logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Elżbieta Wiater
Umiłowana przez Boga
Przewodnik Katolicki
 
fot. Yomismo, En el Santo sepulcro en Jerusalén | Cathopic (cc)


Ostatni obraz, jaki podaje Lumen gentium, obecnie stał się wyjątkowo trudnym tematem. Po aferach wynikających z błędnie rozumianej mistyki oblubieńczej, które przetaczają się teraz przez Kościół, może rodzić się pokusa traktowania jej jak słonia w pokoju, i to przerośniętego.

 

Tekst o Kościele jako Nowej Jerozolimie zakończyłam wskazaniem na ostatnie rozdziały Apokalipsy, a dokładnie miałam na myśli ten fragment: „Przyszedł jeden z siedmiu aniołów, co trzymają siedem czasz pełnych siedmiu plag ostatecznych, i tak się do mnie odezwał: «Chodź, ukażę ci Oblubienicę, Małżonkę Baranka». I uniósł mnie w zachwyceniu na górę wielką i wyniosłą, i ukazał mi Miasto Święte – Jeruzalem zstępujące z nieba od Boga, mające chwałę Boga” (Ap 21, 9–11a). Po tym wprowadzeniu następuje opis tej, która zostaje zaślubiona – ma na sobie tak wiele klejnotów, że sprawia wrażenie wykonanej z przepychem korony. Nie jest to przypadkowe skojarzenie, gdyż w Księdze Izajasza, w tak zwanej księdze pocieszenia, czyli ostatnich rozdziałach proroctwa, czytamy: „Będziesz prześliczną koroną w rękach Pana, królewskim diademem w dłoni twego Boga” (Iz 62, 3), po czym następuje zapowiedź, że jak młodzieniec poślubia dziewicę, tak Bóg poślubi Jerozolimę. Ostatnia księga Biblii zawiera opis dopełnienia się tej zapowiedzi.

 

Przepych spełnionych zapowiedzi


Rodzi się pytanie, co ten obraz oznacza w praktyce. Niewątpliwie wskazuje na chwałę Małżonki Pana, którą symbolizuje jej bogactwo, chociaż, jak podkreśla anioł, chwała ta jest tożsama z glorią Boga. Wyraźniej wskazuje to inny aspekt tego obrazu, bo jego opis nie kończy się na podanym przeze mnie cytacie. Otóż kiedy przyjrzymy się bliżej temu, jak wygląda apokaliptyczna Jerozolima, dostrzeżemy wiele podobieństw do przybytku: ma kształt sześcianu, jej ulice i budynki są ze złota (w świątyni przybytek był nim obity wewnątrz), zresztą na koniec prorok wyraźnie stwierdza, że nie dojrzał w niej świątyni, bo sam Bóg i Baranek są świątynią (zob. Ap 21, 22), a wcześniej słyszy głos mówiący: „Oto przybytek Boga z ludźmi: i zamieszka wraz z nimi, i będą oni Jego ludem, a On będzie BOGIEM Z NIMI” (Ap 21, 3). Jest zbudowana na dwunastu warstwach fundamentu, ma dwanaście bram, po trzy na każdą stronę świata, co wskazuje na powszechność przesłania Ewangelii, a nad każdym z wejść czuwa anioł. Możecie zapytać, po co tak potężni strażnicy? Odpowiedź także jest w tekście proroctwa: „A nic nieczystego do niego nie wejdzie ani ten, co popełnia ohydę i kłamstwo, lecz tylko zapisani w księdze życia Baranka” (Ap 21, 27). Miasto stanowią więc ci, którzy są doskonale czyści, ale nie zyskali tego stanu własną mocą – w księdze życia zapisano tych, którzy obmyli się we krwi Chrystusa i zostali napojeni Duchem Świętym. Stojący nad bramami aniołowie czuwają więc, by przeszli przez nie tylko ci, którzy mają do tego prawo. Można powiedzieć, że pełnią rolę taką jak strażnicy świątyni jerozolimskiej, którzy czuwali, by poganie i nieczyści rytualnie nie wchodzili na wewnętrzne dziedzińce budynku.


Widzimy więc miejsce, które ma chwałę Boga, bo On sam tam zamieszkuje. Jego obecność zaś sprawia, że brak tam przestrzeni na grzech oraz wszystko, co jest jego skutkiem lub do niego prowadzi. Dlatego aby wejść do świętego miasta, a więc de facto stać się jego obywatelem, nie wystarczy sama chęć pozwiedzania jego urokliwych uliczek. Istnieje pewne kryterium, które należy spełnić, ale żeby je głębiej zrozumieć, trzeba sięgnąć do listów apostolskich, a nawet jeszcze wcześniej, bo do proroctw Jeremiasza, Ezechiela i Ozeasza.

 

Tragiczny romans


Szczególnie w biografii tego ostatniego z olbrzymią ostrością widać, jak skutecznie lud wybrany robi wszystko, żeby zrazić do siebie Boga. On nakazuje prorokowi, by poślubił prostytutkę, najprawdopodobniej sakralną. Ta rodzi mu dzieci, po czym stwierdza, że jednak woli prostytucję i ucieka. Bóg poleca Ozeaszowi, by wykupił żonę i na nowo ją przyjął, po czym wyjaśnia, że naród wybrany zachowuje się jak żona proroka. Wykupiony z niewoli, po tym, jak zyskał na godności i znaczeniu, otrzymał ziemię i utrzymanie, stwierdza, że jednak może znów poszuka zadowolenia poza Tym, którego miłości doświadczył. Jeremiasz z kolei nie będzie przebierał w słowach i przyrówna Izraelitów do wielbłądzicy w czasie rui: „Któż powstrzyma jej żądzę? Ktokolwiek jej szuka, nie musi się trudzić” (Jr 2, 24). Obraz ten mówi o poszukiwaniu zaspokojenia za wszelką cenę bez brania pod uwagę konsekwencji takiego postępowania. Mówi on nie wprost, że to pęd do realizowania własnych kaprysów i pragnień popycha Izraelitów do poszukiwania innych bożków, którzy wydają się bardziej „skuteczni” niż Jahwe, ale oddawanie im czci to złamanie pierwszego przykazania Dekalogu. Członkowie ludu wybranego zaś nie wahali się tego czynić nawet po trupach i to własnych dzieci, bo to z nich składano ofiary Molochowi.


Taka postawa jest określana u wspomnianych proroków mianem cudzołóstwa, a więc zdrady małżonka. Bóg przedstawiany jest w tym obrazie jako zazdrosny o swój lud i domagający się od niego wyłączności. Tę metaforykę przejmą apostołowie, wydobywając z niej dodatkowy, ukryty do tej pory aspekt.

 

Jedność


Święty Paweł pisze wprost: „Poślubiłem was przecież jednemu mężowi, by was przedstawić Chrystusowi jako czystą dziewicę” (2 Kor 11, 2), po czym czyni wyrzuty Koryntianom, że zamiast dochować wierności, szukają kolejnych duchowych „mężów”: innego Jezusa, innej ewangelii, innego ducha. Z kolei św. Jakub wprost wskazuje, z kim Pana zdradzają jego adresaci: „Cudzołożnicy, czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem jest nieprzyjaźnią z Bogiem? Jeżeli więc ktoś zamierzałby być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga. A może utrzymujecie, że na próżno Pismo mówi: «Zazdrośnie pożąda On ducha, którego w nas utwierdził»?” (Jk 4, 4–5). Obaj wskazują na nieodłączną cechę ideału małżeństwa opisanego w Biblii już w pierwszych jej rozdziałach, tam, gdzie mowa o stworzeniu człowieka, mianowicie na wierność małżonkowi. Ta zaś wynika z głębokiej, tkwiącej wręcz w naturze obojga jedności. W końcu mężczyzna wita kobietę okrzykiem: „Ta jest dopiero kością z mojej kości i ciałem z mojego ciała! Ta będzie się zwała niewiastą (hebr. iszsza), bo z mężczyzny została wzięta (hebr. isz)” (Rdz 2, 23). Skoro tak Bóg postanowił na początku, ani ten, który widzi w żonie swoje ciało, ani ta, która zjednoczyła się z ciałem męża, nie powinni występować przeciwko tej jedności.


A zrobił tak nie bez powodu. O małżeństwie mówi się, że jest naturalnym sakramentem, przez co można rozumieć, że w jego naturze jest bycie świadectwem Jakiejś cechy Stwórcy. I rzeczywiście, w relacji Boga do Jego ludu mamy po jednej stronie doskonałego, kochającego wręcz do szaleństwa męża, gotowego oddać wszystko, nawet życie, z miłości do oblubienicy. Po drugiej kogoś, kto polega na swoim mężu i od Niego oczekuje wsparcia. Taki właśnie obraz znajdziemy w Ef 5, 21–33. Tekst ten budzi wiele kontrowersji ze względu na zawarty w nim nakaz posłuszeństwa żony mężowi. Mało kto jednak zauważa, że pierwsze zdanie w nim brzmi: „Bądźcie sobie wzajemnie poddani w bojaźni Chrystusowej!” (Ef 5, 21). Dopiero przy przyjęciu takiej perspektywy żona może być poddana mężowi, a mąż jest w stanie kochać żonę jak Chrystus Kościół – perspektywy wiary w Pana i troski przede wszystkim o to, by całym sobą kochać Boga i drugiego, szczególnie tak bliskiego, jak siebie samego.

 

Wiele o relacji Boga do nas mówi też forma jedności małżonków, o tym jednak kiedy indziej.

 

Elżbieta Wiater
Przewodnik Katolicki 7/2023

 
Zobacz także
Dominik Dubiel SJ

Początków nabożeństw majowych można doszukiwać się w pierwszych wiekach na chrześcijańskim Wschodzie. Już w V wieku w tradycji koptyjskiej istniał wiosenny miesiąc kiahc, w którym szczególnie czczono Maryję. W tym czasie wierni zbierali się codziennie przy figurze Maryi przystrojonej kwiatami i światłem, by śpiewać na cześć Bogurodzicy.

 

Od wielu już lat, regularnie pojawiają się głosy wieszczące rychłą śmierć tych form pobożności jako niekompatybilnych z istotą chrześcijaństwa, a już na pewno nieprzystających do mentalności ludzi XXI wieku, zwłaszcza młodych. Czy słusznie?

 
Marek Marczewski
Rozważania nad znaczeniem człowieka, mężczyzny, płci i ojcostwa chcemy ukazać w świetle Objawienia. Ono bowiem nie pozwala, by te tajemnice ludzkiej egzystencji były rozważane w świetle częściowych, czasem powierzchownych lub pozornych miar własnej istoty...
 
o. Robert Wawrzeniecki OMI
Dziś słowo „posłuszeństwo” jest bardzo niepopularne. Na pierwszy plan wysunęła się wolność, którą posłuszeństwo zadaje się ograniczać. Wolność stała się dziś naczelną wartością, której należy bronić zawsze i w każdej sytuacji, nawet z naruszeniem dobra innych. A kto z nas lubi, kiedy ograniczana jest jego wolność, jego prawa?
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS