logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Dariusz Larus
Docenić miłość
Miesięcznik W drodze
 


Dzieci czują się ważne, kiedy wiedzą, że mogą otwarcie się wypowiedzieć przed swoimi rodzicami. Uczą się przez to właściwego postrzegania siebie, twórczego rozwiązywania problemów, współpracy z innymi, a także czci. Dobra komunikacja jest ważna także dlatego, że gdy dzieci dorastają, rodzice w znacznie mniejszym stopniu mają wpływ na otoczenie dziecka, a otwarty, uczciwy dialog – nienacechowany lękiem ze względu na brak potoku krytycznych uwag ze strony rodzica – staje się wówczas najefektywniejszą i często jedyną metodą wychowawczą. Jeżeli nastolatek potrafi rozmawiać z własnymi rodzicami, to ma zdecydowanie większe szanse na pomyślne przeżycie tego jedynego w swoim rodzaju czasu, w którym kształtują się podwaliny jego tożsamości. Rodzice niezdolni do dobrej komunikacji najprawdopodobniej doprowadzą do niekończącej się próby sił lub zostaną zmuszeni do czekania na tzw. lepsze jutro. Postulaty? Uważniej słuchać. Rozmawiać, a nie monologować. W miejsce pośpiechu, więcej czasu poświęcanego dzieciom. Więcej zaufania, a mniej presji, by wymienić tylko niektóre.
 
Wychowanie zmierza do osiągnięcia przez dziecko samodzielności i zaradności. Przecież właśnie do tego dojrzewamy, żeby gdy czas się wypełni, odciąć pępowinę i już samemu (choć nie w osamotnieniu) budować własną niepowtarzalną historię; by opuścić ojca i matkę i złączyć się ze swoim współmałżonkiem tak ściśle (jeśli ktoś do małżeństwa jest powołany), by stanowić z nim jedno ciało (por. Rdz 2,24). Wszyscy jesteśmy dziećmi naszych rodziców, niezależnie od wieku. Kiedy rodzina jest zdrowa, kochająca się, a wzajemne relacje nie są nacechowane przemocą i obojętnością, kiedy nie są ani zbyt odległe, ani nadmiernie bliskie, wtedy cześć i szacunek idą jak z płatka. Zarówno w jedną, jak i w drugą stronę. Rodzice kochają swoje dzieci, a one kochają swoich rodziców, no bo dlaczego miałoby być inaczej. Naturalna kolej rzeczy. Pokoleniowa sztafeta szacunku, czci i miłości. Dla jednych rodzina jest miejscem, w którym doświadczenie ciepła, poczucia bezpieczeństwa i inspiracji do dobrego życia to norma, dla drugich rodzina to środowisko chłodne, groźne, by nie powiedzieć: toksyczne. O ile w pierwszym przypadku o wzajemną miłość i cześć nie jest trudno, o tyle w drugim ani kochać, ani czcić nie przychodzi łatwo, zwłaszcza gdy ciężar doświadczeń i relacji z zaniedbującymi, krzywdzącymi lub nieudolnymi rodzicami jest zbyt duży. Zdarza się, że dzieci takich rodziców często same, po czasie, uwikłane we frustrujące i dotkliwe relacje ze swoimi małżonkami lub dziećmi dźwigają smutne konsekwencje strat, samotności i braku nadziei. W miejsce szacunku, czci i miłości wkrada się niepostrzeżenie w odniesieniu do rodziców gniew, ból i zniechęcenie, a nierzadko nienawiść.
 
Kiedyś pewien nastolatek w przypływie buntu z wyrzutem zapytał mnie, dlaczego czwarte przykazanie mówi tylko o szacunku względem rodziców, a milczy o szacunku wobec dzieci? Czy Bóg zapomniał o dzieciach i o ich poszanowaniu? A może nie są one dla Niego wystarczająco ważne? Przypomniał mi się wtedy fragment Listu św. Pawła do Kolosan: „Ojcowie, nie rozdrażniajcie waszych dzieci, aby nie upadały na duchu” (3,21; por. Ef 6,4). Wyjaśniłem, że milczenie tekstu nie wyklucza czczenia dzieci przez rodziców, lecz przyjmuje je jako naturalne, że prawdziwe przesłanie tego przykazania dotyczy właśnie wzajemności obowiązków między pokoleniami i że wymaganie szacunku wobec rodziców wcale nie oznacza kopiowania ich zachowań, zwłaszcza gdy nie postępują oni dobrze (por. Ez 20,18–20).
 
Dorosłe dzieci niedojrzałych rodziców
 
Do grona szczęśliwców można zaliczyć dorosłych, którzy po latach, wspominając swój dom rodzinny, czynią to z nostalgią i wdzięcznością. Niosąc w sobie obraz rodziców, widzą ich – nawet po czasie – jako kochających się, niezniewalających, mądrze towarzyszących. Kiedy tylko nadarza się okazja, chętnie – bez przymusu i odbierającego siły brzemienia powinności – do nich wracają. W dorosłym życiu potrafią się obyć bez pomocy rodziców, ale też nie noszą w sobie obaw, by o tę pomoc prosić. Żyją bez poczucia winy, że opuścili rodzinne gniazdo, że założyli rodziny i że rodzice nie są już jedynymi ukochanymi osobami w ich życiu. Matka czy ojciec, którzy nie wiążą syna lub córki ze sobą, którzy nie wypełniają sobą całej psychicznej przestrzeni dziecka – to ogromny skarb. Ale nie wszyscy rodzice to potrafią. Wielu dorosłych doświadcza długotrwałego kryzysu wskutek nierozwiązanej separacji. Przeżywają zarówno miłość, jak i nienawiść do rodziców. Miłość, bo jawią się oni jako jedyni i niezastąpieni – w świecie, który wskutek przekazu rodziców ciągle jest zbyt zagrażający i nieprzyjazny. Nienawiść, bo trwając w zależności od nich, czują, że zostali oszukani i usidleni – w pozornym zaciszu rodzicielskiego domu, z którego nie ma wyjścia.
 
Narracja, że świat jest zagrażający i okrutny, niejednemu zniszczyła życie, utrudniając samodzielne stawianie kroków. Ale może być też inaczej. Rodzice mogą się domagać od dziecka, by ono jak najszybciej dorosło i wyszło z domu, by przeskakiwało, a nie przechodziło, naturalne etapy rozwojowe. Chcą, by było lepsze od innych, trzymało fason i podtrzymywało lub podnosiło w ten sposób splendor rodziców. Jest chwalone za sprostanie stawianym mu wymaganiom i ganione za nieporadność czy niedosięganie do za wysoko podniesionej poprzeczki. Takie przedwczesne oddzielanie dziecka od siebie wiąże się ze zbytnim eksploatowaniem go i skutkuje budowaniem przez nie nieprawdziwego obrazu siebie, w którym nie ma miejsca na słabość, choć słabością jest już sama potrzeba potwierdzania siebie w oczach innych osób i unikanie tego, co o słabości ludzkiej kondycji mogłoby przypominać.
 
Przejawy szacunku i czci – lub innymi słowy sposoby zachowywania czwartego przykazania – nie są jednakowe dla wszystkich, tak jak nie są identyczne sposoby wychowania. Dla jednych odwiedzanie rodziców i opiekowanie się nimi to słodkie jarzmo i lekkie brzemię, dla drugich przykry obowiązek, z którego się dyspensują przy każdej okazji, niestety! Jeszcze inni w ogóle nie odnajdują w sobie chęci pomagania rodzicom i troszczenia się o nich, a szkoda! Wychodzą z założenia, że jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. Jedni noszą w sobie z tego powodu poczucie winy, inni nie. Trudno jest do wszystkich przyłożyć jedną miarę. Powiedzieć, że dwa lub trzy razy w tygodniu powinno się – z szacunku i czci – dzwonić do rodziców, raz lub dwa razy na miesiąc się u nich pojawić itd. Nie sposób tego dokonać.
 
 
Zobacz także
Alfred Cholewiński SJ
W czytaniach biblijnych dzisiejszej niedzieli Bóg mówił nam o swojej miłości do nas oraz apelował o naszą miłość do bliźnich. To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali tak jak Ja was umiłowałem (J 15,12). Jezus mówi: To jest moje przykazanie... tak jakby właśnie ono, a nie co innego, było cechą specyficzną i wyróżniającą etykę Jezusa od wszystkich innych sposobów życia. 
 
Beata Helizanowicz
Temat seksualności człowieka to w dzisiejszym świecie temat „dyżurny” – myśl przewodnia dzieł literackich, filmowych, plastycznych, naczelny problem dotyczący gwiazd i idoli młodzieżowych, ale także towar i czynnik reklamowy. To, co przez wieki było społecznym tabu, staje się zjawiskiem jawnym i pierwszoplanowym. Wiąże się z tym olbrzymi chaos informacyjny - różne autorytety, mniej lub bardziej fachowe, udzielają porad i odpowiedzi na pytania dręczące młodych, i nie tylko młodych, ludzi...
 
Paweł Kozacki OP

Treść kolekty ze Środy Popielcowej definiuje istotę Wielkiego Postu: jako chrześcijanin, uczeń Jezusa Chrystusa powołany jesteś, by przez walkę ze złym duchem i z własnym grzechem przybliżyć się do Tego, który już pokonał szatana, przechodząc przez mękę i śmierć do chwały zmartwychwstania. Jako człowiek grzeszny zaproszony jesteś do zrzucenia kajdan grzechu, aby zakosztować wolności dziecka Bożego, która w całej pełni zostanie tobie dana w dniu wieczystej Paschy. Tradycyjnym orężem w tej walce są trzy elementy: post, modlitwa i jałmużna.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS