logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
O. Tomasz Kwiecień OP
Jezus nie był pacyfistą
List
 


Adam – pierwszy pacyfista
 
Tak jak przemoc jest wulgaryzacją walki, tak pacyfizm jest wulgaryzacją pokoju. Nie należy z nim mylić chrześcijańskiej postawy negacji przemocy. Pacyfizm nie jest odpowiedzią na przejawy agresji. Jest w dużej mierze chęcią trzymania się daleko od innych cierpiących niesprawiedliwość. To wypaczenie. Czasami walka jest konieczna, bo żyjemy, niestety, na takim a nie innym świecie. Chrześcijanin nie może być bierny. Na tym polegał główny grzech Adama. W Księdze Rodzaju czytamy przecież, że stał obok Ewy, kiedy kusił ją wąż, i nic nie zrobił! To był pierwszy pacyfista.
 
Ten wątek podejmuje C. S. Lewis w powieści „Perelandra”. Główny bohater – Ransom – zostaje wysłany na Wenus, nazywaną przez jej mieszkańców Perelandrą. Dociera tam też człowiek całkowicie owładnięty przez złego ducha i próbuje skusić przedstawicielkę tamtejszej rasy do grzechu, którego ona nie zna. Zadaniem Ransoma jest ochronić wenusjańską Ewę, przed tym, czego ziemska się nie ustrzegła. Okazuje się, że, aby zniszczyć pokusę, musi zniszczyć kusiciela. Lewis, układając opowieść właśnie w ten sposób, pokazuje, że używanie siły w walce o sprawy Boże jest dopuszczalne w wyjątkowych sytuacjach. Charakterystyczne jest to, że używa słowa „walka”, a nie „przemoc”. Ostateczne rozstrzygnięcie ma przynieść walka na gołe pięści, którą Ransom stoczy ze swoim przeciwnikiem. Obaj ryzykują w niej życiem. Człowiek, który używa przemocy raczej nie bierze pod uwagę takiego zagrożenia.
 
Czy wobec tego mam prawo zabić kogoś, kto w sposób istotny zagraża innym ludziom i nie można inaczej ich przed nim uchronić? Chrześcijaństwo boryka się z tym tematem przez wieki. Jeszcze w średniowieczu pojawiła się w teologii idea wojny sprawiedliwej. Dzisiaj, w dobie broni masowego rażenia, trudno sobie wyobrazić wojnę sprawiedliwą. Zagrożenie terroryzmem również rodzi wiele pytań. Społeczność międzynarodowa ciągle musi odpowiadać na pytania, czy wolno handlować z dyktatorem albo czy wolno wysłać przeciw niemu wojska. Wielu teologów zastanawia się nad tymi problemami, zwłaszcza że w Iraku czy w Afganistanie prowadzimy wojny, które wcale nie są jednoznacznie obronne i sprawiedliwe. Czym są one usprawiedliwiane? Troską o jakieś dobro, którego niestety nie można w inny sposób zrealizować. Czy jednak wolno nam zabierać wolność ludziom tłumacząc się tym, że źle jej używają? Nawet człowiek tak głęboko świecki jak Alexis de Tocqueville odpowiadał, że nie. Tu nie ma jednej łatwej odpowiedzi.
 
Nie ma gotowych rozwiązań
 
Człowiek chciałby mieć syntezę, dającą mu pewną wiedzę o całej rzeczywistości. Każda synteza jest jednak ograniczona. Summa św. Tomasza jest wspaniała, ale ma wiele luk. Dzisiejszy świat stawia pytania, na które św. Tomasz może starał by się odpowiedzieć, ale na pewno nie odpowiadają na nie jego księgi. Podobnie jest ze współczesną syntezą Karla Rahnera. Niektóre jej fragmenty zapierają dech w piersiach, ale ona również posiada luki, ponieważ życie nie poddaje się syntezie. Dwóch ludzi może w bardzo podobnej sytuacji zachować się zupełnie inaczej, ale obaj postąpią dobrze. Zasada ta dotyczy rozstrzygania w sferze duchowej w ogóle.
 
Problemem całego łacińskiego chrześcijaństwa jest to, że niektórzy chcieliby mieć skodyfikowane odpowiedzi na wszystkie możliwe pytania. Był taki dziewiętnastowieczny prąd w teologii moralnej, który się nazywał kazuistyką. Moim zdaniem to nie była już teologia, bo nie było w niej w ogóle mowy o Bogu. Można być doskonałym kazuistą nie wierząc w Boga. Mam wrażenie, że my – przedstawiciele Zachodu – zapomnieliśmy o tym, że chrześcijaństwo jest przede wszystkim praktyką duchową, a nie doktryną. Nie kwestionuję oczywiście potrzeby istnienia etyki i doktryny, ale w gruncie rzeczy pełnią one rolę służebną. Pan Jezus nie przyszedł i nie umarł za nas tylko po to, byśmy mieli konkretne przekonania na Jego temat, ale byśmy byli zbawieni.
 
Dlatego odpowiedzi na te pytania najlepiej szukać w modlitwie i w natchnieniu Ducha Świętego, w pytaniu siebie, jakiemu dobru służę, czy chcę naprawdę walczyć, czy tylko się na kimś wyładować. Wybitny jezuicki teolog Francois Varillon pisał, że ludzki gniew będzie wtedy prawdziwy, gdy zostanie oczyszczony przez modlitwę.
 
Warto prześledzić Ewangelie, zwracając uwagę na to, jak Pan Jezus reaguje na przemoc. Zestawić fragment o nadstawianiu drugiego policzka z tym, który opisuje zachowanie Jezusa po tym, jak dostał w twarz. Okazuje się, że chrześcijanin nie ma być ofiarą losu. Jeśli nie będzie umęczony i zadręczony, to też będzie dobrym chrześcijaninem. Kiedy Pan Jezus dostaje w twarz od sługi arcykapłana, wyraźnie się broni. Trzeba zobaczyć, w jaki sposób to robi. Pokazuje swoją siłę bez uciekania się do przemocy. Nie wrzeszczy na niego: „Ty szubrawcze, ty draniu. Jak śmiesz?! Nie wiesz kim Ja jestem!”. Natomiast otwarcie nazywa zło: Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz? (J 18,23).
 
Św. Piotr pisał w swoim kantyku o Chrystusie: Gdy cierpiał, nie groził, ale oddawał się Temu, który sądzi sprawiedliwie (1 P 2,23). Dla Piotra, który widział prawdopodobnie egzekucje – w tamtych czasach były one publiczne – musiało to być niezwykłe doświadczenie. Widział zapewne niejednokrotnie, jak konający na krzyżu rzucają obelgi i przekleństwa. Chrystus, kiedy cierpiał, nie groził. Wziął wszystko na siebie, ale to Go nie zniszczyło. Medytacja nad Męką Pańską jest w dużej części opowieścią o przemocy i walce. Pozwala ona zobaczyć męstwo tam, gdzie pozornie jest tylko klęska. Chrystus był bojownikiem, bojownikami byli też męczennicy. W chrześcijańskich tekstach o męczeństwie do najczęściej używanych rzeczowników należą właśnie słowa: walka, bojownik, rycerz. Walka jest rzeczą dobrą i błogosławioną, ponieważ jest o co walczyć; jest człowiek, o którego trzeba walczyć.
 
Nie ma jednak innego sposobu rozeznawania granicy między przemocą a męstwem oprócz wczytywania się w Boże Słowo; przyglądania się postawie Jezusa, kiedy sam bije, kiedy jest bity, kiedy wypowiada ostre słowa. Na podstawie tej lektury każdy musi sam wypracować sobie własne odpowiedzi.
 
o. Tomasz Kwiecień OP
   
 
poprzednia  1 2 3
Zobacz także
ks. Edward Staniek
Gleba ludzkiego serca ma zapewnić to, co jest potrzebne do owocowania Bożego słowa. Dopiero ta wzajemna współpraca Bożej siły życia z glebą gwarantuje odpowiednie owoce. Ale nie tylko słowo Boga jest ziarnem, nasze ludzkie słowo skierowane do drugiego człowieka też jest ziarnem. Różnica jednak między Bożym słowem a naszym, ludzkim, jest wielka. Boże słowo jest zawsze dobre, pełne życia i świętości.
 
ks. Edward Staniek
Jezus często trwał i modlił się także w milczeniu. Przypomnijmy sobie w tej kontemplacji milczenie Jezusa w różnych okolicznościach Jego życia: milczenie bezbronnego Dzieciątka w żłóbku betlejemskim, milczenie w ramionach Matki, milczenie przy pracy, milczenie na modlitwie, milczenie pośród Apostołów, milczenie w czasie procesu sądowego przed Sanhedrynem, przed Piłatem, przed Herodem, milczenie Jezusa na krzyżu, milczenie Ciała zdjętego z krzyża, milczenie Jezusa Zmartwychwstałego. 
 
Kongregacja Nauki Wiary
Dla poparcia legalizacji związków homoseksualnych nie można przywoływać zasady szacunku i niedyskryminacji wobec każdej osoby. (...) Nieprzyznanie statusu społecznego i prawnego małżeństwa formom życia, które nie są i nie mogą być małżeńskimi, nie przeciwstawia się sprawiedliwości, ale przeciwnie, jest przez nią wymagane...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS