logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Przemysław Radzyński
Mój Bóg jest dżentelmenem
materiał własny
 


Chciałeś komuś przez to zaimponować?

Na pewno chciałem czuć się częścią większej całości. Wiedzieć, że ludziom na mnie zależy. Imprezy były drogą na skróty do tego, aby być zauważonym i docenionym. Szybki efekt . Czy raczej iluzja efektu:  po kilku kieliszkach faktycznie czułem, że moje potrzeby są zaspokojone, choć było to oderwane od rzeczywistości. Po kilku, kilkunastu kolejnych było skrajnie odwrotnie – cierpiałem. To część tej choroby - robisz sobie krzywdę i wierzysz, że w ten sposób możesz sobie pomóc.

Co na to rodzina? Znajomi?

Mama z tatą nie chcieli widzieć problemu. Cierpieli, bo pewnych rzeczy nie dało się nie dostrzec. Wracałem późno, rano nie wychodziłem z łóżka, byłem przemęczony. Mama ubrała płaszcz z zaprzeczeń: że dużo pracuję, zawsze sporo chorowałem, przecież całe życie zarzekałem się, że nie będę pił, więc z pewnością to nie jest choroba alkoholowa. Doskonale ją rozumiem.

Znajomi pytali czy wszystko jest w porządku. Czy nie piję zbyt dużo. Robili to zawsze bardzo delikatnie. Reagowałem agresywnie albo pogardliwie. Rzadziej z aktorską uprzejmością i pobłażaniem. Zawsze zaprzeczałem. Różnymi reakcjami ukrywałem swój strach. Gdzieś, głęboko w środku drzemało przekonanie, że jeśli będę "niedoskonały", gorszy, to zostanę bez nich.

Kiedy dostrzegłeś, że masz z tym problem? Ktoś Ci pomógł?

Kiedy pod wpływem alkoholu przekroczyłem granicę, której nigdy, absolutnie nigdy, nie chciałem przekroczyć. Mimo, że wypowiadam się anonimowo, ta sytuacja dotyczy innych osób (w tym mi najbliższych). Musiałbym więc mówić również o nich, a nie jestem do tego upoważniony. Po jednej z imprez wróciłem do domu i kiedy tylko doszedłem do siebie w Google wpisałem "problem z alkoholem kraków" i zadzwoniłem pod pierwszy adres, jaki zwróciła wyszukiwarka. To był Ośrodek Leczenia Uzależnień na ul. Estery w Krakowie. Następnego dnia, kiedy poczucie winy i ból fizyczny zaczęły powoli ustępować, nabierałem przekonania, że wizyta w Ośrodku nie jest najlepszym pomysłem. Dałem jednak słowo żonie i obiecałem to swojemu przyjacielowi. Wierzyłem, że nie jestem alkoholikiem  co najwyżej DDA (Dorosłe Dzieci Alkoholików – przyp. red.). Liczyłem, że usłyszę właśnie taką diagnozę i cała sprawa szczęśliwie się zakończy. Po kilku krótkich pytaniach (trzech lub pięciu, dokładnie nie pamiętam) zdiagnozowano mnie jako alkoholika (śmiech).

Skrajne doświadczenia doprowadziły Cię do terapii.

Pierwsze spotkanie grupy terapeutycznej było trudne. Byłem najmłodszym uczestnikiem i chyba jedynym, który trafił tam bez wyroku sądowego. Traktowałem obecność między tymi ludźmi jako karę. To był koniec lutego, było już ciepło, wracałem spacerem z ośrodka i pytałem Boga dlaczego spotyka mnie jeszcze to: ojciec alkoholik, dzieciństwo, które wyglądało jak wyglądało i ja też? Coś zaczęło się we mnie łamać. Jednak już po chwili doszedłem do wniosku, że to miejsce nie jest dla mnie. Studiuję, prowadzę własną działalność, utrzymuję względnie dobry status materialny i mam przed sobą szereg perspektyw. Typ lidera. Znów strach przed rzeczywistością (w tym przypadku przyznaniem, że jestem chory) przykryłem dumą i poczuciem wyższości nad ludźmi, których chwilę temu poznałem. Aktorstwo. Typ lidera (śmiech), który chce być zawsze pierwszy tylko po to, aby nikt nie zobaczył, jak bardzo sobie nie radzi. Postanowiłem jednak iść jeszcze na spotkanie indywidualne. Tylko po to, aby z pełnym uzasadnieniem móc powiedzieć: spróbowałem, byłem, ale to nie ma sensu.

Kilka dni później spotkałem się ze swoim terapeutą. Nie pamiętam nic z tego spotkania, poza jednym wydarzeniem, kiedy już wychodziłem. Pod koniec rozmowy ten człowiek dał mi swój numer telefonu i powiedział, że mogę zadzwonić o każdej porze. Poprosił tylko, żebym dzwonił przed sięgnięciem po pierwszy kieliszek, a nie po. Uzasadnił to faktem, że sam jest alkoholikiem i, że rozmowa z osobą nietrzeźwą nie jest dla niego komfortowa i może stanowić zagrożenie. Szukam mądrego określenia na swój stan po tych słowach, ale jedyne co przychodzi mi do głowy to to, że jego wyznanie kompletnie mnie rozbiło. Mówiło spokojnie, z uśmiechem, że jest alkoholikiem! Zaoferował swój czas o każdej porze dnia i nocy, nawet poza godzinami pracy!

Jakiś czas później, już we wspólnocie Anonimowych Alkoholików, do której trafiłem również dzięki pomocy tego terapeuty, przeczytałem w naszym tekście podstawowym, że "alkoholik, który znalazł dla siebie wyjście z sytuacji, który jest bogato wyposażony w fakty z własnego doświadczenia zdobywa zazwyczaj kompletne zaufanie innego alkoholika w ciągu kilku godzin".
 
Zobacz także
Wojciech Zagrodzki CSsR
– rozmowa z o. Rafałem Szymkowiakiem OFMCap –
W wychowaniu sprawą kluczową jest osobowa relacja między wychowawcą a wychowankiem. Młody człowiek jest wręcz zaprogramowany na tworzenie więzi, najpierw w rodzinie, ale później także z nauczycielem, duszpasterzem czy wreszcie z samym sobą. Jeśli ta więź nie zaistnieje, to w sytuacji pojawiających się w nim napięć sam sobie nie poradzi.
 
Ks. Piotr Mazurkiewicz
Poruszony zniechęceniem do teraźniejszości i sceptycyzmem wobec przyszłości, jakie zaobserwował wśród przybywającej ostatnio do Taizé polskiej młodzieży, brat Roger wypytywał mnie głównie o kwestie związane z przystąpieniem naszego kraju do Unii Europejskiej, o stanowisko Kościoła, nastroje wśród społeczeństwa, stan wiary w naszej Ojczyźnie. Na zakończenie powiedział: Mais, c'est urgent! - "Ale to pilne!"...
 
Anna Świderkówna
Przybył do Egiptu jako niewolnik, sprzedany przez własnych braci, którzy znienawidzili pewność siebie młodego wówczas chłopca i którym obrzydło zbyt częste okazywanie właśnie jemu miłości przez ojca. Początkowo chcieli go nawet zabić, potem jednak wrzucili do suchej studni i przy pierwszej okazji sprzedali arabskim kupcom. Los, jaki mu w ten sposób zgotowali, mógł się okazać gorszy od śmierci...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS