Kiedy doświadczamy radości, bądź przeżywamy niezwykłe chwile, często mówimy „było mi jak w niebie”. Podświadomie z duszy wydobywamy pragnienia spełnienia, które nazywamy stanem szczęścia. „Niebo” jest więc nie tyle miejscem ani przelotnym uczuciem, co stanem naszego serca i duszy, w którym chcielibyśmy trwać. Jednak często tracimy smak „nieba” i stwierdzamy, że chwile szczęścia są ulotne, a pozostaje życie szare i monotonne. To w jaki sposób być szczęśliwym na ziemi, skoro wszystko jest tak zmienne i nietrwałe? Gdzie szukać prawdziwego szczęścia?
Jeżeli ktoś nie ma grzechu ciężkiego, to myślę, że wystarczy spowiadać się, powiedzmy, w przedziale od miesiąca do kwartału. Spowiedź raz do roku to trochę za rzadko. Pamiętajmy, że ten sakrament nie tylko oczyszcza, ale i odświeża wiarę, ma moc uzdrawiającą.
Z o. prof. Janem Andrzejem Kłoczowskim, dominikaninem, filozofem religii, rozmawiają Beata Kolek i Anna Dąbrowska