logo
Środa, 15 maja 2024 r.
imieniny:
Dionizego, Nadziei, Zofii, Izydora, Dympny – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Agnieszka Kołakowska
Mali ludzie w dużych sklepach
Obecni
 


Bardziej świadomi klienci czują zadowolenie nawet wtedy, gdy wyjdą ze sklepu, bo zakup był przemyślany, potrafią sobie poradzić z chwilowym kaprysem, pragnieniem, nagle zrodzonym marzeniem, chęcią posiadania. Zadowolenie innych pryska jak bańka mydlana, kiedy podchodzą do kasy i dostają rachunek do ręki. Wtedy się okazuje, że mają w koszyku nie tylko stertę rzeczy, po które tu przyszli, ale i kolejny kubek z Małyszem (bo akurat dwa sprzedawano w cenie jednego), zestaw bombek choinkowych w poświątecznej promocji czy „szósty krawat z małpą na rowerze”.

Ale i dzieci po głębszym zastanowieniu potrafiły ocenić czy czują się w manipulowani w markecie. 25% odpowiedziało, że nie („każdy mój wybór jest świadomy”, „przychodzę do supermarketu, aby kupić wszystko, co potrzebne, a nie oglądać wystawy”, „nie zwracam uwagi na promocje tylko kupuję co jest potrzebne, reklamy na mnie nie działają”, „starsi lepiej wybierają, zawsze przed wyjściem z domu ustalamy co kupić”). 70% stwierdziło, że czasami „dają się naciągnąć – jak każdy” („raczej jesteśmy manipulowani, bo kiedyś w reklamie widziałam lokówkę, a okazało się, że przypala włosy”). Zdecydowane opinie wygłaszali ci, którzy być może sami spotkali się z objawami nierzetelności kupieckiej. Wiadomo jednak, że tam nasze zmysły znowu wyostrzają się, a rozsądek czasem zaczyna pracować na zwolnionych obrotach.

Skarbiec, kurnik czy pustynia

Co powoduje tę atrakcyjność Dużego Sklepu? Zdecydowana większość dzieci dała palmę pierwszeństwa możliwości kupna wszystkiego w jednym miejscu. Plusem jest, iż „każdy może znaleźć coś dla siebie”, „wszystko jest pod ręką” i panuje swoboda w wybieraniu, człowiek nie czuje się ograniczony ladą i może godzinami przemierzać sklep tam i z powrotem. Uznano za atrakcyjne: niskie ceny, przeceny i promocje, jeszcze inni – miłą atmosferę (bliżej nieokreśloną), samą możność wydawania pieniędzy, potrzebę posiadania („każdy chce to mieć”), możność przychodzenia tam również w niedzielę (!), czy sytuację, gdy ktoś jest po raz pierwszy w takim miejscu.

Popycha ich w takie miejsca, gdzie są rzeczy najbardziej upragnione. No właśnie – rzeczy. Dla dziewczynek jest to odzwierciedleniem ich sposobów percepcji. Lubią dotykać towaru znacznie częściej niż chłopcy („najbardziej podobają mi się maskotki, ponieważ zawsze, gdy płaczę, mogę się do niej przytulić”), wyrażają chęć przesłuchania płyt na miejscu czy przymierzania ubrań („podobają mi się degustacje – bo mogę się poczęstować i muzyka, która leci z sufitu”). Zwracają częściej uwagę na kontakt z ludźmi w Dużym Sklepie, dlatego łatwiej niż chłopcom przychodziło im sprecyzowanie swoich uczuć w stosunku do innych czy oceny zachowania ludzi.

Dla chłopców istotniejsza była swoboda ruchu, mobilność, to co się rusza, daje możliwość działania – kosze na kółkach, wejścia, winda, ruchome schody, dziewczyny na wrotkach. Nic dziwnego, zważywszy na ich wrodzone predyspozycje. Tak więc częściej oni stoją przy stoiskach sportowych i komputerowych („przy nartach, ponieważ może kiedyś mógłbym usiąść na skoczni i polecieć jak Małysz”). Dzieci pytane o przyczynę zdenerwowania w takim miejscu gremialnie wymieniły tłok, tłum, zamieszanie i chaos („tłum mi bardzo przeszkadza, ponieważ ludzie zasłaniają mi drogę albo ciągle chodzą za mną”). Mówiono o kolejkach do kasy, długiej drodze do wybranej półki z towarem. Ok. 13% uczniów lubi przebywać w tłumie, stwierdza, że tłum ich nie denerwuje. A to ze względu na poczucie jakiejś więzi z otoczeniem („ja wolę przebywać w tłumie, bo sama w sklepie czułabym się niezręcznie”) albo… poczucie bezpieczeństwa („nikt mi nic nie zrobi”).

Pozostałe 87% dzieci nie lubi przebywać w tłumie ze względu na odczuwalny brak swobody poruszania się. To nie pozwala się skupić, przeszkadza i męczy. Dzieci obawiają się zgubić lub boją się okradzenia. Denerwuje ich brak dyskrecji i anonimowość, mierzi wścibstwo („ludzie zaglądają do koszyka”) i pazerność („straszne jak ludzie wydzierają sobie prezenty”). Bardzo negatywnie oceniają otwieranie przez ludzi produktów i pozostawianie ich na półkach. Nie wahają się tego nazwać wandalizmem. Pojedyncze głosy mówiły o obawie awarii, nagabywania przez hostessy czy prezenterów; denerwują je niezrozumiałe reklamy, wózki na żetony, ochrona, zabiegani rodzice czy ludzie w ogóle: „drażni mnie sztuczny uśmiech pracowniczek”, „mama zatrzymuje się przy każdym stoisku”, „denerwuje mnie mama, która chodzi w takie miejsca, że zaczynam się nudzić”, „mama – ponieważ kupuje dla siebie dziwne perfumy”. Biedne Mamy – jak brzmiałyby ich odpowiedzi na te same pytania? Zdecydowana większość nie chciałaby pracować tam za żadne skarby (ponad 2/3 pytanych).

Lista powodów była długa: małe zarobki, zamieszanie, szum i gwar, zbyt długi czas pracy („bo klienci mają wieczne pretensje o wszystko”; „bo dziennie trzeba obsłużyć setki ludzi”; „bo szybko zwalnia się tam pracowników”); bo są kradzieże; bo jest się wykończonym po tylu godzinach pracy; bo jest nudno; bo ciągle trzeba siedzieć w jednym miejscu; bo jest nieuczciwy, krzyczący albo wymagający pracodawca („nie chciałbym pracować, bo szef kazałby mi sztucznie szczerzyć zęby”). Ci, którzy wyrazili wolę pracy, chcieliby tego: „bo jest odlotowo”, „bo fajna praca”, „bo ciekawie tam jest”, „dlatego żeby czuć się potrzebnym”, bo jest kontakt z ludźmi, ba! – bo jest możliwość… podjadania („chciałbym pracować w takim miejscu, dlatego że brałbym i jadłbym wafelki”). Takie męczące miejsce – ten Duży Sklep.


 

 
strona: 1 2 3