Miłość do Jezusa sprawdza się w codziennym przyjmowaniu trudności, problemów; w codziennym zmaganiu się z własną słabością; w codziennym przyjmowaniu własnych ludzkich ograniczeń. Miłość do Jezusa sprawdza się w naśladowaniu Go w dźwiganiu krzyża: w znoszeniu wszystkich krzywd i wszelakiej zniewagi i we wszelkim ubóstwie, tak zewnętrznym jak i duchowym, jeśli tylko najświętszy Majestat Twój zechce mię wybrać i przyjąć do takiego rodzaju i stanu życia (ĆD, 98).
Piotr zaparł się Jezusa z lęku przed cierpieniem. Nie rozumiał jednak wówczas miłości Jezusa. Polegał bardziej na sobie niż na niej. Teraz cierpienie nie przeraża już Piotra. Czuje bowiem w sobie siłę do dźwigania krzyża. Jego siłą jest jego miłość do Mistrza. To miłość daje odwagę. W klimacie przedłużonej modlitwy tych rekolekcji dostrzegamy głębię naszej słabości, rozliczne poranienia. Aby temu wszystkiemu stawić czoła, trzeba będzie cierpieć.
Uzdrowienie wewnętrzne jest dzisiaj modnym słowem. Ale uzdrowienie wewnętrzne przychodzi jako owoc oddania się Bogu. Jeżeli szukalibyśmy uzdrowienia dla niego samego, wówczas ono nigdy nie przyjdzie. Uzdrowienie to owoc przyjętej miłości Jezusa i owoc naszej odpowiedzi miłością na miłość. Człowiek bywa uzdrowiony po drodze — idąc do Boga, powierzając się Bogu. Jeżeli szukamy uzdrowienia po to, aby już nigdy nie cierpieć, ono nigdy nam się nie przydarzy. Będziemy jedynie jeszcze bardziej skoncentrowani na naszym cierpieniu. To wraz z powierzeniem swojego życia Jezusowi przychodzi uspokojenie wewnętrzne. Jest to wówczas dar Jezusa. W zakończeniu medytacji przeprowadźmy rozmowę, dialog, na wzór dialogu Jezusa z Piotrem. Chciejmy wsłuchać się w pytanie Jezusa i chciejmy też udzielić takiej odpowiedzi, jaką podyktuje nam nasze serce.
Józef Augustyn SJ
Powiadają, że śmierć równa w sobie wszystkich i wszystko. Czy jednak do końca? Inaczej umiera nierozumne zwierzę; inaczej marnieje trawa wypalana przy drogach przez ekologicznie nie uświadomionych chłopów; inaczej człowiek. Istota ludzka oczekuje czegoś; ustanie agonii ma być dla niej przejściem w zaświaty. W gruncie rzeczy śmierć (jeśli tylko sądzimy, że jest bramą) zmusza nas do uznania, że sama w sobie niczego nie załatwia; wiedzie dalej. W co?
Okazją do wygłoszenia przez Jezusa przypowieści o niegodziwym słudze było pytanie Piotra: Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy? Już w samym pytaniu jest próba udzielenia odpowiedzi. Uczeni rabini twierdzili, że wolno prosić o przebaczenie swojego brata trzy razy. Piotr zaś proponuje wspaniałomyślnie przesunięcie tej granicy aż do siedmiu razy...