logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Przemysław Radzyński
Mój Bóg jest dżentelmenem
materiał własny
 


To przykład jednej z wielu zmian. Taki mój flagowy, bo chyba najmniej wierzyłem właśnie w to, że kiedyś powiem "kocham Cię tato i dziękuje, że jesteś właśnie taki, jaki jesteś". Dzisiaj mam tatę, którego zawsze chciałem mieć. Trzeźwiejemy obaj, choć on nie wybrał drogi AA. Staram się być dla niego dobry. Ta zmiana nie jest moją zasługą. Być może brzmi to górnolotnie, ale wierzę, że jest dziełem Boga. Dla mnie samego to nie byłoby możliwe.

AA to stawanie w prawdzie wobec siebie i swojej historii?

Też, ale to przede wszystkim droga do znalezienia Siły Większej niż ja sam. Ja tę silę nazywam Bogiem. Ale to również życie tu i teraz: przez uznanie i zaakceptowanie tego kim jestem, w końcu posłuchanie nie siebie, ale kogoś innego, podjęcie kilku prostych działań i próba bycia tak zwyczajnie dobrym, zmienia się moje myślenie, zmieniają się moje intencje, moje reakcje. Z człowieka, który krzywdził siebie i innych próbuję być dla innych użyteczny.

Dlaczego o AA mówisz "wspólnota"?

To co niezwykle ważne to to, że w AA Bóg dotarł do mnie przez ludzi. To oni są największą siłą. Oni są tą wspólnotą. Spotykamy się regularnie, kilka razy w tygodniu, i po prostu dzielimy się swoim doświadczeniem z trzeźwienia. Mam we wspólnocie wielu oddanych przyjaciół z wielu stron świata. Zacząłem znów uczyć się angielskiego tylko dlatego, żeby móc swobodnie porozumiewać się z tymi, którzy przyjeżdżają do Krakowa z zagranicy. Ta choroba, chyba jak żadna inna, cementuje przyjaźń. Taką przyjaźń, której nie umiem opisać.

Dzisiaj jestem w miejscu w którym moje doświadczenie może służyć innym. I chcę to robić. Lubię to. Spłacam w ten sposób dług, który zaciągnąłem, kiedy sam przyszedłem do Anonimowych Alkoholików. Dzięki temu sam jestem trzeźwy. Dawanie i zyskiwanie w AA się zaciera, nie ma granicy. Kiedy na spotkanie przychodzi ktoś po raz pierwszy, to z pełnym przekonaniem, ale bez dumy i mentorskiego tonu, mogę mu powiedzieć: "wiesz, możesz przestać pić, możesz przestać cierpieć i nie musisz umrzeć. Rozumiem, że trudno Ci w to uwierzyć, ale ja byłem tam, gdzie Ty jesteś teraz. Wiem jak to jest. I wiem, że tak naprawdę nie chcesz tam być. Zostań z nami. Ja i wielu, wielu innych zrobimy absolutnie wszystko, co możemy, aby Ci pomóc. Jesteś jednym z nas". Nigdy nie jestem pewien czy dla niego to jest pomocne, ale jestem pewien, że on swoją obecnością pomaga mi.

Choć jesteśmy anonimowi to łatwo nas znaleźć. W każdym większym mieście w Polsce i na świecie (a nierzadko i w małych miejscowościach), niemal codziennie odbywają się spotkania AA. Spis mitingów, numery kontaktowe i informacje, jak do nas trafić można znaleźć na stronie internetowej wspólnoty www.aa.org.pl.

Spotykasz się tam z samymi lumpami spod sklepów?

Pytanie nie trzyma poziomu. (śmiech). W książce "Anonimowi Alkoholicy", tekście podstawowym, gdzie opisano program naszego zdrowienia, porównuje się naszą wspólnotę do wielkiego statku, który się rozbił i wspólna tragedia sprawia, że jesteśmy ze sobą. W obliczu tej tragedii nie ma znaczenia czy ktoś podróżował pod pokładem, w kajutach dla najuboższych, czy jadł kawior na kapitańskim bankiecie. W innych warunkach większość z nas pewnie nigdy by się nie poznała i nie współpracowała ze sobą. Dzieli nas zamożność, poglądy polityczne, religijne, ale w AA to nie ma znaczenia. Ta choroba jest niezwykle demokratyczna i dotyka każdego, a przez to uczy mnie, że nie ma ludzi lepszych i gorszych, że tak naprawdę nie ma ludzi złych. To gorzka lekcja dla kogoś, kto całe życie czuł się gorszy i robił wszystko, by być lepszym od innych. Nie mogę i nie chcę mówić o swoich znajomych ze wspólnoty, ale ja sam mam 26 lat, pracuję na wysokim stanowisku w jednej z największych agencji reklamowych w południowej Polsce, jest szansa, że w końcu uda mi się skończyć studia (śmiech) i dzisiaj wiem, że choć to ważne, to wcale mnie nie określa. Tak samo jak stan portfela, wygląd, zapach nie określa tych naszych przyjaciół, którzy jeszcze cierpią – właśnie pod sklepami.
 
Zobacz także
Redakcja "Któż jak Bóg"

Bóg w swojej dobroci obdarzył człowieka niezwykłym darem – wolną wolą. Dlaczego więc, korzystając z niej, zdarza nam się potem żałować? Skąd biorą się wyrzuty sumienia?


Z ks. Edwardem Stańkiem rozmawia redakcja Któż jak Bóg

 
Jacek Poznański SJ

Zarówno poza Kościołem, jak i w nim samym działalność religijna jest nieraz kojarzona z tworzeniem materialnego zaplecza. Chodzi o różnego rodzaju obiekty: pomniki, figury, kaplice, kościoły, domy rekolekcyjne itd. Wiele takich dzieł – nieraz zadziwiających – powstało w ostatnich latach w Polsce. Wciąż zresztą buduje się nowe. Na ich realizację poświęca się bardzo dużo energii, pieniędzy, czasu, uwagi. I są one efektowne, podziwiane, fotografowane. Mówimy, że to wszystko na Bożą chwałę.

 
Fr. Justin

W mowie potocznej znajduje się wiele wyrażeń zawierających pojęcie łaski. Mówimy: "zaskarbić sobie łaskę pańską", "rozdawać łaski i zaszczyty", "u dziewcząt zyskać sobie łaski", "robić wielką łaskę", "ubiegać się o czyjeś łaski", "obsypywać łaskami", "wypaść z łaski", "co łaska", "jeśli łaska". Czy w sensie religijnym łaska jest czymś na kształt rzeczy?

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS