logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Krzysztof Wons SDS
Nasze zmysły pragną się modlić
Zeszyty Formacji Duchowej
 


Ze zmysłami nie wolno walczyć, trzeba się z nimi zaprzyjaźnić i włączyć je w modlitwę. Nasze doświadczenie Boga jest ściśle związane z naszą ludzką wiedzą i ludzkim sposobem przeżywania Go. Boga poznajemy i doświadczamy w naszym konkretnym człowieczeństwie. Swoją rolę spełnia tutaj także nasze ciało i związana z nim sfera zmysłowa.  Modlenie się nie polega jedynie na myśleniu o Bogu lub na wyłącznym szukaniu doznań miłosnego przylgnięcia, zrozumienia. Modlitwa to otwieranie się na obecność Boga i przyjmowanie jej całym sobą. Bóg udziela się nam "według naszej zdolności". Na tę zdolność składają się także nasze zmysły. Nie powinniśmy więc bać się odkrywania przed Bogiem całej swej duchowości i cielesności. Modlić się, to pozwolić się przenikać przez miłującą obecność Boga. Pozostawać przed Nim w stanie nagości, aby nas oczyszczał i rozpalał swoim słowem.

Napięcie między harmonią i nieporządkiem

To wszystko, co powiedzieliśmy wcześniej, nie oznacza że zmyły same z siebie będą nas prowadziły ku modlitwie. Doświadczamy raczej czegoś odwrotnego. Już sobie powiedzieliśmy, że jest to wynik naszej zranionej natury. Z wielu powodów jesteśmy wewnętrznie rozbici i nieuporządkowani. Nie ma w nas harmonii z Bogiem, ze światem i z sobą samym. Ten brak harmonii doskonale ujawniają także nasze zmysły. Nasz relacje zmysłowe są zaburzone i nieuporządkowane, nierzadko silniejsze od naszej woli i umysłu. Potrzebna jest naszym zmysłom asceza. Chodzi o to, aby się zestrajały z Bogiem, z którym usiłujemy wejść w kontakt osobowy. Stąd słusznie szukamy wygodnego miejsca dla ciała, ciszy dla naszego słuchu, dobrego klimatu dla dobrego samopoczucia itd.

Oczyszczenie zmysłów może dokonywać się dzięki spotkaniu ze Słowem Bożym, zwłaszcza poprzez kontemplację ewangeliczną, która zachęca także do modlitwy zmysłami. Zobaczmy, jak poszczególne zmysły mogą pomagać nam w spotkaniu z żywym słowem Boga, jak potrafią powoli prowadzić do głębszej zażyłości z samym Bogiem. Pozytywną dynamikę zmysłów w kontakcie z Bożym słowem dobrze ukazują słowa św. Jana. Apostoł Jan, który doświadczał duchowo i fizycznie osobowych spotkań z Jezusem Chrystusem, Słowem Wcielonym, pisze: To wam oznajmiamy, co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce – bo życie objawiło się (1J,1-2) [2].  Św. Jan ukazuje swoiste crescendo zaangażowania zmysłów. Jest to jakby nasilający się wzrost aktywności zmysłów w doświadczeniu duchowym.

Przypatrzmy się nieco naszym poszczególnym zmysłom: jak stają się wartościowe i pomocne na modlitwie, gdy ich nie zamykamy przed Bogiem, ale otwieramy je i pozwalamy Mu, aby je przemieniał. Zmysły uduchowione to takie zmysły, które nie przestają być zmysłami ludzkimi, ale stają się jednocześnie zmysłami Bożymi, zdolnymi słuchać, widzieć, dotykać, smakować i czuć razem z Bogiem, czyli więcej i głębiej niż pozwala nam na to nasza cielesność.

Słuchanie Boga

Bóg bardzo często odwołuje się do zmysłu słuchu. Nawiązując kontakt z człowiekiem rozpoczyna wezwaniem: "Słuchaj". Również wtedy, gdy uczył Izraela przykazania miłości Boga. Zanim powiedział: "Będziesz miłował", zwraca się słowem: "słuchaj". "Słuchaj" jest pierwszym przykazaniem. Chodzi nie tylko o słuch fizyczny, ale i ten duchowy. Nasz słuch jest zdominowany przez materialne dźwięki, przez ludzkie słowa, przez hałas. Żyjemy w kakofonii dźwięków. Modlitwa jest wielką szansą dla pogłębienia aktywności zmysłu naszego słuchu. Oczyszcza nasz słuch. Bóg uczy nas słuchać, to znaczy uczy nas najpierw milczeć. Uczy nas ciszy. Zauważmy pewną fizyczną prawidłowość, która istnieje w naszym zmyśle słuchu. Im silniejsze atakują nas dźwięki, tym bardziej nasz słuch narażony jest na osłabienie, a nawet na głuchotę. I odwrotnie, cisza wyczula nasze słuchanie. Podobnie jest ze słuchem duchowym. Im więcej używamy słów na modlitwie, tym słabszy staje się nasz słuch. Nie słyszymy Boga. Potrzeba wyciszenia, aby Go usłyszeć, zamilknięcia, żeby słuchać. Bóg przemawia swoją obecnością. To obecność Słowa Wcielonego stała się dla nas słowem najbardziej żywym i bliskim.

