Kiedy doświadczamy radości, bądź przeżywamy niezwykłe chwile, często mówimy „było mi jak w niebie”. Podświadomie z duszy wydobywamy pragnienia spełnienia, które nazywamy stanem szczęścia. „Niebo” jest więc nie tyle miejscem ani przelotnym uczuciem, co stanem naszego serca i duszy, w którym chcielibyśmy trwać. Jednak często tracimy smak „nieba” i stwierdzamy, że chwile szczęścia są ulotne, a pozostaje życie szare i monotonne. To w jaki sposób być szczęśliwym na ziemi, skoro wszystko jest tak zmienne i nietrwałe? Gdzie szukać prawdziwego szczęścia?
Wątpliwość dotyczy samego rozumienia życia i śmierci. Żeby tę wątpliwość lepiej zobaczyć, należałoby wrócić do podstawowego dramatu człowieka, jaki wyraża opis grzechu rajskiego. Po stworzeniu człowieka mężczyzną i kobietą Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: "Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną..." (Rdz 1,28). Stwórczy zamysł Boga zawiera w sobie błogosławieństwo i życie. Bóg stwarza człowieka, by żył i się rozwijał.