Jeśli Biblia opowiada nie tylko o Bogu, ale również o drodze człowieka odkrywającego Boga, to czy można ją czytać jako odzwierciedlenie naszej drogi do zaufania Bogu? Jeśli tak, to na co należy zwrócić uwagę, żeby lektura Biblii stała się czymś w rodzaju szkoły religijnego doświadczenia Boga?
Wchodzimy w zupełnie nowe zagadnienie, które nadaje się na osobną rozmowę. Powiem coś, co otwiera horyzonty, ale w żaden sposób nie wyczerpuje tego tematu. Biblia jest świadectwem drogi do Boga, świadectwem rozterek, trudności, wątpliwości, a zarazem tego, w jaki sposób były one przezwyciężane. Biblia opowiada o rozmaitych występkach, grzechach, trudnościach i wątpliwościach Izraela dlatego, bo zostały one pokonane. Biblia przedstawia pewien obraz drogi biblijnego Izraela do Boga, która jest równocześnie obrazem naszej drogi, gdyż współczesny człowiek ma podobne trudności, chociaż przeżywa je w odmiennych okolicznościach. Z drugiej strony, nie wolno zapomnieć o tym, że obraz Boga w Biblii (a także obraz drogi do Boga) jest zapośredniczony. To znaczy: nie oglądamy Boga takim, jaki On jest, ale takim, jak widzieli Go i przeżywali biblijni Izraelici, utrwalając ów wizerunek w księgach świętych. Na kartach Starego Testamentu mamy ludzki sposób mówienia o Bogu, a także przypisywanie Bogu ludzkich kształtów, postaw i uczuć. W tym zapośredniczeniu radykalną nowością było objawienie się Boga w Jezusie Chrystusie, ale tego zagadnienia na pewno tutaj nie rozwiniemy. Pozostawmy je na osobną rozmowę.
Serce człowieka nie znosi pustki. Każdy z nas jest powołany do miłości: małżeńskiej i rodzicielskiej, duszpasterskiej w przypadku kapłanów, konsekrowanej, miłości bliźniego dla tych, którzy pozostali bezżenni. Kiedy miejsce miłości do Boga i do drugiego człowieka zaczynają zajmować sukces, kariera, hobby, inne osoby, zaczynamy powoli oddalać się od samych siebie, od miłości, od wierności, którą przyrzekaliśmy. Zaczyna się równia pochyła.
– Wystarczy nie robić nic, aby kryzys w naszym życiu stał się równią pochyłą – mówi s. Anna Maria Pudełko AP, w rozmowie z Ireną Świerdzewską