logo
Poniedziałek, 29 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Hugona, Piotra, Roberty, Katarzyny, Bogusława – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Daina Kolbuszewska
Tylko dusza jest nieśmiertelna
Miesięcznik W drodze
 


Na przykład podczas operacji na sercu?
 
Kiedy operuje się chorego i krążenie jest zatrzymane. Chirurg może operować przez 10, 20, 30 minut, a operowany cały czas żyje. Osoby, które utonęły pod lodem, mogą mieć zatrzymanie krążenie przez pół godziny, do 45 minut nawet, a mimo tego przeżyć. Dlaczego? Dlatego, że ich mózg funkcjonuje. Hipotermia chroni go – człowiek przeżył, bo nadal działał jego mózg. Gdyby przyjąć koncepcję śmierci krążeniowo-oddechowej, powinniśmy rozpoznać u takiego człowieka zgon.
 
Czyli decydująca jest śmierć mózgu?
 
Dzięki rozwojowi neurologii, neurochirurgii i neurofizjologii wiemy, na czym polegają funkcje mózgu, jak te funkcje określać. A rozwój psychologii i psychiatrii pokazał, że to nie serce czy wątroba, jak kiedyś uważano, ale mózg jest siedliskiem osobowości człowieka, tego, co decyduje o nas, jako o człowieku przez duże C, tego, co decyduje o naszej niepowtarzalności. Tam mieszczą się nasze: pamięć, miłość, pożądanie, poglądy religijne, plany na przyszłość, nienawiści, radości, to wszystko, co nas tworzy, w tajemniczy sposób zresztą. Kiedy to umiera, ciało nie może dalej działać. Człowiek umiera wtedy, kiedy umiera jego mózg. Taki pogląd przyjęły obecnie wszystkie religie monoteistyczne: islam, judaizm, chrześcijaństwo.
 
Czy da się określić dokładnie, z medycznego punktu widzenia, kiedy człowiek umiera?
 
Życie i śmierć są stanem zero-jedynkowym. Nie można częściowo żyć i nie można częściowo umrzeć. Ale przejście między tym stanem zero-jedynkowym wcale nie jest skokowe. Śmierć jest procesem zdysocjowanym w czasie. Może być to bardzo krótki proces – kiedy żołnierz ginie z powodu eksplozji miny, trwa on milisekundy. Ale w chorobie nowotworowej może być rozłożony na minuty czy godziny, kiedy stopniowo umierają poszczególne układy, systemy. Nie jest kwestią określenie, w którym momencie dochodzi do śmierci człowieka, bo to nie jest możliwe. Naszym obowiązkiem jest stwierdzenie, czy człowiek żyje lub czy człowiek już nie żyje. Jeżeli przyjmiemy bardzo długi odstęp między jednym a drugim stwierdzeniem i zastosujemy koncepcję śmierci całego człowieka, jest to bardzo proste. Trzy dni temu widzieliśmy, jak ten człowiek żył, rozmawiał z nami. Po trzech dniach jest zimny, sztywny, zaczyna brzydko pachnieć. Nie mamy wątpliwości, że nie żyje. W koncepcji śmierci krążeniowo-oddechowej zawężamy czas dzielący te dwa stany. Człowiek upada na ulicy, jest reanimowany przez 30-45 minut. Czy po tym czasie możemy odstąpić od reanimacji, bo nie ma powrotu akcji serca? Zakładamy, że możemy. Człowiek odszedł gdzieś pomiędzy, w czasie tych 30-45 minut.
 
Lekarz odstępuje od nieskutecznej reanimacji, bo wie, że ten człowiek już nie żyje?
 
Tak, śmierć dokonała się gdzieś wcześniej. Dalsza reanimacja nie ma sensu.
 
W koncepcji śmierci mózgu czas dzielący stan życia i stan śmierci jeszcze bardziej zostaje zawężony. Ale nadal nie stwierdzamy momentu, kiedy śmierć się dokonała, tylko stwierdzamy, że człowiek już nie żyje. Potrafimy dokładnie określić, czy mózg żyje, czy nie. Wiemy, że jeżeli nie ma przepływu krwi przez mózg, to po trzech do kilkunastu minut umierają wszystkie jego komórki, bo jest on wyjątkowo wrażliwy na niedotlenienie. Jeżeli potrafimy badaniami obrazowymi dokładnie stwierdzić, że tego przepływu nie ma, to możemy z całą pewnością stwierdzić, że mózg umarł.
 
