logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Krzysztof Zanussi, o. Bartłomiej Kucharski OCD
Żyjemy w epoce mało metafizycznej
Głos Karmelu
 


Wyznał Pan przed naszą rozmową, że bliska jest Panu postać św. Teresy od Jezusa. Dlaczego?
 
Jest mistyczką, czyli osobą, która doznała doświadczenia będącego marzeniem każdego człowieka. A do tego dała temu świadectwo w swoich pismach, choć to, co przeżyła jest przecież niewyrażalne. Mam do Niej sympatię, bo była śmiałą, trzeźwo myślącą kobietą. Swoją postawą przekreśla takie powszechne mniemanie, że ludzie wyróżnieni w swoim życiu duchowym, są jakby nie z tego świata. Ona w tym świecie doskonale mogłaby dać sobie radę, ale wybrała świat jeszcze lepszy. Świat życia w świetle Boga.
 
Panie Krzysztofie, Teresie udało się doświadczyć Boga, a Panu...?
 
Myślę, że każdy człowiek wierzący doznaje takich przebłysków, takich chwil, w których jakby rozumiał czy czuł więcej. Nie są mi takie doświadczenia obce... Nie zasługuje to na miano doświadczenia mistycznego, ale jest czymś realnym.
 
Czy można być pokornym artystą?
 
A czy można być pokornym księdzem? (śmiech) Potrzeba bycia lepszym jest taką potrzebą ogólnoludzką. Prawdziwi artyści są pokorni wobec materii, w której tworzą. Ona wymaga pokory i to jest piękne w sztuce. A całe pozerskie zachowanie artystów jest fanfaronadą, nadrabianiem własnej niepewności, pewnego rodzaju kuglarstwem. Są to błahe cechy, wobec których powinniśmy mieć spory dystans i rozumieć, że nie są to prawdziwe cechy artysty. Nikogo nie należy sądzić po pozorach. A pokora prawdziwego artysty wobec sztuki jest czymś na wskroś autentycznym.
 
Istnieje takie mniemanie, że sztuka bardziej atrakcyjnie ukazuje zło niż dobro. Co Pan o tym sądzi?
 
Zło nam zagraża, więc się go boimy i chcemy się z nim konfrontować, stąd potrzeba patrzenia na zło ukazywane w sztuce. Dobro natomiast zawsze nas do czegoś wzywa, do czegoś nas zmusza, więc to też jest jakieś innego rodzaju dla nas zagrożenie. Czujemy się wobec niego zawsze jakoś gorsi, ono nas poniża. Dobro istnieje zawsze w konfrontacji ze złem, one zawsze są ze sobą zderzone. W naszym europejskim, zachodnim myśleniu rzeczywistość jawi się nam jako pole walki tych dwóch sił. To spojrzenie jest mi bliskie. Na nim buduje się dramat grecki. Niestety ostatnio załamała się w Europie zdolność diagnozowania, czyli określania co jest dobre, a co złe i stąd załamanie klasycznych sztuk dramatycznych. Żyjemy w takim świecie, w jakim nie żyliśmy dotąd w historii, w świecie takiej samotności i poczucia niebezpieczeństwa, gdzie ogromne rzesze ludzkie są zagubione.
 
Czy można znaleźć język, który nas wyprowadzi z tego zagubienia?
 
Kościół powinien znaleźć odpowiednią technikę postępowania wobec np. ludzi kultury, którzy kształtują sposób myślenia współcześnie żyjących. Jednak techniki oddziaływania ludzi Kościoła na świat kultury są niestety bardzo często nietrafne. Powodują one, że artyści są zrażeni do instytucji kościelnych. Niepokoi ich np. połączenie działalności politycznej z tzw. ewangelizacją. Według mnie jest to ślepa uliczka. Wielu ludzi kultury to zraża do Kościoła. Istnieje też ogromna obojętność kleru katolickiego na kulturę współczesną. Jakże rzadko widzę np. biskupa, który miałby potrzebę bywania na koncertach czy na wystawie, ale nie po to, aby się pokazać, lecz po to, by uczestniczyć z potrzeby serca w artystycznym wydarzeniu. Takim wyjątkowym biskupem był kiedyś Karol Wojtyła, który znając ludzi kultury, był pomostem między światem sztuki a światem Kościoła. Jest jeszcze paru takich duchownych w Polsce, ale warto, by było ich coraz więcej. Ogromny świat kultury czeka na nich.
 