Trzeba jednakże podkreślić, że kiedy próbujemy się wyciszyć, wówczas na początku to, co słyszymy, to nie jest głos i obecność Boga. Słyszymy wrzawę naszych myśli, burzę naszej wyobraźni, atak lęków – to wszystko, co nagromadziła historia naszego życia. Słyszymy nasze pragnienia i uczucia - jedne dobre, inne złe. I nie wolno wtedy traktować nam naszego zmysłu słuchu wybiórczo. Trzeba  usłyszeć wszystko, ponieważ wszystko ostatecznie mówi nam o naszej relacji do Boga, do Jego słowa. To właśnie Jego słowo ujawnia to, co było zagłuszone i niesłyszalne. Musimy wtedy oprzeć się pokusie, by wytwarzać sztucznie dźwięki naszych słów, oprzeć się pragnieniu, żeby coś usłyszeć. Słuchanie wycisza nas całkowicie.

Być może przeżyjemy wtedy milczenie Boga. Będziemy uczyli się Boga, który mówi inaczej niż oczekujemy, który mówi tak jak sam chce. Bóg uczyć nas będzie słuchu bezwzględnego. Kiedy wyciszy nas wewnętrznie i nastawi nasze uszy na Jego słowa, wtedy zaczniemy słyszeć Jego słowa. Odczujemy to także w kontemplacji wydarzeń ewangelicznych. Odczujemy, że potrafimy być przy Jezusie jak Maria u Jego stóp, potrafimy Go słuchać. Posłyszymy głęboko w sobie dźwięk Jego mowy, usłyszymy tych, którzy się z Nim spotykają i z Nim rozmawiają.

Wpatrywanie się w Boga

Na modlitwie najważniejszym jest miłosne doświadczenie obecności Boga. Wszystko co wydarza się podczas modlitwy ma zmierzać ku temu, aby człowiek wszedł z Bogiem w intymną więź. Bardzo nam w tym pomaga wspomniany zmysł słuchu. Wydaje się jednak, że doświadczenie obecności osoby staje się jeszcze bliższe przez zmysł wzroku. Oglądanie osoby bardziej niż słuchanie daje nam poczucie jej bliskości. Dobrze wyraża to doświadczenie Job, który się zwierza Bogu: Dotąd znałem Cię ze słyszenia, obecnie ujrzałem Cię wzrokiem, stąd odwołuję, co powiedziałem, kajam się w prochu i popiele (Job 42,5-6). W każdym z nas kryje się rzeczywiście głębokie pragnienie oglądania Boga. Wierzymy, że kiedyś – jak pisze św. Jan – ujrzymy Go "takim jakim jest" (1J 3,2). Na modlitwie Bóg oczyszcza nasze wyobrażenie swojej "twarzy" – często zamazane naszym subiektywnym spojrzeniem, zanieczyszczone grzechem, obarczone bolesnymi przeżyciami. Zwłaszcza modlitwa kontemplacji ewangelicznej uczy nas wpatrywania się w Jezusa, uczy nas patrzenia na Jezusa. On sam uczy nas patrzeć głębiej, na siebie samego, na innych i na Jego Osobę. W kontemplacji ewangelicznej patrzenie staje się doświadczeniem głębokiej więzi osobowej z Bogiem, staje się zjednoczeniem.
 
Zobacz także
Bł. Karol de Foucauld
W naszym życiu, czy to prywatnym, czy publicznym, miejmy czas na odpoczynek, na samotność spędzaną w towarzystwie Jezusa... Jest to potrzebne w każdym życiu, ale im bardziej jest ono zaangażowane w sprawy publiczne, tym bardziej jest to konieczne...
 
Beata Szymczak-Zienczyk
Człowiek ma brać swój krzyż na ramiona, czyli swoje słabości, a nie cudze. Czasem, kiedy rozmawiam z np. pracodawcami, to mówią, że pewne sytuacje im „wiążą ręce”, bo są chrześcijanami i powinni być miłosierni. Trzeba być „ludzkim” pracodawcą, rozumieć, że nie każdy jest doskonały i nie na wszystkim się zna w danym fachu, ale nie oznacza to, by tolerować na przykład lenistwo, czy „robienie łaski”, że się pracuje.
 
Grażyna Starzak
Bycie matką to najtrudniejsza z życiowych ról. Matka nie może się mylić w zasadniczych sprawach. Musi wsłuchiwać się w swoją intuicję, ale słyszeć też wszystkie inne głosy, szepty, krzyki. Czasem niemy krzyk własnego dziecka. Musi umieć odczytywać znaki, sygnały. To nie jest łatwe. Dlatego nie wszystkim wychodzi. Brak bliskiej relacji między matką a dzieckiem może mieć poważne konsekwencje dla rozwoju dziecka.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS