logo
Poniedziałek, 29 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Hugona, Piotra, Roberty, Katarzyny, Bogusława – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Łukasz Serwiński
I zstąpił do piekieł...
Liturgia.pl
 


W tym miejscu warto postawić zasadnicze pytanie: jakie konsekwencje ma zstąpienie Chrystusa do piekieł dla nas, którzy robimy wszystko, żeby tam nie trafić?
 
W rozważaniu tej tajemnicy wiary bardzo pomocne są dla mnie dwa źródła, mam wrażenie, że obydwa szczególnie fascynujące dziś chrześcijan. Jednym jest wschodnia ikona Anastasis, a drugim tekst starożytnej „Homilii na Świętą i Wielką Sobotę”, którą czytamy w czasie wielkosobotniej jutrzni. Nie zawsze to zauważamy, ale zawierają one dwa kontrastujące wyobrażenia zstąpienia do Otchłani. Wizja z ikony jest bardzo dynamiczna, wręcz gwałtowna: Chrystus, niczym wojownik, niemalże wpada do piekła, z impetem niszczy jego drzwi, widać kłódki i łańcuchy które się rozpadają, a on chwyta Adama i Ewę za ręce i „wydziera ich” piekłu. Druga wizja jest o wiele spokojniejsza. Zbawiciel powoli, krok po kroku, schodzi do Otchłani by tam spotkać Adama i Ewę i opowiedzieć im o swojej męce. Myślę sobie, że to świetnie obrazuje dwie linie, które obecne są w tej tajemnicy: ta łagodna, to linia łaski, która odpowiada na pytanie o zbawienie ludzi żyjących przed przyjściem Pana i wskazuje Jego determinacje – jeśli tylko ludzie sami się nie zamkną na Niego, On chce przynieść swoją łaskę nawet „w głębokości”. Druga linia: mocna i dynamiczna, mówi o tym, że Chrystus niszczy śmierć i grzech, i to ona bardziej nas dotyczy. W niej odnajdujemy nadzieję, że nie podzielimy losu Adama i Ewy, losu Abrahama i Patriarchów. Dzięki misterium chrztu świętego, możemy być zbawieni bez tego czasu beznadziei spędzonego w Otchłani. Jest to moment faktycznej zmiany sytuacji człowieka. Wizja starotestamentalna była prawdziwa tylko do momentu zstąpienia Jezusa do Otchłani. I to właśnie jest największa zmiana, która powinna być dla nas tajemnicą do kontemplacji, a także zmieniać nasze spojrzenie na życie. Od rezygnacji Kochelta przechodzimy do entuzjazmu św. Pawła.
 
Rzeczywiście… To wielka tajemnica, szczególnie wyraźna, kiedy uświadomimy sobie problemy teologiczne, jakie ze sobą niesie. Co z niepodzielnością dwóch natur: boskiej i ludzkiej, w Chrystusie? Czy w momencie złożenia Pana do grobu nastąpiło ich rozdzielenie?
 
To bardzo ciekawe pytanie. To, że Bóg stał się człowiekiem, zdarzyło się tylko raz w historii ludzkości, i samo w sobie jest tajemnicą, której nasz rozum nigdy nie ogarnie. A tymczasem ten Bóg–Człowiek umarł i wszystko jeszcze bardziej się komplikuje. Św. Tomasz, za Janem Damasceńskim, twierdzi, że w śmierci Chrystusa dokonuje się rozłączenie duszy i ciała, ale nie następuje żaden rozpad unii hipostatycznej. (złączenie natury Boskiej i ludzkiej w Chrystusie, przyp. red.) Bóg, który stał się człowiekiem, nie przestaje nim być. Stał się po prostu człowiekiem martwym. Choć dusza i ciało są rozłączone, to każde z nich pozostaje w jedności z Logosem, z Drugą Osobą Boską. To właśnie różni śmierć Chrystusa od śmierci innych ludzi, u których tożsamość osobowa zawiera się w duszy – ciało nie jest już nimi, to tylko „zwłoki”, którym należy się szacunek, bardziej ze względu na przeszłość i nadzieję przyszłości, niż z powodu ich aktualnego stanu. Dlatego możemy z całą pewnością powiedzieć, że wydarzeniem zbawczym jest zarówno zstąpienie do Otchłani, jak i złożenie do grobu. Wg św. Tomasza szczególnie ważne dla nas, żyjących na tym świecie, jest to drugie wydarzenie – podkreśla on, za św. Pawłem, związek pomiędzy chrztem i złożeniem do grobu. („Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć? Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie” (Rz 6, 3)). Zatem współpogrzebanie z Chrystusem jest sposobem naszego uczestnictwa w tym wydarzeniu. Dlatego najodpowiedniejszym dniem na przyjęcie chrztu (oprócz dnia Pięćdziesiątnicy) jest, według Tomasza, Wielka Sobota – właśnie ze względu na spoczywanie Chrystusa w grobie. Potrójne zanurzenie, jakie dokonuje się w chrzcie jest dla Tomasza nie tylko przywołaniem Osób Trójcy Świętej, ale również oznacza trzy dni spędzone przez Chrystusa w grobie. Myślę, że to może być dla nas inspiracja w modlitwie przy Grobie Pańskim – uświadomienie sobie i dziękczynienie za to, że w chrzcie włączono nas w ten Jego święty spoczynek, żebyśmy umarli dla grzechu i razem z nim zaczęli po Zmartwychwstaniu nowe życie. W każdym razie można śmiało powiedzieć, że w ciągu tego dziwnego czasu od Wielkiego Piątku do Niedzieli Zmartwychwstania, dzieło zbawcze odbywa się na dwóch planach: w Otchłani i w grobie. Te dwa plany są w jakiś sposób symetryczne, choć funkcjonują w różnych porządkach: cielesnym i duchowym. Zapomnienie o którymkolwiek z nich w Liturgii Triduum byłoby czymś błędnym.

Zatem, wbrew pozorom, odpoczynek Chrystusa w grobie jest dla Niego czasem sporej aktywności…
  
Tak, to chyba „typowe” dla Pana Boga, że wtedy, kiedy wydaje się, że nie działa, działa najwięcej. 

Łukasz Serwiński 
 
Zobacz także
Marta Wielek
Słowo Boże jest święte, a nie my. Przy czytaniu Biblii następuje „sprzężenie zwrotne”: aby usłyszeć Boga, potrzebujemy czystego serca; aby oczyścić swoje serce, potrzebujemy Jego Słowa. Nie należy tych zaleceń rozumieć w taki sposób: przygotuj się, przemień się, przemebluj swoje życie, a wtedy Pan Bóg będzie mógł wejść do twego pokoju.
 
z ks. Krzysztofem Wonsem, salwatorianinem, kierownikiem duchowym, dyrektorem Centrum Formacji Duchowej, rozmawia Marta Wielek
 
 
ks. Wojciech Bartkowicz
A Duch Jezusa odpowiada: „Pragnę!”. Nigdy nie wyschnie źródło, z którego wypływam. Żaden korzeń gorzki nie odbierze słodyczy Miłości. Im szerzej rozlał się grzech, tym obficiej rozleje się łaska. Ty, szatanie, przemieniasz wino w ocet, ale Krew Chrystusa, pełna mojej mocy, może przemienić ocet w wino. Przez krzyż Chrystusa będę do końca świata wołał do każdego człowieka: „pragnę… miłości pragnę, nie krwawej ofiary!”. 
 
Marie Cofta
Słowo, które stało się Ciałem 2000 lat temu, obecne jest dzisiaj w Eucharystii. Fakt ten sprawił, że Msza św. stała się centrum życia chrześcijańskiego, centrum życia Kościoła. W niej odnajdujemy Tego, który umarł dla naszego zbawienia i, co więcej, pozostał, wręcz „uwięził się” pod postacią chleba i wina, by być wśród nas wciąż obecnym...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS