Kiedy doświadczamy radości, bądź przeżywamy niezwykłe chwile, często mówimy „było mi jak w niebie”. Podświadomie z duszy wydobywamy pragnienia spełnienia, które nazywamy stanem szczęścia. „Niebo” jest więc nie tyle miejscem ani przelotnym uczuciem, co stanem naszego serca i duszy, w którym chcielibyśmy trwać. Jednak często tracimy smak „nieba” i stwierdzamy, że chwile szczęścia są ulotne, a pozostaje życie szare i monotonne. To w jaki sposób być szczęśliwym na ziemi, skoro wszystko jest tak zmienne i nietrwałe? Gdzie szukać prawdziwego szczęścia?
W sakramencie pojednania chodzi między innymi o wyznanie grzechów. Tradycyjnie mówi się o oskarżeniu, które penitent kieruje w stosunku do siebie samego. Spowiadając się lub gdy spowiadam kogoś, staram się zwracać uwagę na stosunek, jaki mam do własnych grzechów i na to, jak penitent przeżywa swój związek z winą.