Radość życia i odwaga
Postać młodego Dawida ukazuje to wszystko, co może fascynować także dzisiaj młodego człowieka – radość życia i odwaga, prawość i szczerość, poświęcenie w obronie ojczyzny. Jest także przykładem wiary prostej, będącej zawierzeniem Bogu w najtrudniejszych sytuacjach życiowych, wiary żywo wyrażanej w radosnym uwielbieniu i wiary pokornej, która pozwala powrócić do Pana ze ścieżki grzechu.
Bóg widział jego serce
Historia króla Dawida opisana jest stosunkowo obszernie w Biblii (zob. 1 Sm 16 - 2 Sm 24; 1 Krl 1-2; 1 Krn 11-29). Nie znamy jednak szczegółów związanych z jego narodzeniem i dzieciństwem. Pewnego dnia prorok Samuel został wysłany przez Boga Jahwe, aby namaścić jednego z synów Jessego z Betlejem na króla. Gdy Samuel przybył na miejsce, zobaczył najpierw Eliaba, najstarszego z synów Jessego. Pomyślał o nim, że to jest ten, który został wybrany. Ale Pan rzekł wtedy do niego: Nie zważaj ani na jego wygląd, ani na wysoki wzrost, gdyż nie wybrałem go, nie tak bowiem człowiek widzi, jak widzi Bóg, bo człowiek patrzy na to co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce (1 Sm 16,7). A na przyszłego króla został wybrany i namaszczony najmłodszy z synów Jessego, Dawid. On był tym człowiekiem, którego serce (a w języku Biblii "serce" oznacza wnętrze człowieka) Bóg poznawszy, szczególnie sobie upodobał i wybrał. Bóg i dziś powołuje młodych ludzi do swojej służby, powołuje według własnej woli i poznania ludzkiego serca. Po ludzku ten wybór może zastanawiać i budzić wątpliwości, wydaje się, że inni są lepsi, zdolniejsi i świętsi.
Dawid pomagał ojcu i zajmował się pasterstwem, czekała go jeszcze długa droga, zanim rzeczywiście objął panowanie nad Izraelem. Chociaż był prześladowany i ścigany przez króla Saula, który obawiał się jego wzrastającej popularności wśród ludu, cały czas uznawał w tym królu wybrańca, namaszczonego przez Pana, a więc tego, którego życie należy do Boga. W historii Dawida dwukrotnie wspomina się, że mając nawet okazję do zabicia Saula, nie podniósł na niego ręki, szanując pomazańca Pańskiego (zob. 1 Sm 24 i 26). W innym opowiadaniu sam Dawid określa tę swoją postawę, gdy wyznaje radość, iż nie wymierzył sobie sprawiedliwości na własną rękę, lecz pozostawił sąd Bogu (zob. 1 Sm 25, zwłaszcza w. 32-33).
Gdy zastanawiam się nad tajemnicą lęku, wracam często do kontemplacji lęku Abrahama na górze Moria, lęku człowieka mającego wydać swojego syna na ofiarę i tym samym przekreślić wszystkie nadzieje. Widzę jego ból, samotność, nieznośną próbę wiary i rozumu. (...) Próbuję uczyć się tego bezgranicznego zaufania Bogu nawet wbrew samemu sobie. Być może Bóg jawił mu się jako nieskończona pustka, w którą trzeba się rzucić z nadzieją, że po drugiej stronie nie ma przepaści bez dna, lecz jest Ktoś, kto uchwyci w silne ramiona.
W redakcji Listu odbyła się dyskusja na temat lęku, do udziału w niej, zaproszono psychologa Stanisława Morgallę SJ