Czy człowiek ma prawo do popełniania błędów? Jeśli tak, to czy każdy? Analizując sposób wychowania wielu pokoleń, można dojść do wniosku, że polegał on na tym, aby nauczyć nas żyć bez żadnej wpadki. Każdy błąd jest przecież oceniany, jeśli nie stopniem, to minusem lub też uwagą – pisemną lub ustną. Oczywiście to dorośli wystawiają ocenę dzieciom i młodzieży. I nie mam tu wcale na myśli tylko szkoły. Takie podejście do sprawy nie przynosi jednak rezultatu w postaci bezbłędnych i nieomylnych dorosłych, którzy nigdy nic nie zepsują i o niczym nigdy nie zapomną...
Odwieczna mądrość mówi, że wszelakie dary – tak duchowe, jak i materialne – doceniamy prawdziwie dopiero wtedy, gdy odczuwamy ich brak – gdy je utracimy. Doświadczenia życiowe nauczyły mnie, że to wielka prawda... stąd też przeżywam po trochu walkę wewnętrzną, czy będę dobrym świadkiem tego, o czym chcę pisać. Bo może bardziej wiarygodne byłyby słowa kogoś, kto został wyrwany ze szponów uzależnienia alkoholowego. Może lepiej przemawiałyby słowa córki/syna alkoholika. Kogoś, kto docenił trzeźwość – docenił po jej utracie.