O funkcjach religii i o tym, jak jest przeżywana, można dyskutować. Inaczej jest, gdy przyjmuje się tezę, że religia nie mogła powstać bez interwencji nadprzyrodzonej. To jest granica, która definiuje podejście do genezy religii. Gdy pojawia się odniesienie do nadprzyrodzoności, to między wierzącym a niewierzącym mogą być tylko punkty zgody w pewnych szczegółach, ale nie w kwestii zasadniczej – jej istnienia bądź nieistnienia.
Z Janem Woleńskim i Jackiem Prusakiem SJ rozmawia Mateusz Burzyk
Przed nami wielka szansa. Zaczęła się epoka świętych par małżeńskich. I nie piszę tu o świętości jakiej doświadczyło w historii chrześcijaństwa zapewne tysiące par małżeńskich, które poprzez swą miłość i doświadczenie bliskości Boga promieniowały wokół siebie ciepłem domowego ogniska, bezwarunkową i przebaczającą miłością, które wychowywały dzieci na dobrych ludzi i chrześcijan, były wspaniałymi dziadkami i mądrymi teściami. Służyli oni przez całe życie Bogu i bliźnim lecz ich imiona zna tylko Bóg i najbliżsi, bo dla Kościoła pozostali anonimowi.