O funkcjach religii i o tym, jak jest przeżywana, można dyskutować. Inaczej jest, gdy przyjmuje się tezę, że religia nie mogła powstać bez interwencji nadprzyrodzonej. To jest granica, która definiuje podejście do genezy religii. Gdy pojawia się odniesienie do nadprzyrodzoności, to między wierzącym a niewierzącym mogą być tylko punkty zgody w pewnych szczegółach, ale nie w kwestii zasadniczej – jej istnienia bądź nieistnienia.
Z Janem Woleńskim i Jackiem Prusakiem SJ rozmawia Mateusz Burzyk
Dopiero w naszych czasach tytułowego wyrazu „apostazja” zaczęto używać w sensie pozytywnym. Na przykład wyraz ten w ogóle się nie pojawia w odezwie nawołującej do występowania z Kościoła, którą ponad 100 lat temu – w czerwcu 1910 r. – rozlepiono w różnych miejscach Krakowa, również na murach kościołów. Warto odnotować, że w tradycyjnym sensie negatywnym używa się w tej odezwie wyrazu „zaprzańcy”, jednak z jakichś trudnych do zrozumienia powodów określono nim gorliwych katolików.