Panie Krzysztofie nakręcił Pan kilka epizodów do filmów Życie jako śmiertelna choroba... oraz Suplement w naszym klasztorze w Czernej. Jak Pan to miejsce wspomina?
 
Wybrałem Wasz klasztor dlatego, że jest pięknie położony i ładnie wygląda. Sądzę, iż ważne jest wrażenie, jakie zespół moich współpracowników wyniósł z tego miejsca. Są to ludzie często bardzo doświadczeni życiowo, niejednokrotnie laicko pojmujący świat. Oni bardzo dobrze odebrali Czerną, co nie jest regułą, bo są klasztory, które odbierają fatalnie. Wszyscy uśmiechali się, wspominając Czerną. Nie dlatego, że dotknęła ich jakaś porażająca gościnność czy dlatego, że stoły się uginały, lecz dzięki klimatowi życia wspólnoty. Był on oceniany pod kątem najważniejszej rzeczy, jaką ludzie patrzący z zewnątrz na życie zakonników cenią, mianowicie autentyczności. Nikt nie złapał tam zakonników na robieniu sztucznych, pobożnych min. Takiego zarzutu nie słyszałem i to jest dla Was najlepszy komplement. Nie robicie wrażenia podejrzanych w oczach tych, którzy mają bardzo przenikliwe spojrzenie i bardzo krytycznie patrzą na świat.
 
Dlaczego w Pana filmach tak często pojawia się motyw śmierci?
 
Traktuję motyw śmierci jako jedną z podstawowych miar życia. W sztuce są tylko dwa ważne tematy: miłość i śmierć i o niczym innym nie warto mówić. Dwa przeciwieństwa: miłość i śmierć, tak jak dobro i zło, są jakby tematem przyrodzonym sztuki. I o tym artysta powinien wciąż mówić, taka jest jego misja.
 
Spotykał Pan często Jana Pawła II. Jakie ma Pan w związku z tym swoje osobiste spostrzeżenia dotyczące Jego Osoby?
 
Był On dla mnie człowiekiem, który modlił się w taki zauważalny sposób. Widziałem, jak w Krakowie podczas jednej z wizyt w Polsce był już tak szalenie zmęczony i wszyscy Go namawiali, aby poszedł spać, a On powiedział, iż woli się pomodlić. On rzeczywiście potrafił się regenerować podczas modlitwy. I to było bardzo widoczne. To było coś, co bardzo rzucało się w oczy. Jeśli chodzi o nasze rozmowy, to był ciekawy moich opowieści przywożonych ze świata. Bardzo uważnie słuchał, czasami próbował inspirować pytaniami. Generalnie można było poznać po Jego reakcji, czy warto mówić na dany temat czy nie warto. (śmiech)
 
Bardzo serdecznie dziękuję Panu za rozmowę!
 
Rozmawiał o. Bartłomiej Kucharski OCD
 
 
Zobacz także
Monika Skarżyńska
Mimo śmierci krzyżowej to Jezus jest nadzieją – przekonuje Chagall, umieszczając Go na belkach ogromnego krzyża, o znamiennym w tej sytuacji białym kolorze. Oblicze Chrystusa nie wyraża poddania się cierpieniu, które obrazowałby skurcz bólu. Z pochylonej twarzy Ukrzyżowanego bije pokój i łagodność. 
 
Przemysław Radzyński
Zwiedził blisko 50 krajów świata o czym można przeczytać na blogu paragonzpodrozy.pl. Ale zdecydował się też na wyjątkową podróż po Polsce w poszukiwaniu Kościoła ubogiego dla ubogich.

O swoich odkryciach opowiada Patryk Świątek, autor książki Dotnij Boga, w rozmowie z Przemysławem Radzyńskim.
 
 
 
dr Piotr Kwiatek OFMCap
Wielką sztuką jest nie tylko wnosić dobro w życie innych, ale również nauczyć się owocnie je przyjmować. Niestety, w tradycyjnych formach wychowania rodzinnego, a także religijnego wciąż panuje przekonanie o niebezpieczeństwach płynących z pochwał czy uznania, co rodzi lęk przed nimi, niechęć lub zażenowanie. W takich sytuacjach dzieje się w nas coś przeciwnego. Zamiast pozytywnego rozpoznania radości, poczucia dumy, entuzjazmu, zadowolenia czy wdzięczności wpędzamy się w lęk przed pychą, wyniosłością i koncentracją na sobie. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS