logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Roman Bielecki OP
Sumienie trzeba szanować
Miesięcznik W drodze
 


Ale czy nie mamy do czynienia w takich sytuacjach z grzechem zaniedbania? Przymykamy oko i udajemy, że wszystko jest w porządku?

Teologia moralna mówi, że zaledwie 10 proc. decyzji, które podejmujemy, to sytuacje wyboru między złamaniem lub zachowaniem przykazania. Pozostałe 90 proc. to decyzje bardziej neutralne moralnie, czyli nieobjęte wyraźnymi zakazami i nakazami. Czy mam studiować geografię czy informatykę? Czy mam pracować w takiej czy w innej firmie? Czy mam się kłócić o swoje, czy nie? Pan Bóg dał nam wolność i bardziej interesuje Go to, jak postąpimy w danej sytuacji, jakiego dokonamy wyboru, niż to, jaki grzech popełnimy. Położyłbym akcent na twórczość, bo mam wrażenie, że zbyt szybko godzimy się na to, że możliwe są tylko dwa rozwiązania i że są one przeciwstawne. A co jeśli istnieją inne możliwości? Jeśli jednak uda się znaleźć jakąś płaszczyznę, która pozwoli mi pozostać wiernym sobie, ale i innym dopomoże w drodze do wiary? Krótko mówiąc, są sytuacje, kiedy brak konfrontacji jest poważną niewiernością sobie i Bogu, a są i takie, w których właśnie konfrontacja będzie złem.

Czasami idziemy na kompromis…

To prawda, kompromis kojarzy się często z czymś, co przypomina pakt ze złem. Tyle, że to jest fałszywe rozumienie tego pojęcia. Kompromis jest znalezieniem takiego rozwiązania, które zaspokaja żądania obu stron, ale nie kosztem rezygnacji ze swoich przekonań - inaczej nie jest to kompromis. Najtrudniejsze jest twórcze znalezienie nowej płaszczyzny, na której obie strony pozostaną wierne sobie, ale też zyskają coś nowego, nowe możliwości i cele.

Niektórzy mówią: Nie da się inaczej, wszyscy tak robią.

To nieprawda, że nie da się inaczej. Często moja zgoda na status quo powoduje, że to zło staje się powszechne. Dlatego trzeba znaleźć w sobie odwagę, by z tym złem walczyć - na wielu poziomach.

A co z chrześcijańskim podejściem do konkurencji i rywalizacji? Czy to coś złego?

Grałem kiedyś w lidze księży tenisistów. Na otwarcie turnieju przyjechali dziennikarze i po kolei pytali uczestników, dlaczego grają. Trzech księży przede mną zgodnie stwierdziło, że nie chodzi im o zwycięstwo i wynik jest absolutnie nieważny, gramy wszak tylko po to, żeby budować kapłańską wspólnotę i dobrze się bawić. Przysłuchując się temu z boku, pomyślałem: co ja tutaj robię, chyba jako jedyny chcę wygrać.

Gdy tylko rozpoczął się turniej, wszyscy biegali po korcie jak wariaci, rzucali rakietami, przeklinali, znów było normalnie i każdy chciał być najlepszy. I to jest klasyczny przykład fałszywej chrześcijańskiej pokory.

Przywołam tu Platona, który mówił, że człowiek jest jak rydwan. Powozi oczywiście rozum, a ciągną dwa konie: czarny i biały. Czarny to uczucia, które nami miotają, ale też nas napędzają. Zachowuje się jak wariat, ciągnie w różnych kierunkach, bez ładu i składu. Woźnica musi go jakoś okiełznać, ale pomaga mu w tym biały koń, który ma duży wpływ na swojego czarnego pobratymca. Biały koń to też uczucia, ale tzw. społeczne, czyli ambicja i wstyd. W przypadku ambicji chodzi o stawianie sobie celów i dążenie do ich realizacji. Wstyd ma nas powstrzymywać przed pewnymi działaniami. Rolą woźnicy jest zarządzanie tymi końmi w sposób polityczny, czyli taki, żeby one się nawzajem wspierały, no i ciągnęły ten wóz tam, gdzie on chce, a nie tam, gdzie chcą konie.

Jak w takim razie patrzeć na sukces?

Każdy ma potrzebę bycia docenianym i skutecznym w działaniu, a to oczywiście w jakimś stopniu związane jest z konkurencją, bez której nasze życie jest wykastrowane z emocji. Jeśli jednak sukces staje się celem samym w sobie i dążymy do niego po trupach, to mówiąc językiem Platona, nasza ambicja podporządkowała sobie nasz rozum i używa sprytu do manipulacji, uwodzenia czy zaspokajania swoich namiętności. Inteligencja użyta w służbie pożądań to przerażająca siła.
 
Zobacz także
Mark Nowakowski
Rodzice Marka poznali się w Chicago, dokąd wyemigrowali w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Sytuacja polityczna spowodowała, że zdecydowali się zostać i pomagać pozostałej w Polsce rodzinie. Tęsknili za Polską, pielęgnowali polskie tradycje, a dzieci, które urodziły się już w Stanach nauczyli języka polskiego...
 
Franciszek Girjatowicz
Podczas jednej z telewizyjnych dyskusji w Polsce dotyczącej ewentualnej zmiany w Konstytucji dotyczącej ochrony życia nienarodzonych, padały różne argumenty. W końcu ktoś zaproponował referendum w tej kwestii. Niech naród decyduje... I tutaj powstaje pytanie, czy naród ma prawo decydować o życiu i śmierci, kto ma żyć a kto ma ginąć? A może takie uprawnienie posiada zespół narodów jak np. ONZ czy Unia Europejska?...
 
Adam Pastorczyk SCJ
Znawcy tematu nazywają go najszybszą drogą do świętości lub autostradą zbawienia. Ci, którzy ten cel już osiągnęli, przy zapisywaniu na multisesyjnym dysku kolejnego dnia swojego życia, nigdy o nim nie zapomnieli. Jeden z nich, św. Ignacy z Loyoli, domagał się nawet, byśmy poświęcili mu piętnaście minut naszego cennego czasu, codziennie... 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS