O funkcjach religii i o tym, jak jest przeżywana, można dyskutować. Inaczej jest, gdy przyjmuje się tezę, że religia nie mogła powstać bez interwencji nadprzyrodzonej. To jest granica, która definiuje podejście do genezy religii. Gdy pojawia się odniesienie do nadprzyrodzoności, to między wierzącym a niewierzącym mogą być tylko punkty zgody w pewnych szczegółach, ale nie w kwestii zasadniczej – jej istnienia bądź nieistnienia.
Z Janem Woleńskim i Jackiem Prusakiem SJ rozmawia Mateusz Burzyk
W trakcie trwania ostatniego synodu (w 2016 roku - przyp. red.) ktoś zamieścił na Twitterze zdjęcie słupa granicznego z godłami dwóch państw strefy Schengen. Poniżej zaś podpis: „Granica między orto- i heterodoksją”. Tweet ten dobrze chyba oddawał atmosferę synodalnej debaty, której towarzyszył lęk przed ewentualnym nowym podziałem w Kościele. Do tej atmosfery odwołuje się papież Franciszek w adhortacji Amoris laetitia, zaznaczając jednak, że w różnorodności wygłaszanych opinii – o ile były wierne Kościołowi – dało się słyszeć wiele słusznych trosk i pytań stawianych uczciwie i szczerze (nr 2–3).