Oczywiście możemy przyjąć, zgodnie z koncepcją śmierci krążeniowo-oddechowej, że człowiek nie umarł, bo działa wciąż jego serce, bo ciągle nerki pracują. Dla mnie jest to koncepcja nie do przyjęcia, bo ogranicza ona funkcje człowieka do funkcji podstawowych narządów. A człowiek jest czymś więcej, o czym już mówiliśmy.
 
Mózgowa definicja śmierci jest dokładniejsza, bardziej precyzyjna?
 
Zdecydowanie tak.
 
Ale pod koniec ubiegłego roku podczas medycznego sympozjum naukowego pojawiły się wypowiedzi lekarzy kwestionujących koncepcję śmierci mózgu.
 
Nie chciałbym się zajmować twierdzeniami, że nie ma czegoś takiego jak śmierć mózgu. Po prostu dlatego, że nie ma nic nieśmiertelnego! Poza naszą duszą. Ale w sensie fizycznym – nie ma. Jeśli przyjmujemy, że serce może umrzeć, to musimy przyjąć, że mózg także
może umrzeć.
 
Pojawiły się także stwierdzenia, że zwolennicy śmierci mózgu mogą uznać śpiączkę za stan śmierci.
 
Apeluję zawsze, by w dyskusji posługiwać się jasnymi definicjami. Nie wolno mylić – tym bardziej lekarzowi! – pojęć takich jak zespół apalliczny, zespół wegetatywny, koma, długotrwała śpiączka ze śmiercią mózgu. Bo to są inne rzeczy. W wymienionych przeze mnie sytuacjach mózg jest częściowo uszkodzony, ale jego część, większa lub mniejsza, jest ciągle żywa. A zatem nikt nie uzna takiej osoby za zmarłą!
 
Czy polemiki wokół definicji i kryteriów śmierci nie są odbiciem odwiecznego strachu człowieka, że zostanie "pochowany za życia"? Edward Raczyński w XIX wieku kazał zbudować "dom dla pozornie zmarłych".
 
Tak, całkowicie się zgadzam. Transplantologia jest dziedziną tak wrażliwą społecznie, dlatego właśnie że łatwo te lęki wywołać. Czasami bywają one wywoływane świadomie, czasem nieświadomie przez polityków i dziennikarzy. Transplantologia jest bardzo podatna na manipulacje, na przekłamania…
 
Zobacz także
Przemysław Radzyński
Próbowałem, ale nie mogłem. Powołanie trzeba rozeznawać. Nie każdy pomysł, który przychodzi człowiekowi do głowy wpisuje się w jego powołanie. Powołanie do kapłaństwa, trzeba rozeznawać w Kościele, a więc trzeba przedstawić je Kościołowi. Zwłaszcza w mojej sytuacji...

Z ks. Antonim Kieniewiczem rozmawia Przemysław Radzyński
 
Jan Halbersztat

Oto Bóg mówi do człowieka – mówi do mnie – słowa Prawdy. Tej jedynej Prawdy, która rzeczywiście wyzwala, która pozwala poznać Jego, zrozumieć świat i zobaczyć siebie samego we właściwym świetle. W moim świecie – w świecie grzechu, oddalenia od Boga, słabości, egoizmu – pojawia się Słowo (także Słowo Wcielone!), które niesie mi przesłanie życia, przebaczenia, siły, miłości. Wystarczy posłuchać, wystarczy się otworzyć. Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha.

 
Dariusz Piórkowski SJ

Na co my dzisiaj czekamy? Na podwyżkę, lepszą pracę, dyplom magistra, na święta? Czy w naszym życiu jest jeszcze miejsce na nieprzewidywalność? A może myślimy, że wszystko da się zaplanować i zabezpieczyć? Czy na co dzień z utęsknieniem wypatrujemy przyjścia Chrystusa? Jakie uczucia budzi w nas myśl o naszej śmierci? Czy rodzi w nas tęsknotę za Bogiem?

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS