logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Roman Zając
Równość czy sprawiedliwość – o co walczyłby Jezus?
Stacja 7
 


Jaki ustrój popierałby Jezus? Czy byłby socjalistą czy kapitalistą? I czy w ogóle takie pytania mają sens?
 
W kręgach amerykańskich protestantów niektórzy chrześcijanie, przed podjęciem decyzji (także tych dotyczących kwestii politycznych, czy gospodarczych) stawiają sobie pytanie "What would Jesus do?", próbując wyobrazić sobie Jego hipotetyczne zachowanie w danej sytuacji. Uczynił to również – jak pamiętamy – poseł John Godson (były pastor zielonoświątkowy Kościoła Bożego w Chrystusie), który doszedł do wniosku, że gdyby Jezus zasiadał w polskim parlamencie, to udzieliłby wotum zaufania dla rządu, ponieważ... przebaczył jawnogrzesznicy.
 
Dla mnie stawianie pytań, jak postąpiłby Jezus, wydaje się nieco absurdalne, bo na ogół ludzie, udzielają sobie wówczas takich odpowiedzi, jakie chcieliby usłyszeć i jakie im najbardziej odpowiadają.
 
Innymi słowy, próbują potwierdzić SWOJE wybory, twierdząc, że tak samo uczyniłby Jezus. No cóż... Na podstawie Biblii, przy odrobinie fantazji, można wyprowadzić bardzo konkretne wskazówki, na kogo głosować (wszak Bóg "miłuje prawo i sprawiedliwość" – Ps 33,5) oraz jak uprawiać politykę ("Niech nie wie lewica, co czyni prawica" – Mt 6, 3). Teraz oczywiście żartuję, ale właśnie z podobną "egzegezą" kojarzy mi się, wnioskowanie, jaki ustrój popierałby Jezus, na jaką partię by głosował, komu udzielałby wotum zaufania oraz czy byłby socjalistą, czy też raczej kapitalistą. Próby wtłaczania Jezusa w systemy które powstały ok. 2000 lat później, są rozważaniami czysto abstrakcyjnymi, bo Jezus nie mieści się w żadnym z systemów politycznych, a wszystkie tego typu wnioski należy uznać co najmniej za nieuprawnioną nadinterpretację.
 
Jezus socjalista?
 
Istniały już teorie socjalistyczno-socjalne, tłumaczące powstanie chrześcijaństwa walką klas i widzące w Jezusie symbol wyzwoleńczych oczekiwań uciskanego ludu oraz dążeń do przemiany swojego losu. Tak to ujmował chociażby Karl Kautsky w książce "Poprzednicy współczesnego socjalizmu".
 
W teoriach marksistowskich Jezus albo w ogóle nie istniał, albo był postrzegany jako pierwszy komunista. Trudno się temu dziwić skoro w PRL-u widziano zapowiedź socjalizmu nawet w fakcie, że "Piast był kmieciem".
 
Środowiska lewicowe bardzo często podejmowały próby oderwania Jezusa od kontekstu religijnego i uczynienia z niego rewolucjonisty o socjalistycznych poglądach. Kilka lat temu Sławomir Sierakowski, redaktor naczelny "Krytyki Politycznej" stwierdził na łamach "Tygodnika Powszechnego", że "lewica jest nieodrodnym dzieckiem chrześcijaństwa", co oczywiście nie przekreśla marksistowskiego poglądu, że religia jest jak opium dla ludu.
 
W Nowym Testamencie znajdziemy przecież liczne wypowiedzi Jezusa nakazujące jałmużnę, wsparcie ubogich, "dawanie każdemu, kto prosi" czy wzywające do wyzbywania się dóbr. Podobnych cytatów jest wiele, czy jednak świadczą one o słuszności socjalistycznych rozwiązań gospodarczych? Czy rzeczywiście ten, którego tak wielu uważa za Zbawcę Świata miał lewicujące poglądy?
 
Czy dokonania socjalistycznej Europy są zgodne z nauczaniem Jezusa, czyli tego, który wywarł ogromny wpływ na historię całej ludzkiej cywilizacji?
 
Przypomnijmy, że socjalizm to doktryna gospodarcza postulująca upowszechnienie świadczeń socjalnych i podporządkowanie gospodarki kontroli społecznej (poprzez instytucje państwowe, samorządowe, korporacyjne lub spółdzielcze). Jezus uczył, abyśmy pomagali innymi, ale dobrowolnie – z dobroci naszego serca i bez przymusu. Socjaliści nakładają zaś podatki, i w ten sposób wszyscy przymusowo zrzucają się na świadczenia socjalne (nie wspominając o biurokracji i innych kwestiach, związanych z rozdzielaniem pieniędzy).
 
Choć Jezus wielokrotnie zachęcał do jałmużny, dzielenia się z bliźnimi i nieprzywiązywania się do dóbr materialnych, to nigdy nie twierdził, że państwo powinno odbierać jednym i dawać drugim.
 
Trzeba jednak uczciwie przyznać, że w pierwszych gminach jerozolimskich, pod kierownictwem Jakuba, faktycznie organizowano życie w sposób, który interpretuje się czasem jako przykład wczesnochrześcijańskiego komunizmu:
 
Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne (...) Nikt z nich nie cierpiał niedostatku, bo właściciele pól albo domów sprzedawali je i przynosili pieniądze ze sprzedaży, i składali je u stóp Apostołów. Każdemu też rozdzielano według potrzeby (Dz 4,32-35).
 
Zasadnicza różnica polega jednak na tym, że była to inicjatywa spontaniczna i dobrowolna, odzwierciedlająca wczesnochrześcijański entuzjazm, z jakim podjęto wezwanie Chrystusowe. Możemy tu dostrzegać system organizacji życia oparty na wspólnocie duchowej z biednymi, w którym nie chodziło wcale o zniesienie własności prywatnej, bo pozbywanie się własnego mienia nie stanowiło warunku wstąpienia do wspólnoty. Duch chrześcijański otwierał po prostu serca, dłonie i skarbce. Należy też zauważyć, że z tego pomysłu dość szybko się wycofano, bo pojawiły się nadużycia, o czym świadczą chociażby słowa św. Pawła: Kto nie chce pracować, niech też nie je! Słyszymy bowiem, że niektórzy wśród was postępują wbrew porządkowi: wcale nie pracują, lecz zajmują się rzeczami niepotrzebnymi. Tym przeto nakazujemy i napominamy ich w Panu Jezusie Chrystusie, aby pracując ze spokojem, własny chleb jedli (2 Tes 3,10-12).
 
1 2 3 4  następna
Zobacz także
kl. Karol Szlezinger SCJ
Bóg na wiele sposobów pokazuje człowiekowi, że go kocha. Jednak dla wielu katolików miłość Boża jest pojęciem abstrakcyjnym. Nie mogą powiedzieć, że doświadczyli Bożej miłości, a tym bardziej że na niej zbudowali swoje życie. Problem leży głównie po stronie człowieka, który nie chce albo nie potrafi zauważyć czy przyjąć tego, że Bóg go kocha. Jakie są przejawy Bożej miłości względem nas? W jaki sposób Bóg przekonuje nas o swojej miłości? 
 
Sławomir Kamiński SCJ

Jedna z większych bolączek dzisiejszego świata to specyficzne podejście do prawdy. W naszych codziennych relacjach daliśmy przyzwolenie na nazywanie prawdą tego, co do końca i w pełni nią nie jest. I tak zgadzamy się na wszelkiego rodzaju półprawdy. Nawet dla cynicznego kłamstwa wykreowaliśmy wyrażenie „mijać się z prawdą”, które już tak nie poraża swoim ciężarem. Natomiast notoryczne unikanie prawdy i wprowadzanie innych w błąd usprawiedliwiamy a to prawem marketingu, a to regułami politycznymi czy też małą szkodliwością społeczną danego czynu czy słowa.

 
Piotr Chorobik
Prawdziwa miłość zawsze jest bezwarunkowa. Akceptujmy dziecko takim, jakim ono jest, a nie jego osiągnięcia, kochajmy je bez względu na to, co zrobi albo czego nie zrobi. Jeśli nie będziemy zaspokajać potrzeby miłości w życiu dziecka (napełniać po brzegi jego zbiornik emocjonalny), nieustannie będziemy napotykać problemy wychowawcze...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS