O funkcjach religii i o tym, jak jest przeżywana, można dyskutować. Inaczej jest, gdy przyjmuje się tezę, że religia nie mogła powstać bez interwencji nadprzyrodzonej. To jest granica, która definiuje podejście do genezy religii. Gdy pojawia się odniesienie do nadprzyrodzoności, to między wierzącym a niewierzącym mogą być tylko punkty zgody w pewnych szczegółach, ale nie w kwestii zasadniczej – jej istnienia bądź nieistnienia.
Z Janem Woleńskim i Jackiem Prusakiem SJ rozmawia Mateusz Burzyk
Jest takie powiedzenie – ironiczna trawestacja słów św. Augustyna – kto śpiewa, ten modli się dwa razy, kto fałszuje – trzykrotnie, a kto słucha fałszującego, ten czterokrotnie. Życiowe doświadczenie podpowiada jednak, że zła muzyka może skutecznie przeszkodzić w przeżywaniu liturgii, tak samo jak piękna może sprawić, że naszym myślom łatwiej będzie wznieść się do spraw niebiańskich.