Kiedy doświadczamy radości, bądź przeżywamy niezwykłe chwile, często mówimy „było mi jak w niebie”. Podświadomie z duszy wydobywamy pragnienia spełnienia, które nazywamy stanem szczęścia. „Niebo” jest więc nie tyle miejscem ani przelotnym uczuciem, co stanem naszego serca i duszy, w którym chcielibyśmy trwać. Jednak często tracimy smak „nieba” i stwierdzamy, że chwile szczęścia są ulotne, a pozostaje życie szare i monotonne. To w jaki sposób być szczęśliwym na ziemi, skoro wszystko jest tak zmienne i nietrwałe? Gdzie szukać prawdziwego szczęścia?
Aby się opalić, wystarczy jedynie stanąć w słońcu. Reszta to tylko kwestia czasu, którego potrzebują słoneczne promienie, aby dokonać swego dzieła. Lecz dusza także potrafi się opalać! Wystarczy jej jedynie znaleźć się w promieniach Eucharystii. W chrześcijańskiej duchowości znajdujemy bardzo piękny i zarazem głęboki teologicznie temat Eucharystii jako słońca.