logo
Wtorek, 07 maja 2024 r.
imieniny:
Augusta, Gizeli, Ludomiry, Róży – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Lucjan Nowakowski
Mummi
Wydawnictwo PAX
 


Lucjan NOWAKOWSKI 
Tytuł: Mummi
ISBN: 978-83-211-1809-3
Wydanie (rok): Wyd. I (2007)
Stron: 345, Format: 12x19 cm.
Kategoria: Beletrystyka - poezja - eseje
Seria: Z Feniksem
 
Kup tą książkę

 
strony 24-26
 
Wszystko to było przeżyte, zapamiętane, a raczej wrośnięte we mnie, werżnięte jak kolczasty drut w pień drzewa, który kiedyś za młodu posłużył komuś za palik ogrodzenia. W niektórych miejscach już mocno wyblakło, straciło naturalnie ostre barwy i krawędzie. Może chronologia trochę już w szczegółach nie taka, może pojedyncze słowa w zdaniach wypowiadanych przez innych ludzi – tylu ich przecież było! – nie są dokładnie te same, ale obraz całości jest wiarygodny. Zaświadczam! To już ostatni moment, żeby to opowiedzieć, żeby nie przepadło jak wiele innych historii. Jeszcze rok, dwa i już byłoby nie do odtworzenia.
 
Odpadają z pamięci całe fragmenty, jak łaty tynku z zawilgoconego fresku. Póki ubytki niewielkie, można jeszcze rekonstruować i uzupełniać całość bez obawy nadwerężenia autentyczności, ale bywa, że wypadają nie tylko poszczególne sytuacje, ale całe miesiące czy lata. Wtedy nie da się ich już wiarygodnie przywrócić. To już nie jest dokument. A mnie zależy na dokładności, na precyzji. Czego nie pamiętam wyraźnie, w szczegółach, pomijam zupełnie.
Zalegało to we mnie przez tyle lat i nie potrafiłem się z tym zmierzyć. Miejscami jeszcze wciąż bolało. A poza tym ułożyć, próbować zrozumieć, przeżyć wszystko na nowo we wspomnieniach to spory wysiłek, a tu przecież normalne życie i obowiązki. Nie, zupełnie nie miałem chęci do tego wracać. Bałem się też tej operacji, bo wynik był niewiadomy. Czy, jak mówią mądre książki i psychiatrzy, będzie to uzdrawiająca terapia, która mnie uwolni, oczyści, odświeży i pozwoli rozwikłać dzisiejsze problemy, czy też raczej obudzą się dawne demony i lęki, ledwie poskromione tak wielkim wysiłkiem – ten paraliżujący strach, niepewność wszystkiego, ciągłe poczucie winy i przepraszanie wszystkich za to, że zajmuję ten lichy kawałek miejsca.
 
Daremny byłby wtedy wysiłek przeszło dwudziestu lat, żeby całość zbudować od nowa, odciąć się, oderwać od tamtego, niechcianego, złego, wciąż straszącego po nocach, że obudzę się znowu tam. Wiem teraz, że to się nazywa wypieraniem ze świadomości i jest nieskuteczne, wręcz groźne. Ale radziłem sobie, jak umiałem. W którymś momencie życia wydawało mi się, że mam to już za sobą, że jestem wreszcie zakorzeniony, akceptowany z nowym, zgrabnym i logicznym życiorysem, konsekwentnie powtarzanym, złożonym z faktów, które zdarzały się też innym.
 
Tym bardziej, że nie było kontaktu z kimkolwiek z tamtych lat. Pochłonęło mnie nowe życie, obowiązki, zajęcia, ludzie i miejsca. Prawie się udało i byłoby się udało może zupełnie, gdyby nie ten drobiazg, to zapamiętane spojrzenie – ufne, oddane, wyczekujące nadziei – i obietnica, dziecięca, ale składana poważnie jak ślub, jak najświętsza przysięga. To popsuło wszystko, cały ten długotrwały misterny wysiłek. Musiałem wrócić. Nieprawda, że czas leczy rany i zaciera ślady. Może tylko łagodzi, przykrywając wszystko osadem kolejnych przeżyć i zdarzeń. Ale to, co kiedyś bolało, w każdej chwili jest gotowe przebić się na wierzch i dopaść. Nie trzeba wiele, żeby przywołać dawne strachy i zmory. Gdyby nawet trwały w ukryciu, zepchnięte na samo dno, to przecież gniją gdzieś tam, na spodzie, i zatruwają duszę, zawsze pozostawiając jakiś ślad – w twarzy, w ruchach, w spojrzeniu – tworzą bariery psychiczne, kompleksy. Nie pomoże wódka, nie pomoże szarpanie się w skrajnościach, od usprawiedliwiania do potępiania.
 
Dziś są od tego lekarze, psychoterapeuci, kiedyś byli szamani, czarownicy. Mieli swoje sposoby: rytuały, zaklęcia, amulety. Jak stary Maciej, dziwak i odludek, którego widywałem dawno temu. Chodził obwieszony torbami, coś mruczał do siebie, zbierał zioła, kory drzew, rozjechaną, wyschniętą jaszczurkę czy żabę. Długa biała broda, w ręku kostur, szedł, nie zwracając na nikogo uwagi. Dzieciaki biegły za nim, krzyczały, nawoływały, przedrzeźniały. Ale jak kogo dotknęła tragedia, piorun uderzył chałupę i spalił, dziecko się utopiło, zmarł ktoś nagle, to Maciej przychodził siadał, milczał, słuchał chwilę, pozwalał się wypłakać, użalić, a potem zaczynał. Okazywał współczucie, tłumaczył, pokazywał z wielu stron, że skoro się stało, to widać musiało się tak wydarzyć i trzeba to przyjąć i nie dodawać nowego nieszczęścia do tamtego. Bywało, że ktoś go prosił o uzdrowienie, a on mu kazał się do śmierci przygotowywać i sprawy załatwiać ostateczne. Wierzył w Boga i w mądrość życia. Nic według niego nie działo się nadaremnie. „Nie można zanadto Pana Buczka prosić ani woli świętej zmieniać – mawiał. – Ma być tak, jak postanowione, i to jest najlepsze. Bo jak się wymusi albo zrobi inaczej, to tylko żałość ogromna i wszystko na nic”.

Zobacz także
Alicja Makowska
Odejścia i powroty. Wpisane w życie każdego z nas, tak samo jak wzloty i upadki, sukcesy i porażki, szczęście i cierpienie... Tak samo nadają osobistego znaczenia rzeczom ważnym tylko dla nas. Czasem są czymś wielkim i powszechnie uznawanym, a czasem nikt o nich nie wie, nie docenia ich i nie chwali, bo są to powroty bardzo ciche i bardzo osobiste...
 
Ewa Rozkrut
Często słyszę zdanie: "w waszym domu musi być wesoło". Niedawno urodziłam szóste dziecko więc należymy do grona rodzin wielodzietnych. Wiele mitów krąży na temat życia w wielkich rodzinach. Zazwyczaj mieszczą się one w kategoriach: zaniedbania środowiskowego, niskiego poziomu intelektualnego rodziców; ich lekkomyślności. Negatywne skojarzenia są mocno ugruntowane w ludzkiej świadomości...
 
ks. Maciej Będziński

Wśród pięknych kubańskich krajobrazów ujawnia się obraz ziemi spragnionej Boga i modlitwy. Obecnie w tym ponad 11-milionowym kraju pracuje 500 kapłanów, ogromną pracę duszpasterską wykonują też siostry zakonne i osoby świeckie. La Virgen de la Caridad del Cobre to sanktuarium narodowe Kuby, które każdy pragnie odwiedzić, by prosić Najświętszą Maryję Pannę o błogosławieństwo. Wrażliwość mieszkańców Kuby zadziwia pracujących tam misjonarzy.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS