O funkcjach religii i o tym, jak jest przeżywana, można dyskutować. Inaczej jest, gdy przyjmuje się tezę, że religia nie mogła powstać bez interwencji nadprzyrodzonej. To jest granica, która definiuje podejście do genezy religii. Gdy pojawia się odniesienie do nadprzyrodzoności, to między wierzącym a niewierzącym mogą być tylko punkty zgody w pewnych szczegółach, ale nie w kwestii zasadniczej – jej istnienia bądź nieistnienia.
Z Janem Woleńskim i Jackiem Prusakiem SJ rozmawia Mateusz Burzyk
Dialog odbudowujący zaufanie i miłość kończy się – trzy razy, po każdym pytaniu i odpowiedzi – powierzeniem Piotrowi zadania: Paś baranki moje. Piotr ma być pasterzem, i to podobnym do Jezusa. Ma być prawdziwym pasterzem (por. J 10), a zatem takim, który w sytuacji zagrożenia nie ucieknie, a raczej w razie potrzeby odda swoje życie za owce; szczytem bycia dobrym pasterzem jest męczeństwo. Jezus delikatnie przepowiada Piotrowi, że czeka go właśnie męczeństwo: Gdy byłeś młodszy, sam się przepasywałeś i chodziłeś, dokąd chciałeś.