logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Ruth Burrows OCD
Ocean duszy
materiał własny
 


Oprawa: miękka
Liczba stron: 192
Wydawnictwo: W drodze
Wydanie: Poznań 2009
ISBN: 978-83-7033-715-5


 

Wprowadzenie


Ta książka narodziła się z łona życia. "O czym ona jest?" - sądzę, że na to pytanie można udzielić kilku odpowiedzi: jest o życiu mistycznym, kontemplacji wlanej, trzech okresach życia duchowego; jest reinterpretacją nauczania św. Teresy i św. Jana od Krzyża. Nie są to jednak odpowiedzi, które mnie zadowalają. Chcę powiedzieć, że jest ona o Jezusie, Jezusie ukrzyżowanym, Mądrości Bożej. Co do życia mistycznego, kontemplacji wlanej, to nie mają one dla mnie absolutnie żadnego znaczenia, jeśli nie oznaczają Jezusa i Jego życia w nas; Jezusa, który jako jedyny łączy Boga i człowieka, Jezusa naszą Świętość. "Tylko Ty jesteś święty". Chociaż więc moje podejście do życia duchowego jest proste, to jednak moja natura jest skomplikowana i zawiła i dlatego mam najróżniejsze trudności na poziomie intelektualnym i emocjonalnym, problem teoretyczny jest dla mnie również problemem praktycznym. Niemniej, właśnie te trudności przyczyniły się do powstania niniejszej książki. Po długim czasie wreszcie wszystko mi się poukładało i zredukowało do pięknej prostej prawdy, którą w głębi serca zawsze znałam: że Jezus jest wszystkim, oraz że teologia, życie mistyczne i życie praktyczne tworzą jedną całość, a jest nią Jezus, Pierwszy i Ostatni, Chrystus ukrzyżowany, Mądrość i Moc Boża.

To serce życia mistycznego, jego najgłębszy sens, chcę ukazać z realizmem, w odniesieniu do tradycji, zwłaszcza do pisarzy karmelitańskich, Teresy i Jana. Oni przecież przejmują tradycję, rozwijają ją i ujmują w sposób naukowy. Ich autorytet jest powszechnie uznawany, ich prace ciągle czytane, a mimo to spotykają się z poważnym niezrozumieniem, co może się okazać - i rzeczywiście okazuje się - szkodliwe. Chcę dotrzeć do sedna tego, co mówią, i pokazać, co to znaczy dzisiaj, "jak to działa" w zwykłych ludziach.

Śmieję się w duchu na myśl, że mam pisać o mistycyzmie, podczas gdy kiedyś nie mogłam znieść tego słowa i wystrzegałam się dyskusji na ten temat. Jednak było tak właśnie dlatego, że wydawało mi się, iż mistycyzm pozo staje bez związku z Jezusem, jest czymś do pielęgnowania, fascynującą możliwością, czymś obiecującym cudowne do świadczenia. Tak to rozumiałam i tego nie mogłam znieść: pseudomistycyzmu, który bez wątpienia nie jest czymś rzeczywistym. Czym więc jest prawdziwy mistycyzm? - dociekał mój poszukujący umysł.

Martwiłam się tym przez lata. Wszystko, co na ten temat przeczytałam, doprowadziło mnie do przekonania, że jeśli ktoś nie otrzymuje łask mistycznych, jest obywatelem drugiej kategorii z biletem drugiej klasy. Miałam pewność, że nie otrzymałam żadnych mistycznych łask; doświadczałam wtedy zupełnej oschłości i wcześniej też zawsze tak było. Nie chodziło o to, że patrzyłam z zazdrością na doświadczenia, o których czytałam; przeciwnie, odrzucało mnie od nich.

Niemniej jednak, doświadczenia tego rodzaju wydawały się znakiem Bożej przychylności i potwierdzeniem, że ktoś jest miły w Jego oczach. Później przyszedł mi na ratunek zdrowy rozsądek, zdrowy rozsądek i wiara. Bóg jest dobry, wierny. Jeśli ufam Mu i poddaję się, jakkolwiek to rozumiem, wówczas nie muszę się niepokoić. W pewien sposób zaczęłam podejrzewać, że odpowiedzią na moje zmartwienia jest to, iż gdzieś po drodze pojawił się wielki błąd, wielkie nieporozumienie; starałam się je odnaleźć.

