logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Raniero Cantalamessa OFMCap.
Eros i agape. Dwa oblicza miłości
Wydawnictwo W Drodze
 


Prawdą jest, że nie widzimy także Chrystusa, jednak On jest; zmartwychwstał, żyje, jest blisko nas, w sposób bardziej rzeczywisty niż zakochany narzeczony jest blisko swej narzeczonej. I tu jest punkt istotny: o Chrystusie trzeba myśleć nie jak o osobie należącej do przeszłości; o Nim trzeba myśleć jak o Panu zmartwychwstałym i żyjącym, z którym mogę rozmawiać, którego jeśli chcę, mogę ucałować i będę pewien, że mój pocałunek nie kończy się na papierze ani na drzewie Ukrzyżowanego, lecz na obliczu i na wargach kogoś żyjącego (mimo iż obecnego duchem), szczęśliwego z otrzymania mojego pocałunku...

 

Wydawca: W drodze
Rok wydania: 2012 
ISBN: 978-83-7033-817-6
Format: 123x195
Stron: 80
Rodzaj okładki: Miękka

 
Kup tą książkę  
 
 

 
Powrót do syntezy
 
Nie możemy wprawdzie natychmiast zmienić tej idei miłości, którą ma świat, możemy natomiast skorygować wizję teologiczną, która – niechcąco z pewnością – faworyzuje ją i uprawnia. Korekty tej we wzorcowy sposób dokonał Benedykt XVI w encyklice Deus caritas est. Potwierdza w niej tradycyjną syntezę katolicką, wyrażając ją w dzisiejszej terminologii: Eros i agape – miłość wstępująca i miłość zstępująca – nie dają się nigdy całkowicie oddzielić jedna od drugiej […]. Wiara biblijna nie buduje jakiegoś świata równoległego czy jakiegoś świata sprzecznego z istniejącym pierwotnie ludzkim zjawiskiem miłości, lecz akceptuje całego człowieka, interweniując w jego dążenie do miłości, aby je oczyścić, ukazując mu zarazem jej nowe wymiary (nr 7-8). Eros i agape są związane z samym źródłem miłości, którym jest Bóg. "Bóg miłuje, i ta Jego miłość może być określona bez wątpienia jako eros, która jednak jest równocześnie także agape" (nr 9).
 
Rozumiemy teraz niezwykle życzliwe przyjęcie tego dokumentu przez bardziej otwarte i odpowiedzialne środowiska laickie. Daje ona światu nadzieję. Obraz wiary, która tylko dotyka świata, jednak nie przenika do jego wnętrza, encyklika koryguje, posługując się ewangelijnym obrazem zaczynu, doprowadzającego do fermentacji całej masy ciasta; ideę królestwa Boga przychodzącego świat "sądzić" zastępuje ideą królestwa Boga przychodzącego świat "zbawić" , poczynając od erosa, który jest w tym świecie dominującą siłą.
 
Wizja katolicka, utożsamiająca się w tym punkcie z prawosławną, może tu, jak sądzę, znaleźć potwierdzenie także ze strony egzegezy. Zwolennicy istnienia niemożliwej do pokonania opozycji erosa i agape opierają się na fakcie, że Nowy Testament unika systematycznie – i jak się wydaje, świadomie – terminu eros, zawsze zamiast niego używając tylko terminu agape, z wyjątkiem rzadkich przypadków posłużenia się terminem philia, oznaczającego miłość przyjaźni.
 
Fakt się zgadza, nie są jednak prawdziwe wyprowadzane z niego wnioski. Zakłada się tu, że autorzy Nowego Testamentu wiedzieli, jaki sens termin eros miał zarówno w języku potocznym (tak zwany eros "ludowy"), jak też, że znali sens wznioślejszy, który słowo to miało na przykład u Platona (tak zwany eros "szlachetny"). W języku potocznym przez eros rozumiano mniej więcej to samo, co rozumiemy dzisiaj, gdy mówimy o erotyzmie lub filmach erotycznych, czyli o tym, co służy zaspokajaniu popędu seksualnego, a więc coś bardziej niskiego niż wzniosłego.
 
W szlachetnym znaczeniu oznaczał on umiłowanie piękna, siłę spajającą cały świat i pobudzającą wszystkie byty do tworzenia jedności, a więc wskazywał na ruch wstępujący ku sferze boskiej, który teologowie dialektyczni uważają za sprzeczny z ruchem zstępowania sfery boskiej do człowieka. Trudno byłoby przyjąć, że autorzy Nowego Testamentu zwracający się do ludzi prostych, pozbawionych wyższej kultury, chcieli ich przestrzegać przed erosem Platona. Terminu "eros" unikali z tego samego powodu, dla którego kaznodzieja unika dziś terminologii erotycznej, a jeśli już się nią posługuje, to tylko w jej sensie negatywnym. Zarówno wtedy, jak i dzisiaj powód jest ten sam: słowo to kojarzy się z miłością egoistyczną i zmysłową.
 
Znaczenie, które pierwsi chrześcijanie nadawali słowu "eros", wywodzi się niewątpliwie ze znanego tekstu świętego Ignacego z Antiochii: "Moje ziemskie pragnienia (eros) zostały ukrzyżowane […]. Nie znajduję przyjemności w pokarmie zniszczalnym ani w rozkoszach tego życia" [7].
 
Sformułowanie "moje ziemskie pragnienia" (eros) zostały ukrzyżowane – wbrew dawnym jego interpretacjom, nie oznacza Jezusa ukrzyżowanego, lecz "miłość siebie samego", przywiązanie do przyjemności ziemskich. Jesteśmy tu na linii świętego Pawła: "razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża […] i już nie ja żyję" (Ga 2,19 i 20). Nieufność pierwszych chrześcijan wobec erosa zwiększyła się jeszcze z powodu roli, którą odgrywał on w rozpasanym kulcie dionizyjskim. Z chwilą gdy chrześcijaństwo nawiązało kontakt i dialog z grecką kulturą filozoficzną, od razu, jak widzieliśmy, nastąpiło otwarcie się na erosa.
 
Terminu tego autorzy greccy często używają jako synonimu agape, posługują się nim na oznaczanie miłości Boga do człowieka i miłości człowieka do Boga, jak również umiłowania cnoty i pięknych rzeczy. Żeby się o tym przekonać, wystarczy zajrzeć do A Patristic Greek Lexicon Lampego [8]. System Nygrena i Bartha jest więc zbudowany na nieprawidłowym zastosowaniu tak zwanego argumentu "z milczenia" (ex silentio).
 
____________________
Przypisy:

[7] Św. Ignacy z Antiochii, List do Rzymian 7, 2-3, cyt. za: Pierwsi świadkowie, przeł. A. Świderkówna, Kraków 19982, s. 130.
[8] Zob. G.W.H. Lampe, A Patristic Greek Lexicon, Oxford 1961, s. 550.

Zobacz także
ks. Jacek Golbiak, Renata Krzyszkowska
Poznawanie świata w sposób naukowy może umacniać wiarę w Boga, może inspirować do przemyśleń nad jego istnieniem, ale raczej pod warunkiem, że tę wiarę się już posiada, jest się otwartym na Boga, przynajmniej ma się jakąś Jego intuicję. Praktyka pokazuje, że nauka sama w sobie nie musi prowadzić do wiary, czego dowodem są wybitni naukowcy niewierzący w Boga...
 
Joanna Sztaudynger

Maryja odkryła prawdę – Bóg, który mnie kocha, ma najlepszy pomysł na moje życie. I to na zawsze wyznaczyło kierunek Jej życia, które nie zawsze było radosne i przyjemne. Ale było takie, jakie miało być. Wraz z Józefem stworzyła dom dla niezwykłego Dziecka, otoczyła Je miłością i wychowała. Musiała być niezwykła, skoro Bóg ją wybrał. A może właśnie była zwyczajna? 

 
ks. Tadeusz Miłek
Starość według Pisma Świętego to dar Boży i błogosławieństwo, okres, w którym powinniśmy cieszyć się owocami naszej pracy i czerpać radość z kontaktów z bliskimi. Rzeczywistość jednak daleka jest od biblijnej i poetyckiej wizji złotej jesieni ludzkiego życia. Zmiany cywilizacyjne, ekonomiczne, społeczno-ustrojowe ostatnich kilkunastu lat w Polsce jakby usunęły w cień problemy dotyczące ludzi starych. Starość to często bieda i choroby. To samotność i cierpienie ukryte za zamkniętymi drzwiami domów. Starość jest nieestetyczna i niemedialna...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS