczeni przez męża czy żonę, którzy pozostają wierni przysiędze złożonej przed Bogiem i Kościołem, są znakiem nadziei dla tych małżonków, którzy się rozstali. Potwierdzają, że kryzys nie musi prowadzić do wchodzenia w związki cudzołożne i że każde sakramentalne małżeństwo można ocalić.
 
Mirosław Rucki, Małgorzata Radomska
Jest to świadectwo Icchaka, polskiego Żyda, który po kilkudziesięciu latach przyjechał z Izraela do Polski, żeby pojednać się ze swoimi przybranymi rodzicami, doprowadzić ich do pojednania się z Bogiem w sakramencie pokuty i ukazać im kochającego Jezusa, który przebacza i uzdalnia do przebaczenia, który jest prawdą i Miłosierdziem samym...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS