Kiedy doświadczamy radości, bądź przeżywamy niezwykłe chwile, często mówimy „było mi jak w niebie”. Podświadomie z duszy wydobywamy pragnienia spełnienia, które nazywamy stanem szczęścia. „Niebo” jest więc nie tyle miejscem ani przelotnym uczuciem, co stanem naszego serca i duszy, w którym chcielibyśmy trwać. Jednak często tracimy smak „nieba” i stwierdzamy, że chwile szczęścia są ulotne, a pozostaje życie szare i monotonne. To w jaki sposób być szczęśliwym na ziemi, skoro wszystko jest tak zmienne i nietrwałe? Gdzie szukać prawdziwego szczęścia?
Światu potrzebna jest modlitwa. Biblia mówi o tym bardzo wyraźnie. W Nowym Testamencie Jezus wielokrotne ukazywany jest na kartach Ewangelii jako Ten, który odsuwa się od tłumów i w samotności modli się. Wielokrotnie też wzywa do modlitwy. Dlatego tutaj chyba trzeba upatrywać takiego zasadniczego sensu istnienia wspólnot klauzurowych. Klauzura ma wymiar ascetyczny. Ona stwarza taką przestrzeń, w którą w sposób naturalny nie mają możliwości wnikać wrażenia i sprawy, które zakłócają ducha modlitwy, życie modlitwy.
Z s. karmelitanką bosą z rzeszowskiego Karmelu rozmawia Dorota Zańko