W tym poszukiwaniu nie zostałam sama. Bóg przysłał do mnie Claire. Powiedziano mi, że jej sposób modlitwy jest niezwykły, że tak naprawdę jest ona mistyczką. Byłam już wówczas sceptyczna - jak mówiłam - mając wiele przeciw ko temu, co klasyfikowano jako mistyczne. Więc nastawi łam swoje anteny i - żeby zmienić metaforę - obwąchałam ją podejrzliwie od stóp do głów. Mój sceptycyzm został rozbrojony, moje uprzedzenia pokonane. "Tu nie ma nic pseudo - myślałam - każda nuta brzmi czysto. Jest głęboka pokora i zupełne poddanie się Bogu. Dla tej kobiety liczy się tylko Bóg. Jest zanurzona w Bogu. Jezus żyje w niej". Długa znajomość w najmniejszym stopniu nie podważyła, a tylko potwierdziła tę opinię. Nie waham się nazywać Claire mistyczką, ale też jej sposób modlitwy jest niezwykły, jak to później wyjaśnię. Nazywam to modlitwą "w świetle".

To Claire zwróciła mają uwagę na Petrę. Znałam ją od wielu lat i oczywiście była to wierna mniszka, ale niczym się nie wyróżniała. Inne siostry jakoś wydawały się bardziej wielkoduszne i ofiarne. Nie robiła nic ponad to, co robiły wszystkie. Claire powiedziała mi zupełnie zdecydowanie, że Petra jest mistyczką. Spytałam ją, dlaczego tak uważa. Co widziała w Petrze? "Petra nigdy nie mówi Bogu "Nie", zawsze zwraca się do Niego, żeby zobaczyć, czego On chce, i co najważniejsze, zgadza się być całkowicie uboga, nie mieć żadnej własnej świętości". O! To była odpowiedź na moje poszukiwania! Jeśli ta zwyczajna kobieta, która podobnie jak ja nigdy nie miała doświadczeń duchowych, która pozostawała w ciemności i oschłości, była prawdziwą mi styczką tak jak Claire, to mistycyzm nie miał nic wspólnego z "doświadczeniami". Czym więc był mistycyzm? Z pewnością Jezusem żyjącym w człowieku, porzuconym własnym "ja". Zaczęłam zadawać Petrze pytania i ona przyznała po prostu, że wie, iż Claire ma rację. W sposób, którego nie potrafiła wyjaśnić, była świadoma tego, że jest ściśle zjednoczona z Bogiem, że już nie żyje swoim życiem. Tak więc długo myślałam, bezlitośnie przepytując zarówno Claire, jak i Petrę, i stopniowo wszystko mi się ułożyło. Zdałam też sobie sprawę, że nauczyłam się czegoś niezmiernie ważne go i muszę dzielić się tym z innymi. Claire i Petra są pełne zapału i przekonane, że powinnam pisać; one też dostarczyły mi pomysłów. Autorstwo tej książki należy do trzech osób; ja nie jestem niczym więcej niż ołówkiem. Ze szczególnym zainteresowaniem patrzyłam na św. Teresę z Lisieux, na pełnioną Bożą mądrością, która miała odwagę potwierdzić, że Bóg uczynił w niej to, o czym pisze św. Jan od Krzyża w swojej Pieśni duchowej i Żywym Płomieniu, ale dokonał tego w ciemności i bez doświadczeń.

 
Zobacz także
Sylwia Haberka

Wielu z nas odczuwa duży lęk przed tak zwanym utknięciem na mieliźnie, a dokładniej przed zatrzymaniem się w miejscu, nieefektywnością, zahamowaniem rozwoju. Życie utożsamiamy z działaniem. Stagnacja ma posmak śmierci. Historia biblijnego Izraela i dzieje chrześcijaństwa potwierdzają, że w takim myśleniu jest trochę racji. Życie ludzi, którzy na swojej drodze spotkali Boga, faktycznie było pełne pasji i stanowiło ożywczy impuls dla otaczającego ich świata.

 
o. Jerzy Zieliński OCD

Trudne doświadczenia codziennego życia stanowią szansę dla mojej modlitwy. Szansa wskazuje wyraźnie na coś pozytywnego, co można zdobyć. Zestawienie słów „doświadczenie kryzysu” i „rozwój modlitwy” wydawać się może paradoksem. Ten paradoks jest jednak pozorny, gdy spojrzymy na kryzys z perspektywy wiary.

 
ks. Piotr Lorek SDB
Codzienna obecność wychowawcy może być dla młodych nieocenioną wartością. To podstawa, by zbudować relację i tworzyć wspólnotę. Bez obecności trudno bowiem zbudować między ludźmi coś trwałego, głębokiego i wartościowego. Bycie z młodymi w stylu salezjańskim, czyli asystencja, domaga się dwóch zasadniczych warunków: stałości i jakości. Stałość związana jest z systematycznością, ciągłością, konkretnym czasem przebywania wśród młodych...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS