logo
Czwartek, 02 maja 2024 r.
imieniny:
Atanazego, Longiny, Toli, Zygmunta – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Joanna Rachoń
Pięć kluczy do wolności
Szum z Nieba
 


W każdym razie nie zaszkodzi

Z tymi ciężarami przychodzimy do Tego, który w odpowiedzi na to wszystko, co – jak uważamy – tak nas upokarza, odpowiada słowami: „moc w słabości się doskonali”. Jego moc w naszej słabości, bo ten wymagający Bóg jest jednocześnie Bogiem miłosiernym. To znaczy z miłości szalonym. Im jesteś słabszy, tym On jest hojniejszy: w jej okazywaniu, w przebaczaniu, niestrudzony w podnoszeniu cię, w czekaniu na twoje: „Tak”. Nigdy nie odepchnie, nigdy cię nie upokorzy, nie chce, abyś musiał przed Nim udawać. Nie sposób opisać, jak kochanego, mądrego, czułego i konkretnego Boga odkrywamy my, posługujący, wraz z tymi, którzy przychodzą prosić o pomoc. Nawet wtedy, kiedy zdarza się, że ktoś na dzień dobry powie: „Nie mam już siły tak się męczyć, nie wiem, o co chodzi. Pomyślałem, że może modlitwa… że w każdym razie ona nie zaszkodzi”.

Że „w każdym razie nie zaszkodzi” zdarza się myśleć także posługującym, zwłaszcza na początku ich zaangażowania. Najczęściej jest to samoobrona przed poczuciem bezradności wobec spraw, z którymi przychodzą osoby do modlitwy. Bankructwa, zdrady, zabójstwa, kradzieże, aborcje, kłamstwa, przekleństwa, okultyzm, uzależnienia. Odrzucenia. Depresje. Nerwice. Manie prześladowcze. Brak miłości. Tacy też jesteśmy. Tacy przychodzimy do Jezusa, kiedy gdzieś w sercu zacznie świdrować ta obietnica, ta Jego moc, która potrzebuje naszej słabości, aby stawać się (w nas) doskonała. Kiedy już o mocy przestaniemy myśleć w kategoriach filmów science-fiction – rozumiemy, że to nie jest coś, co spływa jak w „Nieśmiertelnym”, kiedy Christopher Lambert stojąc na szczycie, patrzy w niebo i przeszywa go piorun z zaświatów, ze zwykłego faceta czyniąc faceta z misją. Zabawne, że my, chrześcijanie, myśląc o słowie „moc” tak niepostrzeżenie dajemy się wkręcić w myślenie o piorunach. Niepostrzeżenie też odmawiając realności – czyli mocy – słowom Jezusa.

Moc mocy nierówna

Na szczęście (dla nas) On się za to nie obraża. Powołując do tej a nie innej posługi, uczy coraz większego zaufania. Może nawet nie tyle Jemu, bo przecież On jest niezawodny, co sobie samym, Jemu ufającym. Kiedy potwierdza konkretem, że jest, prowadząc człowieka w modlitwie pięciu kluczy przez wydarzenia z jego własnego życia w taki sposób, żeby już więcej go nie deformowały. Bezradność w konfrontacji ze złem i z taktyką zła w życiu własnym lub drugiej osoby – jest normalną reakcją. Ale w sytuacji modlitwy pięciu kluczy stajemy wobec niej nie sami, lecz w obecności Jezusa.

Czy nie na tym polega każda modlitwa, że Duch modli się w nas? Przyjaciel Jezusa potrafi Go słuchać podczas słuchania drugiego człowieka. Nie jako specjalista od rozwiązywania problemów, nie jako terapeuta czy doradca – nawet jeśli nim jest. Tym bardziej nie jako pogromca duchów uzbrojony w tajemną wiedzę – jak czasem myślą o nas przychodzący. Staje uzbrojony wyłącznie w słuchanie Boga, swoje doświadczenie i charyzmaty, którymi On potwierdza jego posługę. Słucha uszami Jezusa, patrzy Jego oczami – a to znaczy m.in., że nie ocenia i jest dyskretny – bo jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało, Jezus daje nam patrzeć swoimi oczami i słuchać swoimi uszami. Z jakiegoś powodu On potrzebuje to swoje słuchanie i patrzenie przepuścić przez naszą przemodloną wrażliwość i naszą – posługujących – oddaną Mu słabość, by móc działać cuda w życiu tego, kto przychodzi prosić Go o pomoc. I dla kogo od tego momentu zawsze zaczyna się nowe życie.

 
Zobacz także
dr Piotr Kwiatek OFMCap
Wielką sztuką jest nie tylko wnosić dobro w życie innych, ale również nauczyć się owocnie je przyjmować. Niestety, w tradycyjnych formach wychowania rodzinnego, a także religijnego wciąż panuje przekonanie o niebezpieczeństwach płynących z pochwał czy uznania, co rodzi lęk przed nimi, niechęć lub zażenowanie. W takich sytuacjach dzieje się w nas coś przeciwnego. Zamiast pozytywnego rozpoznania radości, poczucia dumy, entuzjazmu, zadowolenia czy wdzięczności wpędzamy się w lęk przed pychą, wyniosłością i koncentracją na sobie. 
 
Kinga Hebda
Anioł - na dźwięk tego słowa pojawiają się w naszej głowie proste, ciepłe myśli. Wędrują one zazwyczaj wokół cudownie jaśniejącego młodzieńca, który przybywa nam z pomocą. Puszczamy wodzę wyobraźni i dajemy się unieść fascynacji Aniołami. Rzadko jednak zastanawiamy się nad ich prawdziwą istotą, odwieczną rolą. Wydaje się nam, że wystarczy wierzyć w ich istnienie...
 
ks. Zbigniew Kapłański

Znamy z Pisma Świętego wspaniałe postacie, które – choć zewnętrznie słabe – dokonywały wielkich dzieł, choćby Dawid w walce z Goliatem czy kobiety, takie jak Estera i Judyta. Znamy świętych, którzy „po ludzku” ledwo żyli, a dali świadectwo ogromnej mocy ducha. A jednocześnie widzimy, jak upadają mocarze. Odpowiedź jest prosta: ci pierwsi działali w mocy Ducha Świętego, a ci, którzy polegli, dysponowali jedynie ludzką siłą. Chyba każdy wolałby stać się słabym narzędziem zwycięskiego Ducha niż mocnym „balonem” napełnionym własną pychą.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS