Kiedy doświadczamy radości, bądź przeżywamy niezwykłe chwile, często mówimy „było mi jak w niebie”. Podświadomie z duszy wydobywamy pragnienia spełnienia, które nazywamy stanem szczęścia. „Niebo” jest więc nie tyle miejscem ani przelotnym uczuciem, co stanem naszego serca i duszy, w którym chcielibyśmy trwać. Jednak często tracimy smak „nieba” i stwierdzamy, że chwile szczęścia są ulotne, a pozostaje życie szare i monotonne. To w jaki sposób być szczęśliwym na ziemi, skoro wszystko jest tak zmienne i nietrwałe? Gdzie szukać prawdziwego szczęścia?
Czy dlaczego w scenie ofiarowania Pana Jezusa w świątyni nie ma już kapłana Starego Przymierza? Dziecię wprowadzone przez Józefa do świątyni jest Kapłanem na wieki. Podobnie jak św. Józef bierze na siebie rolę nowego Mojżesza w miejsce Syna Bożego ze względu na wczesny wiek Zbawiciela, udając się do Egiptu i wracając stamtąd do ziemi Izraela, tak też w świątyni jerozolimskiej opiekun Zbawiciela przyjmuje rolę kapłana. Ofiaruje jednak nie chleb i wino – jak Melchizedek – lecz samego Syna Bożego w dowód Jego przynależności do Boga Ojca.