logo
Wtorek, 30 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Balladyny, Lilli, Mariana, Piusa, Donata – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Piotr Włodyga OSB
Zrozumieć Piątek, by zrozumieć człowieka
Przewodnik Katolicki
 


Krzyż

Oto drzewo krzyża – oto belka, jaką człowiek nosi w swoim oku, oto drzazga w oku Boga. Przeklęty, którego powieszono na drzewie. Krzyż - miejsce zgotowane dla Mesjasza. Narzędzie męki i tortury zbudowane przez człowieka. Człowiek utkał krzyż w łonie swojego serca, by na nim powiesić Boga. Syn Człowieczy na krzyżu to jakaś straszna synteza otchłani człowieka i miłości Boga. Grzech pierworodny to nie tylko osty i ciernie, ale to gwoździe i belka krzyża.
Boże, czemuś mnie opuścił?! – Syn Boży dotarł do miejsca, gdzie człowiek woła do Boga: 
– Dlaczego Ciebie tu nie ma!?

Człowiek ma zabójczą tendencję do wybielania siebie, do postrzegania siebie w lepszych barwach niż choćby innych, nawet swoich bliskich. A przecież tajemnica krzyża, pokłon przed krzyżem, to nic innego, jak przyznanie się, wyznanie swojej otchłani. Nie dziwi napomnienie Jezusa, by płakać nad sobą, by z Jego krzyża nie robić widowiska, przedstawienia, w którym ja jestem co najwyżej przejętym widzem – ja jestem aktorem, a nawet autorem tego wydarzenia.

Pójdźmy z pokłonem – oto nasza odpowiedź. Wielki Piątek jest dniem objawienia krzyża i pokłonu wobec krzyża, adoracji Krzyża, pocałunku, jaki każdy z nas złoży na drzewie krzyża. I znów kolejne pytania: o to, na ile potrafię zgiąć twardy kark przed drzewem krzyża, na ile potrafię zamilknąć wobec tej tajemnicy i na ile potrafię przyzwolić na to, że jest ona tajemnicą mnie samego.
 
Pustka

Ciekawe, jakie uczucie towarzyszy Ci w tej chwili, kiedy dotarłeś do tego miejsca w naszych rozważaniach. Może być tak, że obudziła się w Tobie fascynacja krzyżem Chrystusa, że wzrasta w Tobie uwrażliwienie na znaczenie krzyża ludzkiego. Ale być może dzieje się coś przeciwnego: towarzyszy Ci przekonanie, że to wszystko jest za ostre, za potworne, że człowiek nie jest taki, że w chrześcijaństwie chodzi o coś innego – o szczęście, radość, zapomnienie, zadowolenie.
Pewnie na drodze swojego życia spotykasz ludzi, którymi miotają takie rozterki, których życie przebiega między cichym przekonaniem o prawdziwości krzyża, o jego dobitnej trafności wyrazu, a głośnym wołaniem, że tak nie jest, że człowiek jest lepszy, że to co było, minęło i się nie powtórzy.

W pewnym stopniu wybór należy do Ciebie, wybór należy do każdego z nas – na ile pozwolimy sobie na docieranie do sedna, a na ile po cichu przyznamy się, że to jeszcze nie teraz, że jeszcze nie czas na potężną konfrontację życia ze śmiercią, światła z ciemnością, grzechu z łaską, obojętności z miłością.

Wybór ten nie jest absolutny – chcielibyśmy, żeby był absolutny, żeby to od nas zależało, czy wybierzemy życie z krzyżem albo życie bez niego. Wybór ten jednak nie jest absolutny i przypomina nie tyle wybór drogi, ile zatrzymanie w marszu.

Doświadczenie krzyża to jedno z najbardziej wymagających przeżyć człowieka – to doświadczenie pustki, wewnętrznej przestrzeni, która zaskakuje i bardzo ciąży, która robi wrażenie otchłani, a która przecież jest miejscem, wolnym miejscem w człowieku.

Krzyż musi wywołać pustkę, takie jest jego zadanie. Krzyż musi ranić, krzyż musi otwierać, konfrontować z bezradnością, potworną niewystarczalnością, potwornym uwikłaniem. Kiedy schodzę w otchłań Twej męki, otwiera się we mnie przestrzeń – początkowo niechciana, początkowo obca, a przecież moja: przestrzeń dla Boga i Jego miłości. Oto tajemnica pustki, która przemawia w Wielki Piątek. 
 
Nadzieja?

Uzależnienie od posiadania podręcznego rezerwuaru nadziei? Czy to nie jest pokusa chodzenia na skróty? Czy da się zapragnąć nadziei bez Piątku? Znów pytania. Tym razem nieco inne. Jakby spokojniejsze, jakby bardziej pogodzone. Pojawia się też ostrożność: żeby nie szukać łatwych odpowiedzi. Łatwa odpowiedź być może uspokaja, ale nie angażuje, nie rzuca światła, nie otwiera drogi. Łatwa odpowiedź myli.

Jak posiadać nadzieję, uciekając przed Piątkiem? Jaka to będzie nadzieja? Nadzieja, że może nie być Piątku? A przecież chodzi o nadzieję życia.

Powiedzmy jasno: Wielki Piątek nie daje nadziei, nie dał jej apostołom, nie da jej także i nam, choćbyśmy się nie wiadomo jak pocieszali – nie to jest darem Wielkiego Piątku. Od krzyża apostołowie odchodzą smutni, przerażeni, rozpraszają się, w ich sercach zapada ciemność. Wielki Piątek rozciąga się nad całym ich życiem. A myśmy się spodziewali... – to nie tylko wyraz uczuć, jakie przepełniały idących do Emaus, to duchowy stan całej wspólnoty uczniów Chrystusa. Wygrał przeciwnik, nie ma nadziei na wyzwolenie, Jezus chyba nie jest Mesjaszem, a na pewno nie jest tym, za kogo Go uważaliśmy.
Zanim pojawi się nadzieja, musi przejść anioł zwątpienia, to ostatni akord otchłani człowieka. Apostołowie przeżywają swoiste rekolekcje, czas zadumy i – chociaż o tym nie wiedzą – czas przygotowania na jeszcze jedno spotkanie z Panem, zanim odejdzie do Ojca.
Nadzieja jest ich przyszłością, ale nie jest ich teraźniejszością. Pascha uczniów to przejście przez ocean zwątpienia, do przyzwolenie na takie przejście. 

 
***

Liturgia Wielkiego Piątku to liturgia przepojona ciszą, słowem, prostym gestem. To liturgia bardzo dostojnego i poważnego spotkania człowieka z Bogiem, liturgia przejścia, liturgia rozumienia.
Jest przeżywanie – zasłuchanie, rozmodlenie, delikatność, wrażliwość, szczerość i prawdziwość. Usłyszeć Chrystusa, który modli się we mnie – oto nastawienie odpowiednie dla tego dnia. Spojrzenie na najgłębsze rozdarcia, zranienia i jednocześnie na najgłębsze pragnienia, odłożenie na bok wszystkiego co krótkotrwałe, powierzchowne, wewnętrznie miałkie i mało ważne – oto wołanie tego dnia, wołanie kierowane do Ciebie i do mnie, wołanie Boga i pragnienie człowieka.

Do kresu drogi każdy zmierza
Bo w każdym z nas śmiertelna rana
Łatwiej w Jezusa krzyż uwierzyć
Niż w to, że zabić dał się za nas…

o. Piotr Włodyga OSB

 
 
Zobacz także
ks. Tadeusz Chromik SJ
Adwent to czas tęsknoty za Jezusem, czas wyglądania na Jego przyjście. Przenosimy się myślami w te długie tysiąclecia przed Chrystusem, kiedy na świecie była tylko obietnica zbawienia i ludzie niecierpliwie oczekiwali na jej wypełnienie.
 
 
ks. Tadeusz Chromik SJ
Ksiądz prof. Janusz Pasierb pięknie napisał: "Adwent to świt. Adwent to daleki tłumny fryz pełen postaci i zdarzeń, nieczytelny i pozbawiony sensu, gdyby w Betlejem nie narodziło się dziecko, któremu nadano imię Jezus, a którego matką była Maryja. Adwent to pustynia, na której widać wyniosłą postać odzianą w skórę wielbłąda. Adwent to nasze życie. Adwent to liturgia. Adwent to czas przychodzenia Tego, który jest zawsze, znajomy i nieznajomy"...
 
ks. Tadeusz Chromik SJ
Dzieje kultu Matki Bożej sięgają swymi początkami pierwszych wieków chrześcijaństwa. Od początku czczono Ją jako osobę najbliższą Chrystusowi, świadka Jego narodzin i śmierci. Z tekstu Ewangelii wynika jednoznacznie, że jeszcze za życia cieszyła się szacunkiem apostołów, uczniów Jezusa i Jego wyznawców, należnym Matce Boga...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS