DRUKUJ
 
wywiad z Wojciechem Zagrodzkim CSsR
Bo księżom ludzie powinni "przeszkadzać"
Życie Duchowe
 


Jak oceniłby Ojciec dzisiejsze kaznodziejstwo?

Głoszenie słowa Bożego to w Kościele sprawa podstawowa. Bez tego nie można budzić wiary. Każdy ksiądz tak naprawdę winien sam w sumieniu, stając przed Bogiem, ocenić swoje zaangażowanie w posługę słowa, pamiętając, że przepowiadanie słowa to w kapłaństwie chronologicznie pierwsza funkcja, a nie jedna z wielu. Nie można więc przygotowania homilii zostawiać na ostatnią chwilę, bo ważniejsza jest kancelaria czy sprawy organizacyjne parafii. To kwestia kapłańskich priorytetów.

W ocenie swojego kaznodziejstwa trzeba przede wszystkim pytać siebie, czy ze swojej strony zrobiłem wszystko, by moja homilia służyła ludziom. Naszym wiernym winniśmy szacunek, który wyraża się też w dobrym przygotowaniu homilii. Ludzie muszą otrzymać ode mnie najlepsze, co mogę im zaoferować. To zawsze ogromnie mobilizuje.

Bywa, że ksiądz czyta gotową homilię, napisaną przez kogoś innego.

Pytanie, czy tekst ten został przez niego na tyle przemyślany i przeżyty, że staje się jego własnym. Najważniejszy nie jest tu problem "praw autorskich", ale czy za wygłaszającym ten tekst idzie świadectwo jego życia, bo to właśnie świadectwo ma największą siłę oddziaływania. Nawet najpiękniej napisana i zredagowana homilia bez utożsamienia się mówiącego z przekazywanym słowem, bez jego świadectwa nie będzie oddziaływała. Nie wystarczy tu nawet utożsamienie z przekazywaną treścią, ale także ze sposobem jej wyrażenia. Ludzie doskonale wyczuwają, jeśli kapłan przekazuje tekst, który nie jest jego własnym sposobem przekazywania osobistego doświadczenia życia wiarą.

A przepowiadanie słowa Bożego w rekolekcjach i misjach parafialnych?

Rekolekcje – nie tylko parafialne, ale także te zamknięte, prowadzone w domach rekolekcyjnych – to dziś wielka szansa, ponieważ służą one pogłębianiu wiary. W długiej tradycji rekolekcje nie straciły swojej siły oddziaływania i dzięki Bogu także dziś wiele osób z nich korzysta, by głębiej wejść w życie duchowe.

Nieco inaczej jest w przypadku misji parafialnych. W świadomości wielu osób są one przedłużonymi rekolekcjami. Tymczasem główne założenie misji to poszukiwanie osób nieobecnych w kościele. Skierowane są przede wszystkim do tych, którzy utracili sens wiary. Niestety, nie zawsze potrafimy do tych ludzi dotrzeć podczas misji parafialnych skoncentrowanych na działalności w świątyni. Wydaje się więc ważne przemyślenie nie tyle idei misji jako takich, ale poszukiwanie nowych sposobów ich prowadzenia.

W kilku parafiach w Polsce grupa moich współbraci przeprowadziła rodzaj odnowionych misji, w programie których przewidziane były także wizyty w domach i tworzenie wspólnot sąsiedzkich, które później miały promieniować na swoje środowisko. W ten sposób chcieli zanieść orędzie misyjne tym, których nie spotkają w kościele. Takie misje wymagają naprawdę wielkiego wysiłku i zaangażowania, również ze strony parafii, ale pozwalają wyjść ze świątyni w stronę człowieka. Na razie nie są one przez nas kontynuowane, ale niewykluczone, że za kilka lat ten rodzaj misji parafialnych się odrodzi. Takie poszukiwania powinny być dzisiaj prowadzone.

W przepowiadaniu słowa Bożego ważna jest także katecheza. Spośród 28 tysięcy polskich księży połowa z nich pracuje w szkole. Czy jednak szkoła to odpowiednie miejsce dla głoszenia słowa?

Jeśli chodzi o katechezę w szkole, trzeba by stawiać naprawdę wiele odważnych pytań. Cieszymy się liczbami uczniów na katechezie, ale liczby nie oddają faktycznego stanu wiary młodzieży. Hasłem Jana Pawła II wprowadzającym w trzecie tysiąclecie było: "Wypłyń na głębię!". Ta głębia jest tu istotna, a nie statystyki. Tym bardziej że mimo objęcia katechizacją dużej liczby dzieci i młodzieży w kościele jest ich o wiele mniej niż przed laty, kiedy katecheza odbywała się w salkach przy parafiach.

Oczywiście, przyczyn tego stanu jest wiele i nie można ich sprowadzić do problemu katechezy w szkole. Uznając wielki wysiłek księży i katechetów świeckich, musimy też pytać, czy dzisiejsza katechizacja wprowadza w głąb? Czy prowadzi naszą młodzież w misterium Chrystusa? Czy prowadzi młodzież do Kościoła? Jak to zrobić? Szkoła kojarzy się przede wszystkim z miejscem przekazywania wiedzy, gdy tymczasem w katechezie nie wystarczy przekazanie wiedzy o religii.

Niestety, niekiedy w ten sposób traktuje się katechezę w szkole. W katechezie chodzi o wprowadzenie w życie wiarą. O tym nie możemy zapomnieć i dlatego katecheza w szkole powinna prowadzić do parafii. W przeciwnym wypadku wychowamy może i oświeconych, ale ateistów – tę myśl pozostawił nam ks. Franciszek Blachnicki.
 
strona: 1 2 3 4 5