logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Tomasz Jaklewicz
Otwórz Mu
Gość Niedzielny
 


Cud przemiany życia, uzdrowienia, wyzwolenia nie zależy tylko od mocy Boga, ale także od wiary człowieka. W swoim rodzinnym mieście Jezus zdziałał niewiele cudów z powodu niedowiarstwa swoich ziomków. Jezus oczekuje od nas tylko jednego: zaufania.
Ojciec opętanego chłopca na uwagę Jezusa zareagował spontanicznym okrzykiem: „Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu!”. Lubię to zdanie. Odnajduję się w nim całkowicie. Bo ja sam jestem dokładnie taki sam. Z jednej strony wierzę, a z drugiej nie. Wiem doskonale, jak wiele we mnie mroku, pytań bez odpowiedzi, zgniłych kompromisów z własną słabością, udawania, klepanych bezdusznie pospiesznych modlitw, niedbałych Mszy itd. Ale Jezu… Przyjmij tę moją małą wiarę i zaradź memu niedowiarstwu! Szczerość, żarliwość owego ojca jest czymś ujmującym. Panie, Ty wiesz, że chcę wierzyć, ale na dziś więcej nie potrafię. Czy wystarczy Ci moja mała wiara wymieszana z niewiarą, abyś dokonał cudu? 
Jezusowi wystarcza niedoskonała wiara ojca. Egzorcyzmuje chłopca, który przez moment leży jak martwy. Potem „ujął go za rękę i podniósł, a on wstał”. Moc Jezusa wciąż na nowo ujmuje nas za rękę, podnosi, przywraca radość, pokój, leczy rany. Ale kluczem jest wiara rozumiana jako ufne powierzenie się Jezusowi. Mówmy mu więc nie tyle: „jeśli możesz”, ale raczej tak jak pewien trędowaty: „jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. 

 
Chcesz odejść
 zasmucony?

 
Przywołam jeszcze jeden ewangeliczny obraz. Pamiętacie tego młodzieńca, który szukał doskonałości? Przybiegł on pewnego dnia do Jezusa i prosił Go o światło dla życia. Gorliwie od dzieciństwa wypełniał przykazania, ale szukał czegoś więcej. Pan spojrzał z miłością na niego i pokazał mu jego problem. Było nim przywiązanie do bogactwa. Wtedy młodzieniec zatrzymał się w pół drogi. Coś w nim zgasło. Nie podjął decyzji, bał się zaryzykować, nie chciał porzucić swoich zabezpieczeń, które dawały mu pieniądze. Odszedł zasmucony. Czy kiedyś wrócił? Nie wiemy. 
Nasze adwentowe rekolekcje ewangelizacyjne dobiegają końca. Boża miłość, mój grzech, Jezus jako miłość Boga i zarazem lekarstwo na mój grzech. Te trzy kroki za nami. Teraz pora na najważniejszy: zażyć lekarstwo! Podjąć po raz pierwszy lub odnowić w sobie decyzję wiary. Jak to zrobić? Bardzo prosto: „Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że JEZUS JEST PANEM, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych – osiągniesz zbawienie. Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami – do zbawienia” (Rz 10,9-10).

Święty Paweł zwraca uwagę na serce i na usta. Serce to nasze wewnętrzne sanktuarium, coś najgłębszego, najintymniejszego w każdym z nas, to nasz ośrodek decyzyjny. Wiara głęboka sięga serca i zarazem musi zostać wyrażona na zewnątrz, potwierdzona ustami. 
„Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną” (Ap 3,20) – tak mówi dziś Jezus do ciebie. Zaprasza i czeka przed drzwiami twojego serca. Nie będzie ich wyważał. Wejdzie wtedy, kiedy ty Mu otworzysz. Klamka jest tylko po twojej stronie. Ile razy otwierałeś swoje serce osobom, rzeczom, które obiecywały szczęście?

Dziś daj szansę Jezusowi. Wiara jest ryzykiem, jest skokiem, jest zaufaniem. Niech wreszcie Jezus Chrystus przestanie być dla ciebie „Bozią z obrazka”, niech stanie się Osobą Numer Jeden, Miłością Twojego Życia, Twoim Jezusem. Nie lękaj się! 
Jeśli jesteś na tak, spróbuj odmówić prostą modlitwę uznania Jezusa za Zbawiciela. W kościele, w domu, we wspólnocie. Może w Wigilię? Może spoglądając na stajenkę. Może korzystając z tekstu modlitwy dołączonej do „Gościa” (Wigilia w Roku Wiary). Może słowami poniższej modlitwy. Może po swojemu. Jakkolwiek, byle szczerze i odważnie. Duchu Święty, pomóż wszystkim czytającym te słowa podjąć dobrą decyzję.


Modlitwa

 
Jezu! I co teraz? Zwykły artykuł jakiegoś księdza? A może to naprawdę Ty mnie wzywasz? Dobra, próbuję… Panie Jezu! Chcę, byś Ty stał się światłem mojego życia. Rozjaśnij ciemności mojego serca i pomóż mi wierzyć. Uznaję w Tobie mojego Zbawiciela, wierzę, że dla mnie przyszedłeś na świat, umarłeś, zmartwychwstałeś i przynosisz mi nowe życie. Oddaję Ci moje grzechy, moją niegodność, moje zwątpienia. Jako dorosły człowiek świadomie i dobrowolnie wybieram Ciebie jako Prawdę i Miłość mojego życia. Nie wiem, co będzie jutro, ale ufam Tobie. Chcę być Ci wierny do końca. Wierzę, ale Ty zaradź memu niedowiarstwu! Kocham Cię moim małym sercem, tak jak potrafię. Amen

ks. Tomasz Jaklewicz
 
Zobacz także
Catalina
Poprzez mistyczne doświadczenia spisane przez Catalinę Rivas, boliwijską stygmatyczkę, Pan Jezus i Matka Boża pragną nauczyć nas owocnie uczestniczyć w tym największym wydarzeniu naszego zbawienia, które uobecnia się w czasie każdej Mszy św. Przedstawiamy fragmenty zapisków Cataliny...
 
ks. Sławomir Kamiński SCJ

Jeśli chcemy lepiej zrozumieć Jezusową miłość wyłaniającą się zza postaci eucharystycznych, trzeba nam pokornie stanąć w tłumie ludzi słuchających Go po rozmnożeniu chleba. Umożliwia nam to św. Jan Apostoł, przywołując ten właśnie obraz w 6. rozdziale swojej Ewangelii. Dla niektórych ludzi, skądinąd zafascynowanych osobą Proroka z Nazaretu, wypowiedziane wtedy przez Jezusa słowa są nie do uniesienia, dlatego podejmują decyzję o odejściu.

 
Fr. Justin
W książce Tomasza a Kempis "O naśladowaniu Chrystusa" natknąłem się na zdanie, które nie daje mi spokoju i mąci myśli. Autor mówi, że powinniśmy siebie samych nienawidzieć. Czy nie jest to sprzeczne z przykazaniem boskim, które nakazuje miłować bliźniego jak siebie samego?
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS